Słynął z bezkompromisowości i mocnego języka. Był "ostatnim z wielkich"
18 grudnia 2023 roku minie pięć lat od śmierci Kazimierza Kutza, jednego z najwybitniejszych polskich reżyserów w historii. Przez całe życie związany ze Śląskiem, stworzył tak niezapomniane obrazy, jak "Nikt nie woła", "Sól ziemi czarnej", "Perła w koronie", "Pułkownik Kwiatkowski" i "Zawrócony". Kutz odszedł w wieku 89 lat.
Kazimierz Kutz zawsze mówił, że w drugim człowieku fascynuje go jego niepowtarzalność. "Każdy jest inny, każdy ma swoją urodę, zawsze mnie to fascynowało i z natury, i z zawodu. Patrzę na człowieka i widzę go w 50 rolach" - opowiadał.
Kazimierz Kutz urodził się 16 lutego 1929 r. w Szopienicach — obecnie dzielnicy Katowic. W 1955 r. ukończył studia na Wydziale Reżyserii łódzkiej "filmówki". Kończąc szkołę filmową, rozpoczął współpracę z Andrzejem Wajdą. W 1954 r. został jego asystentem przy filmie "Pokolenie", a w 1956 r. pracował jako drugi reżyser na planie "Kanału".
Jako samodzielny reżyser Kutz zadebiutował w 1958 r. filmem "Krzyż Walecznych". Potem były: "Nikt nie woła" (1960), "Ludzie z pociągu" (1961), "Tarpany" (1961) i "Milczenie" (1963). W 1964 r. Kutz zrealizował film muzyczny "Upał", w którym wystąpili bohaterowie Kabaretu Starszych Panów, w 1966 r. psychologiczny obraz "Ktokolwiek wie", a w 1967 r. "Skok" z Danielem Olbrychskim, Marianem Opanią i Małgorzatą Braunek.
W 1970 r. obrazem "Sól ziemi czarnej" Kutz rozpoczął cykl filmów śląskich opartych na własnych scenariuszach. "Żeby o Śląsku opowiedzieć, musiałem najpierw z niego wyjechać. Te filmy miały Ślązaków dowartościować. Tak naprawdę to, co zacząłem tymi filmami, robię do dziś — jako felietonista, senator czy poseł. I widzę zmiany — bardziej się cenią, upominają o swoje sprawy, jak choćby uznanie za mniejszość etniczną. Budzenie w Ślązakach instynktów obywatelskich uważam za swoje zadanie" - powiedział Kutz.
"Sól ziemi czarnej" to poetycka ballada osnuta wokół dramatycznych wydarzeń II Powstania Śląskiego z sierpnia 1920 r. Kutz — syn powstańca śląskiego — otrzymał za ten film wiele nagród, m.in. Grand Prix na festiwalu w Grenoble.
Rok później wyreżyserował "Perłę w koronie". Film — z Franciszkiem Pieczką, Olgierdem Łukaszewiczem i Janem Englertem w rolach głównych — to opowieść o miłości młodego górniczego małżeństwa, spleciona z historią walki polskich górników z niemieckimi właścicielami kopalni w latach trzydziestych ubiegłego wieku.
Akcja "Paciorków jednego różańca", zamykającego tryptyk śląski filmu z 1979 r., rozgrywa się pod koniec lat siedemdziesiątych. Osiedle starych domków górniczych ma zostać zburzone pod budowę nowych bloków. Emerytowany górnik Habryka zapowiada, że nie opuści swego domu.
Do najbardziej znanych dzieł w twórczości Kutza po realizacji trylogii śląskiej należą obrazy: "Na straży swej stać będę" (1983) - o II wojnie światowej, "Śmierć jak kromka chleba" (1994) - o pacyfikacji kopalni "Wujek", komedia "Pułkownik Kwiatkowski" (1995) z Markiem Kondratem w roli głównej, oraz "Zawrócony" (1995) - uhonorowany na festiwalu w Utrechcie nagrodą Złotego Cielca dla najlepszego filmu europejskiego.
Kutz był również cenionym reżyserem teatralnym. Realizował spektakle m.in. dla Teatru Rozmaitości we Wrocławiu, Starego Teatru w Krakowie oraz teatrów warszawskich: Komedia, Polskiego, Ateneum, Teatru na Woli i Narodowego. Z sukcesami reżyserował też w Teatrze Telewizji.
Od lat pisał felietony w katowickim dodatku "Gazety Wyborczej". Jak mówił podczas uroczystości nadania Kutzowi honorowego obywatelstwa Katowic jego przyjaciel Tadeusz Kijonka, reżyser to prawdziwa "sól i pieprz ziemi czarnej" - "bo jak przysoli i przypieprzy, to wszyscy o tym wiedzą".
W plebiscycie regionalnego dodatku do "Gazety Wyborczej" na najwybitniejszego Ślązaka XX wieku Kutz zajął trzecie miejsce — po Wojciechu Korfantym i Jerzym Ziętku, a pierwsze wśród żyjących. "Śląsk to moja religia" - powiedział kiedyś w jednym z wywiadów. Zdecydowanie opowiada się za wpisaniem śląskiej mniejszości etnicznej do ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych.
Polityką zajął się w 1997 r. dzięki Leszkowi Balcerowiczowi. Został wówczas senatorem, startując jako bezpartyjny kandydat z listy Unii Wolności. Potem związał się z Platformą Obywatelską. Był senatorem, wicemarszałkiem Senatu, posłem. Czy na listach partyjnych, czy jako kandydat niezależny w wyborach, zawsze uzyskiwał bardzo wysokie poparcie. W 2010 r. opuścił klub parlamentarny PO, argumentując m.in., że partia nic nie zrobiła dla Górnego Śląska.
W wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 bezskutecznie ubiegał się o mandat w okręgu śląskim, startując z pierwszego miejsca na liście komitetu wyborczego Europa Plus Twój Ruch. "Jestem śląskim socjalistą, zawsze byłem politycznym singlem. W Parlamencie Europejskim będę robił to, co dotąd — służył regionowi. Może to lepsze miejsce do upominania się o śląskie sprawy" - mówił przed wyborami. W 2015 roku nie kandydował w kolejnych wyborach parlamentarnych.
Swoją pierwszą książkę "Piąta strona świata" wydał w 2010 r., będąc już po osiemdziesiątce, choć pracował nad nią kilkanaście lat. Jej akcja rozgrywa się między Szopienicami a Mysłowicami, obejmuje niemal całą historię XX wieku. Reżyser nie krył, że książka jest po części autobiograficzna, opisuje losy jego rodziny i przyjaciół.
Na jej podstawie powieści Robert Talarczyk wyreżyserował spektakl pod tym samym tytułem w Teatrze Śląskim w Katowicach, który zdobył wiele wyróżnień, w tym prestiżową nagrodę za najlepsze przedstawienie 19. Ogólnopolskiego Konkursu na wystawie Polskiej Sztuki Współczesnej.
18 lutego 2018 roku Kutz świętował swoje 89. urodziny w Teatrze Śląskim im. St. Wyspiańskiego w Katowicach. Dzień wcześniej w tym samym mieście odbyła się repremiera zrekonstruowanej cyfrowo "Perły w koronie".
"Film ma teraz jakość techniczną i estetyczną, jakiej nigdy nie miał. Myśmy wprawdzie kręcili na negatywie zachodnim, ale kopie były na filmie enerdowskim i one były dość paskudne. Dopiero teraz ten film ma jakość, z jaką był robiony. Muszę powiedzieć, że jak obejrzałem go po rekonstrukcji, to byłem zdumiony klasą, urodą tego filmu, nieprawdopodobną energią, która jest w tym filmie — i to moja energia. Myślę sobie: kurde, jakie ja miałem wtedy jaja" - powiedział reżyser. "Ten film jest wielkim widowiskiem epickim, z drugiej strony — intymnym światem Śląska, którego już bezpowrotnie nie ma". Podczas niedzielnego spotkania Kutz mówił także, że nie żałuje swojego politycznego zaangażowania. Niemniej czuje się rozczarowany się polityką.
Pod koniec listopada 2018 roku podano informacje, że reżyser trafił do szpitala w bardzo złym stanie. Jak podał "Dziennik Zachodni", twórca "Zawróconego" od pewnego czasu przebywał w domu opieki w warszawskim Józefowie, a kilka tygodni wcześniej trafił do dwóch szpitali. Jego stan nie uległ poprawie. Zmarł 18 grudnia 2018 roku.
Na wiadomość o jego śmierci zareagowało środowisko artystyczne i politycznego, którego przedstawiciele zaczęli publikować wspomnienia. "Wyjątkowe było także to, że był tak bardzo przywiązany do tego swojego regionu, do Śląska. I te jego śląskie filmy to można powiedzieć perła naszej kinematografii" - stwierdził Jerzy Radziwiłowicz.
"Chcę powiedzieć o dwóch aspektach jego osobowości — o Kutzu jako obserwatorze świata, przejmująco, wnikliwie patrzącym na rzeczywistość. Bezkompromisowo. [...] Po drugie, i to może rzecz ważniejsza, chcę zwrócić uwagę na Kazimierza Kutza jako poetę. Poetę słowa niecenzuralnego. To bardzo inteligentna cecha i bardzo potrzebna. Kutz stworzył z języka plugawego doskonałą poezję. Umiał się posługiwać tym językiem bez złości" — wspominał zmarłego Adam Ferency.
"Bardzo wiele się od niego nauczyłam, dowiedziałam o sobie i przeżyłam rzeczywiście niezwykłe chwile, bo praca z Kazimierzem Kutzem była fantastyczna. To była za każdym razem — jak to Kaziu mówił — z jednej strony zabawa w piaskownicy, a z drugiej — lot na inną planetę. [...] Umarł ktoś, kogo wszyscy bardzo kochaliśmy i to mówię w imieniu bardzo wielu aktorów" - mówiła Anna Dymna.
Z kolei profesor Tadeusz Lubelski, badacz kina polskiego, zauważył, że wraz ze śmiercią Kutza odszedł ostatni przedstawiciel "wielkiej ekipy polskiej szkoły filmowej".
Kutz został pochowany 28 grudnia 2018 roku w Katowicach na cmentarzu przy ulicy Sienkiewicza. "Mówił to, co myślał, nie owijał w bawełnę. Potrafił patrzeć krytycznie, a bez kontestowania zastanego stanu rzeczy nie ma postępu" - tak wspominał honorowego obywatela Katowic prezydent miasta Marcin Krupa. "Ty śląski pieronie, jużeś poszoł, a nom ostoł ino żal" - zakończył po śląsku.