Oscarowy wyścig ma się ku końcowi. Już w nocy z 12 na 13 marca poznamy zwycięzców 95. gali rozdania nagród Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Spośród 20 nominowanych aktorów czwórka skończy ze statuetkami złotego rycerza. W tym roku wyjątkowo w żadnej kategorii nie ma pewnego zwycięzcy.
Oscarowy wyścig ma się ku końcowi. Już w nocy z 12 na 13 marca poznamy zwycięzców 95. gali rozdania nagród Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Spośród 20 nominowanych aktorów czwórka skończy ze statuetkami złotego rycerza. W tym roku wyjątkowo w żadnej kategorii nie ma pewnego zwycięzcy.
W przewidywaniach oscarowych zwycięzców niezwykle pomocne są wcześniejsze wyróżnienia. Tyle że tych są dziesiątki, bo sezon nagród zaczyna się na przełomie listopada i grudnia, i trwa nawet cztery miesiące. Największą wagę mają Złote Globy (przyznawane jako pierwsze i często wyznaczające faworytów), nagrody Critics’s Choice (właściwie Globy bis, nie tak prestiżowe, ale utwierdzające pewne typy lub wskazujące nowe) oraz wyróżnienia Brytyjskiej Akademii Filmowej (BAFTA) i Gildii Aktorów Filmowych (SAG). Kluczowe wydają się dwie ostatnie, ponieważ głosujący na nie często są także członkami Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Znajomość laureatów tych nagród pomaga wytypować przyszłych zwycięzców. Niestety, bardzo często tylko wszystko komplikuje - tak jak w tym roku.
Nominowane są:
Ana de Armas - "Blondynka"
Cate Blanchett - "Tár"
Andrea Riseborough - "To Leslie"
Michelle Williams - "Fabelmanowie"
Michelle Yeoh - "Wszystko wszędzie naraz"
Wyścig ograniczył się do Cate Blanchett i Michelle Yeoh. Obie otrzymały po Złotym Globie - pierwsza za rolę w dramacie, druga za komedię lub musical. Oprócz tego Blanchett wygrała Critics’ Choice i BAFTA. Yeoh triumfowała natomiast podczas rozdania SAG. Teoretycznie ich szanse rozkładają się więc "pół na pół".
Sytuacja zmienia się nieco po spojrzeniu na rozdania z ostatnich lat. W 2012 roku Brytyjska Akademia uhonorowała Meryl Streep za "Żelazną damę", w 2019 roku Olivię Colman za "Faworytę", a w 2021 Frances McDormand za "Nomandland". SAG powędrowało wtedy kolejno do Violi Davis za "Służące", Glenn Close za "Żonę" i znów Davis za "Ma Rainey: Matkę bluesa". W tych latach z Oscarem kończyły zwyciężczynie BAFTA. Odwrotna sytuacja wydarzyła się w 2013 roku. Wówczas Brytyjska Akademia nagrodziła Emmanuelle Rivę za "Miłość", a Gildia Aktorów Jennifer Lawrence za "Poradnik pozytywnego myślenia". Podczas gali oscarowej triumfowała gwiazda "Igrzysk śmierci".
Wszystko wskazywałoby więc, że nieco większe szanse na wygraną w tym roku ma Blanchett. Tyle że ona ma już na swoim koncie dwie statuetki. Yeoh natomiast jest nominowana po raz pierwszy, w dodatku za film, który najprawdopodobniej otrzyma najważniejszego Oscara. Z tego powodu mam wrażenie, że to ona może zwyciężyć.
Nominowani są:
Austin Butler - "Elvis"
Colin Farrell - "Duchy Inisherin"
Brendan Fraser - "Wieloryb"
Paul Mescal - "Aftersun"
Bill Nighy - "Living"
W tej kategorii liczą się tylko trzy nazwiska: Colin Farrell, Brendan Fraser i Austin Butler. Pierwszy otrzymał Złoty Glob za rolę w komedii lub musicalu... i tyle. Niestety, teoretycznie sprowadza to jego szanse niemal do zera.
Butler i Fraser zebrali po dwa wyróżnienia. Pierwszy otrzymał Zloty Glob z rolę w dramacie i BAFTA, drugi - Critics’ Choice i nagrodę Gildii Aktorów. Czyli znów "pół na pół". Pozostaje porównywanie kazusów ostatnich lat. W 2021 roku Anthony Hopkins dostał Oscara za "Ojca", chociaż wcześniej wygrał tylko BAFTA. Faworytem był wtedy Chadwick Boseman, pośmiertnie uhonorowany SAG za "Ma Rainey: Matkę bluesa". W 2017 roku Casey Affleck został doceniony przez Brytyjska Akademię za "Manchester by the Sea", a Denzel Washington przez Gildię Aktorów za "Płoty". W noc oscarową triumfował ten pierwszy.
Zwycięzcy SAG pokonywali zdobywców BAFTA we wcześniejszych latach. W 2009 roku Sean Penn ("Obywatel Milk") triumfował nad Mickeyem Rourkiem ("Zapaśnik"). W 2010 roku Jeff Bridges ("Szalone serce") wygrał z Colinem Firthem ("Samotny mężczyzna"). Z kolei w 2014 roku nienominowany nawet do BAFTA Matthew McConaughey ("Witaj w klubie") zwyciężył z Chiwetelem Ejioforem ("Zniewolony").
Teoretycznie większe szanse powinien mieć więc Butler. Tyle że nie można zignorować w tym przypadku otoczki towarzyszącej nominacji dla Frasera, zaliczającego hollywoodzki powrót. Mimo wszystko wskazywałbym więc na niego. Chociaż niewykluczone, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta - a wtedy okaże się, że Farrell jednak ma jakieś szanse.
Nominowane są:
Angela Bassett - "Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu"
Kerry Condon - "Duchy Inisherin"
Hong Chau - "Wieloryb"
Jamie Lee Curtis - "Wszystko wszędzie naraz"
Stephanie Hsu - "Wszystko wszędzie naraz"
Kategoria, w której może się zdarzyć dosłownie wszystko. Angela Bassett została niespodziewanie nagrodzona Złotym Globem i z miejsca stała się faworytką. Jej pozycja umocniła się po wygraniu Critics’ Choice. Jednak na tym skończyły się jej triumfy. Brytyjska Akademia Filmowa nagrodziła Kerry Condon. Z kolei Gildia Aktorów wyróżniła niespodziewanie Jamie Lee Curtis. Można zatem założyć, że wyścig rozegra się między tymi trzema aktorkami.
Ostatnio sama BAFTA wystarczyła do wygrania Oscara w 2008 roku. Wówczas Tilda Swinton odniosła sukces dzięki swej roli w "Michaelu Claytonie". Wyróżnienie Brytyjskiej Akademii nie wystarczyło jednak Rachel Weisz w 2019 roku. Mimo BAFTA za "Faworytę" przegrała walkę o Oscara z Reginą King (wcześniej Złoty Glob i Critics’ Choice za "Gdyby ulice Beale umiała mówić"). SAG powędrowało wówczas do nienominowanej przez Akademię Emily Blunt za "Ciche miejsce".
W 2014 roku wyścig rozgrywał się między Lupitą Nyong’o za "Zniewolonego" i Jennifer Lawrence za "American Hustle". Gwiazda "Igrzysk śmierci" otrzymała BAFTA i Złoty Glob. Z kolei Nyong’o zgarnęła nagrodę SAG i Critics’ Choice - i to ona triumfowała podczas gali oscarowej. Podobna sytuacja miała miejsce w 2015 roku. Kate Winslet wygrała Zloty Glob i BAFTA za rolę w filmie "Steve Jobs". Alicia Vikander otrzymała natomiast nagrodę SAG i Critics’ Choice za "Dziewczynę z portretu". Ponownie te dwa wyróżnienia wystarczyły, by to ona dostała Oscara.
Teoretycznie najpewniejszym typem powinna być Jamie Lee Curtis. Prawda jest jednak taka, że ta kategoria w tym roku jest po prostu nieprzewidywalna, a wskazywanie najprawdopodobniejszej zwyciężczyni jest wróżeniem z fusów. Sam uważam, że Bassett mimo dobrego startu nie ma większych szans, a walka o Oscara rozegra się między Condon i Curtis.
Nominowani są:
Brendan Gleeson - "Duchy Inisherin"
Barry Keoghan - "Duchy Inisherin"
Judd Hirsch - "Fabelmanowie"
Brian Tyree Henry - "Most"
Ke Huy Quan - "Wszystko wszędzie naraz"
Wyścig, którego finał wydaje się najłatwiejszy do przewidzenia. Ke Huy Quan zgarnął niemal wszystko podczas sezonu nagród. Zloty Glob, Critics’ Choice, nagroda Gildii Aktorów, dziesiątki pomniejszych wyróżnień - wszystkie powędrowały do dawnej dziecięcej gwiazdy "Indiany Jonesa i Świątyni Zagłady". Oscar wydaje się formalnością. A raczej wydawałby się, gdyby nie jeden szkopuł.
Nagrodę Brytyjskiej Akademii Filmowej otrzymał nie Quan a Barry Keoghan. To wyróżnienie zawsze było jednym z ważniejszych prognostyków przed Oscarami. Dlatego też wygrana Quana wciąż wydaje się najbardziej prawdopodobna, ale już nie stuprocentowo pewna.
Odwołując się do dawnych sytuacji - w 2011 roku Christian Bale zgarniał wszystko za "Fightera", BAFTA otrzymał jednak Geoffrey Rush za "Jak zostać królem". Oscar powędrował wtedy do tego pierwszego. Podobna sytuacja miała miejsce w 2014 roku. Wówczas Jared Leto zbierał każde możliwe wyróżnienie za "Witaj w klubie". Brytyjska Akademia Filmowa nie nominowała go nawet do swojej nagrody i uhonorowała Barkhada Abdiego za "Kapitana Phillipsa". Ostatecznie Oscara otrzymał Leto.
W 2016 roku wyścig o laury w tej kategorii rozgrywał się między Markiem Rylance’em za "Most szpiegów" i Sylvestrem Stallone’em za "Creed: Narodziny legendy". Pierwszy otrzymał tylko BAFTA, drugi Złoty Glob i Critics’ Choice. Nagroda SAG powędrowała wówczas do Idrisa Elby - nienominowanego nawet do Oscara. Akademia wyróżniła wtedy Rylance’a. Rok później sytuacja była jeszcze bardziej niejednoznaczna. Złoty Glob otrzymał Aaron Taylor-Johnson, pominięty przy nominacjach do Oscarów. SAG i Critics’ Choice uhonorowały Mahershalę Aliego za "Moonlight". BAFTA trafiła natomiast w ręce Deva Patela za film "Lion: Droga do domu". Z Oscarem skończył wtedy Ali.
Ostatnia sytuacja, w której aktor wyróżniony w tej kategorii wyłącznie przez Brytyjską Akademię otrzymał później Oscara, zdarzyła się w 2007 roku. Faworytem był Eddie Murphy za "Dreamgirls". BAFTA powędrowała jednak do Alana Arkina za "Małą miss" - i to on otrzymał także statuetkę złotego rycerza.
Reasumując: Quan jest zdecydowanym faworytem, ale jeśli ktoś sprawi mu niemiłą niespodziankę, będzie to właśnie Keoghan.