Reklama

Przygotujcie chusteczki. Te filmy poruszą serca nawet najtwardszych widzów

"Myślałem, że dramat jest wtedy, gdy aktorzy płaczą. Ale dramat jest wtedy, gdy widzowie płaczą" - miał powiedzieć legendarny Frank Capra. Zarówno twórcy filmowi, jak i krytycy zgadzają się, że dobre kino powinno wywoływać w widzach emocje. Wybraliśmy dziesięć filmów z ostatnich lat, które poruszą nawet najtwardsze serca. Warto zaopatrzyć się w chusteczki.

"Aftersun" reż. Charlotte Wells

Pełnometrażowy debiut szkockiej reżyserki Charlotte Wells, od pokazu podczas festiwalu w Cannes w 2022 roku, zbierał fantastyczne recenzje. Scenariusz oparty jest na osobistej historii młodej reżyserki. "Aftersun" to niezwykle osobista opowieść o młodym ojcu i jego nastoletniej córki, którzy spędzają wakacje w słonecznej Turcji. "Chciałam opowiedzieć o młodym ojcu i córce na wakacjach. Zalążek tego planu przetrwał, ale z czasem zaczęłam pozwalać, by wspomnienia związane z moim tatą przeniknęły do filmu" - mówiła reżyserka.

Reklama

Film poruszył zarówno widzów, jak i krytyków, którzy niemal licytowali się w zachwytach. Przez redakcje "The Guardian", "IndieWire", "The Observer" oraz "Sight and Sound" został wybranym najlepszym filmem 2022 roku. To film dwóch aktorów - wspaniałego Paula Mescala i młodziutkiej Frankie Corio. "Po końcowych napisach 'Aftersun' chcesz więcej. Zakochujesz się w dwojgu ludzi, którzy zaledwie 90 minut wcześniej byli dla ciebie zupełnie obcy. Pod koniec filmu nie wiesz może wszystkiego, co należy w życiu wiedzieć. Ale wiesz doskonale, co się liczy" - pisał o nim recenzent "Rolling Stone".

"C'mon C'mon" reż. Mike Mills

Kolejny film o relacji dorosłego i dziecka. "C’mon C’mon" to wielki powrót Mike'a Millsa, twórcy niezapomnianych "Debiutantów". W głównego bohatera filmu wciela się Joaquin Phoenix, dla którego była to pierwsza rola po pamiętnym "Jokerze". W filmie Millsa zaprezentował zupełnie inne oblicze. Phoenix wcielił się w nowojorskiego singla, uroczego, ciepłego dziennikarza, który przemierza Amerykę z mikrofonem, pytając dzieciaki i młodzież o ich życie, marzenia, supermoce i plany na przyszłość. Z powodów osobistych problemów siostry, chwilowo przejmuje opiekę nad swoim 9-letnim siostrzeńcem (w tej roli uroczy Woody Norman).

Wspólna podróż okaże się lekcją cierpliwości, odpowiedzialności i zwyczajnie: dorosłości, której dziennikarz dotąd unikał. Kameralny, przepełniony czułością czarno-biały film Millsa buduje mosty pomiędzy pokoleniami, dodaje otuchy i przykleja plastry na nasze najdotkliwsze rany. "'C'mon C'mon' zadaje masę pytań. Na niektóre z nich udziela zaskakująco prostych odpowiedzi, w innych kończy na "to skomplikowane". Nie zmienia to jednak faktu, że historia docierania się wujka i siostrzeńca jest pełna ciepła, a z seansu wychodzi się nieco podbudowanym i bardziej otwartym wobec otaczającej nas rzeczywistości" - napisał w swojej recenzji Jakub Izdebski.

"Poprzednie życie" reż. Celine Song

Docenione już na festiwalach Sundance i Berlinale "Poprzednie życie" Celine Song to historia Nory (Greta Lee) i Hae Sunga (Teo Yoo), którzy dorastali razem w Korei Południowej. Rozdzieleni przez los jako dzieci, odnajdują się po latach dzięki mediom społecznościowym. W końcu miłosno-imigrancka odyseja zaprowadzi oboje do Nowego Jorku. Nora jest już wtedy mężatką, a Hae Sung świeżo upieczonym singlem. 

Kameralna opowieść podbiła serca światowej widowni. "Jeszcze niedawno cały film był znany tylko garstce osób, która nad nim pracowała, a dziś stał się popularny na całym świecie i to doświadczenie na pewno wywrze jakiś wpływ na moje życie. To zresztą ciekawe, że intymny, osobisty charakter tego projektu, który wydawał mi się ważną częścią jego tożsamości, nieoczekiwanie uległ rozmyciu" - mówiła w rozmowie z Piotrem Czerkawskim reżyserka filmu, Celine Song.

"Kłamstewko" reż. Lulu Wang

"Kłamstewko" to pełna wdzięku, serca, humoru i wzruszeń opowieść o rodzinie, która decyduje się ukryć przed ukochaną babcią informację o jej stanie zdrowia i odwiedzić ją tłumnie pod pretekstem absurdalnie wielkiego, hucznego wesela jednego z kuzynów. W roli głównej wystąpiła rewelacyjna Awkwafina, która swoim występem zachwyciła świat i była jedną z faworytek do zdobycia Oscara dla Najlepszej Aktorki Pierwszoplanowej. Podobnie jak w przypadku "Aftersun" czy "Poprzedniego życia", reżyserka i scenarzystka Lulu Wang oparła historię "Kłamstewka" na rodzinnej historii.

"Na chwilę przed 92. rozdaniem złotych rycerzy do polskich kin trafia film zupełnie pominięty przy nominacjach. 'Kłamstewko' to kameralny komediodramat bez światowych gwiazd (jak 'Irlandczyk'), przełomowych efektów specjalnych (jak '1917') i aktorskiej szarży (jak 'Joker'). Ma za to tyle serca, że spokojnie starczyłoby na kilka produkcji" - pisał w recenzji dla Interii Jakub Izdebski.

"Yang" reż. Kogonada

Film będący adaptacją sztuki Alexandra Weinsteina, miał swoją światową premierę na festiwalu w Cannes w 2022 roku i podbił serca widzów na festiwalu Sundance. W roli głównej wystąpił Colin Farrell, którego czuła kreacja ojca, została doceniona przez krytyków i okrzyknięta jedną z najlepszych w karierze. Aktor wciela się we właściciela sklepu z organiczną herbatą. Jake razem z żoną Kyrą i ich córką Miką wiodą szczęśliwe, spokojne życie. Na co dzień towarzyszy im android Yang, który niczym starszy brat opiekuje się dziewczynką. Gdy przyjaciel córki nieoczekiwanie ulega awarii, Jake szuka sposobu, by przywrócić go do życia. Próbując naprawić Yanga, odkrywa coś, co zaskakuje całą rodzinę - przez te wszystkie lata android prowadził własne, sekretne życie, którego najcenniejsze momenty zapisywał na tajnym dysku wspomnień.

"Jest 'Yang' filmem odrobinę wyrachowanym i wystylizowanym pod festiwale, gdzie ceni się kontemplacje sci-fi w stylu Tarkowskiego z 'Solaris'. Nie zmienia to jednak faktu, że film na płaszczyźnie emocjonalnej działa. Spora w tym zasługa Colina Farrella [...] 'Co jest takiego wspaniałego w byciu człowiekiem?' - pyta jedna z postaci. No właśnie, co? Czy paradoksalnie tylko cyborg zna odpowiedź na to egzystencjalne pytanie?" - pytał w recenzji Łukasz Adamski.

"Ghost Story" reż. David Lowery

Film w reżyserii Davida Lowery opowiada historię, w której niedawno zmarły mężczyzna (Casey Affleck) powraca jako duch w białym prześcieradle do domu, by przynieść pocieszenie swej złamanej rozpaczą żonie (Rooney Mara). Szybko orientuje się, że jest niewidzialny, odłączony od realnej czasoprzestrzeni. Może tylko patrzeć, jak życie, które znał i kobieta, którą kocha powoli oddalają się od niego. Coraz bardziej niezauważalny, skazany na zapomnienie, przebywa niezwykłą podróż w historii, konfrontując się z bezmiarem egzystencji.

"Zależało mi, aby tempo upływu czasu w tym filmie było zróżnicowane i by odzwierciedlało, w jaki sposób doświadczamy upływu czasu w różnych etapach naszego życia. Kiedy jesteśmy dziećmi i czekamy na Gwiazdkę albo Boże Narodzenie, to wydaje nam się, że pozostała do nich jeszcze nieskończoność. Później dorastamy i nagle znikają nam całe lata. Na samym końcu, jak w filmie, czas się zatrzymuje" - opowiadał o swoim filmie reżyser.          

"Moonlight" reż. Barry Jenkins

Obsypany nagrodami "Moonlight" , kronika życia młodego Afroamerykanina od dzieciństwa do dorosłości, to dzieło absolutnie wyjątkowe. Film stanowi zarazem ponadczasową opowieść o poszukiwaniu swego miejsca w świecie, jak i głęboko osobiste, poetyckie studium tożsamości, rasy, dojrzewania, męskości, rodziny, przyjaźni i miłości. Emocjonalny scenariusz z miejsca oczarował producentkę Adele Romanski. 

"Złamał mi serce. Historia Chirona była przedstawiona tak, że mogłam się z nią identyfikować nawet jako biała kobieta. Zresztą mnóstwo ludzi, niezależnie od rasy, płci, wieku i seksualności, może się zapewne podpisać pod poczuciem wyobcowania. Mimo więc, że film opowiada o specyficznym doświadczeniu młodego czarnego geja, rdzeniem tej historii pozostaje uniwersalność inności" - mówiła.

"Minari"

Nominowany do sześciu Oscarów film "Minari", to intrygujący portret rodzinny, opowieść o miłości, egoizmie i pokorze. Zaskakująca i zawadiacka, a jednocześnie pełna czułości, uniwersalna opowieść o delikatnej sztuce zapuszczania nowych korzeni, która wymaga czasu, cierpliwości i pokory, trafnie nawiązująca do wytrzymałego koreańskiego zioła minari, które wyrośnie wszędzie, gdzie się je posadzi. "Zamiast ciągłej fabuły i trójaktowej narracji Chung proponuje zbiór epizodów z codzienności rodziny Yi. Przełomowe wydarzenia przeplata drobnymi chwilami z ich aklimatyzacji w nowym środowisku lub spędzanego wspólnie czasu" - pisał w recenzji dla Interii Jakub Izdebski.

Prawdziwą gwiazdą "Minari" jest 76-letnia Youn Yuh-jung, którą oglądamy jako Soonję - ekscentryczną, lecz pełną pozytywnej energii babcię, która nawiązuje wyjątkową więź ze swym wnukiem. Aktorka otrzymała za rolę w "Minari" Oscara za najlepszą rolę drugoplanową, pokonując Amandę Seyfried, Glenn Close, Marię Bakalovą i Olivię Colman. Yuh-Jung Youn przyjęła nagrodę z pokorą. "Nie wierzę w rywalizację. Jak mogłam wygrać z Glenn Close? Wszystkie jesteśmy zwyciężczyniami, po prostu zagrałyśmy w różnych filmach. Nie walczyłyśmy ze sobą. Jestem tutaj, bo miałam trochę więcej szczęścia" - mówiła, odbierając statuetkę Oscara.

"Historia małżeńska"

Mimo, że reżyser Noah Baumbach dał jasno do zrozumienia, że "Historia małżeńska" nie jest autobiografią, nie da się ukryć, że reżyser czerpał inspirację z rozwodu, przez który przeszedł w prawdziwym życiu. Uwydatnił to, co jego bohaterowie - reżyser teatralny i aktorka grana przez Adama Drivera i Scarlett Johansson — doświadczali w filmie. Reżyser przyznał, że stworzenie filmu osobistego to nie to samo, co zrobienie filmu o sobie samym. Reżyser przygotowując się do nakręcenia "Historii małżeńskiej" przeprowadził wywiady wśród przyjaciół, którzy się rozwiedli, ale także z tymi, którzy mieli doświadczenie jako prawnicy, sędzia, czy mediatorzy.

"Rzadko zdarzają się w kinie filmy tak mocno wnikające w sam środek naszego jestestwa, w których odnaleźć możemy siebie, swoje relacje, emocje i przeżycia, niekoniecznie mając za sobą doświadczenia bohaterów. 'Historia małżeńska' ma tę siłę. A im dalej od seansu, tym bardziej ta opowieść się w widzu zagnieżdża i rozpycha" - pisała o filmie Dagmara Romanowska.

"Tamte dni, tamte noce"

Film Luki Guadagnino to sensualna opowieść o porywach pierwszej miłości. Północne Włochy, lato 1983 roku. Elio Perlman, błyskotliwy siedemnastolatek o amerykańsko-włoskim pochodzeniu, spędza wakacje w XVII-wiecznej willi, komponując i grając muzykę klasyczną, czytając i flirtując ze swą przyjaciółką. Pewnego dnia do willi przybywa Oliver, młody amerykański stypendysta, pracujący z ojcem Elia nad swym doktoratem. W porażająco pięknych krajobrazach spalonej słońcem Italii Elio i Oliver odkrywają odurzającą siłę wzajemnego przyciągania. To lato zapamiętają na zawsze. "Nie chciałbym, aby ten film był postrzegany jako hiperintelektualne kino, ale jako pełna czułości love story, jako pudełko pełne pralin - tłumaczył reżyser.

"Nie bez powodu Luca Guadagnino osadza akcję 'Tamtych dni, tamtych nocy' 'gdzieś na północy Włoch', bez precyzowania miejsca wydarzeń. To 'gdzieś' równie dobrze mogłoby nie istnieć - tak bardzo przypomina raj, słoneczny zakątek z dala od cywilizacji, gdzie wszystko toczy się własnym rytmem. W tej odrealnionej rzeczywistości królują subtelność i melancholia, elementy, bez których nie mogłoby istnieć także nowe dzieło twórcy 'Nienasyconych'. Tak zmysłowego gejowskiego romansu jeszcze w kinie nie było" - oceniał w recenzji dla Interii Adrian Luzar. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy