Po latach wyjawił tajemnicę pewnej sceny. Co wydarzyło się na planie "Zmierzchu"?
Część obsady filmowej sagi "Zmierzch" niedawno wzięła udział w tegorocznym MegaConie. Podczas panelu poświęconego głośnej serii o wampirach na podstawie książek Stephanie Meyer wspominano pracę na planie. Peter Facinelli, filmowy Carlisle Cullen, zdradził szczegóły powstania jednej z kluczowych scen.
Popularna na całym świecie saga "Zmierzch" opowiada historię młodej dziewczyny, Belli Swan, która przeprowadza się do małego miasteczka Forks w stanie Waszyngton. Jej życie zmienia się na zawsze, gdy spotyka tajemniczego i przystojnego Edwarda Cullena, który okazuje się być wampirem. W miarę jak Bella i Edward zakochują się w sobie, ich uczucie wystawiane jest na próbę przez niebezpieczeństwa płynące nie tylko od innych wampirów, ale także od wilkołaków, w tym Jacoba Blacka - przyjaciela Belli, który również skrywa swoje mroczne sekrety.
W głównych rolach występują Kristen Stewart jako Bella Swan, Robert Pattinson jako Edward Cullen oraz Taylor Lautner jako Jacob Black. W obsadzie znaleźli się również: Ashley Greene, Nikki Reed, Kellan Lutz, Jackson Rathbone, Peter Facinelli, Elizabeth Reaser i Billy Burke. Filmy powstały na podstawie powieści autorstwa Stephenie Meyer.
W spotkaniu podczas organizowanego w Orlando MegaConu Peter Facinelli (Carlisle Cullen), Ashley Greene (Alice Cullen), Kellan Lutz (Emmett Cullen) i Jackson Rathbone (Jasper Hale) podzielili się wspomnieniami z planu oraz zastanawiali się nad wpływem serii. W trakcie dyskusji odtwórca postaci Carlisle'a postanowił podzielić się jednym z najbardziej pamiętnych wydarzeń z planu. Mężczyzna opowiedział o tym, jak powstała scena, w której jego bohater przemienia Edwarda w wampira.
"Przy pierwszym ujęciu nachyliłem się i powiedziałem 'przepraszam', ponieważ czułem, że Carlisle tak naprawdę nie poprosił o pozwolenie - a jednak zawsze powinno się to zrobić. Jednak przy drugim podejściu pochyliłem się i powiedziałem 'Rob, jesteś taki przystojny'" - opowiadał rozbawiony Facinelli. Robert Pattinson lekko uśmiechnął się na te słowa i właśnie to ujęcie ostatecznie wykorzystano w filmie.
Zobacz też: Ekscytujący thriller podbija streaming. Trzyma w napięciu do ostatniej minuty