Polityczna poprawność? "Że co? Że jak?!". Totalnie pokręcona historia

Kadr z filmu "Że co? Że jak?!" /Forum Film /materiały prasowe

Rzadko się zdarza, by polskie tłumaczenie tytułu filmu było lepsze od oryginału. Tak jest tym razem. "Że co? Że jak?!" doskonale oddaje klimat tej pokręconej czarnej komedii o parze Amerykanów, wpadającej w wyjątkowo krwawe tarapaty na włoskiej ziemi.

"Że co? Że jak?!": nikt nikogo tutaj nie rozumie

Oryginalny tytuł filmu Briana Crano i Davida Craiga to "I Don’t Understand You". Opowieść o podróży do Italii gejowskiego małżeństwa Doma (Nick Kroll) i Cole’a (Andrew Rannells) opiera się właśnie na kwestii braku zrozumienia w jak najszerszym, nomen omen, rozumieniu tego słowa. Dom i Cole usilnie czekają na adopcję dziecka, które ma dla nich urodzić Candice (Amanda Seyfried), ale nie rozumieją do końca, czy są gotowi, by być rodzicami. Jadą na swoją rocznicę ślubu w romantyczną podróż do Rzymu, ale nie rozumieją włoskiej mentalności. Nie rozumieją też, że GPS czasami płata figle i szukając małej rodzinnej knajpki na włoskiej wsi, zakopują się w samym środku lasu. Gdy już trafiają pod skrzydła włoskiej mammy o imieniu Zia (Nunzia Schiano), to nie rozumieją jej gościnności, którą biorą za... zagrożenie.

Reklama

Nikt nikogo tutaj nie rozumie, co wpędza parę głównych bohaterów w coraz większe tarapaty. Krwawe, brutalne i do tego niepoprawnie zabawne. Kilka razy podczas seansu pytanie "Ale, że co? Że jak?" pojawiało się w mojej głowie, co tylko podkreśla trafność tytułu. Ma ten film w sobie coś z debiutu Danny’ego Boyle’a "Płytki grób" (1994), choć Boyle kręcił swoją czarną jak smoła komedię w zupełnie innych czasach, gdy postmodernizm lat 90. XX wieku dopiero się rozkręcał. Trzy dekady później widzieliśmy już w kinie wszystko, a jednak film duetu Craig/Crano jest świeży i momentalnie bezczelnie zaskakujący.

Twórcy nie czują kajdan politycznej poprawności

Oglądamy komedię o parze wyjątkowo pechowych, ale też infantylnych gejów, którzy przez niezrozumienie tego co dzieje się wokół nich, urządzają krwawą jatkę. I tacy ludzie mają zaraz adoptować dziecko?! Przeciwnicy legalizacji adopcji przez pary jednopłciowe mogą po seansie zacierać ręce. Ten film daje sporo amunicji tym, którzy uważają, że gejowska para jest z natury niedojrzała.

Cóż, Dom i Cole to kwintesencja niedojrzałości. Tyle, że autorami scenariusza i reżyserami jest małżeństwo. Ich film jest więc satyrą na ich własne środowisko, ale też dotyka w poważniejszy sposób ich własnych przeżyć, gdy to oni czekali na adopcję dziecka. Trudno zarzucać im homofobię, choć jestem przekonany, że takie zarzuty mogłyby się pojawić w stosunku do filmu, gdyby reżyserował go heteroseksualista. Fakt, że za kamerą stoją geje powoduje jednak, że nie czują oni kajdan politycznej poprawności i mogą dociskać gaz do deski, jak afroamerykańscy komicy opowiadający przewrotnie o rasizmie czy komicy żydowscy autoironicznie patrzący na swoje korzenie. To przesądza o sile ich mrocznej komedii.

"Że co? Że jak?!" można odbierać szerzej niż tylko jako queer movie, bo opowiada po prostu o dwóch głupich i zapatrzonych w siebie Amerykanach, którzy przez swoją ignorancję nie potrafią skorzystać z włoskiej gościnności i do tego niszczą włoską familię. Wyobrażam sobie w ich miejscu parę heteroseksualną. Jest to zabawne, krindżowe i momentami nawet lekko szokujące swoją dezynwolturą. Danny De Vito w najlepszym swoim okresie kręcił takie filmy ("Wojna Państwa Rose"), ale też Roberto Benigni miał podobne poczucie humoru ("Potwór"). Czyli ostatecznie włoskiego ducha dwóm Amerykanów zabić się nie udało!

7/10

"Że co? Że jak?!" (I Don't Understand You), reż. David Craig i Brian Crano, Włochy, USA 2024, dystrybutor: Forum Film, premiera kinowa: 13 czerwca 2025 roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama