"Ania" hitem polskich kin. Film o Annie Przybylskiej obejrzało 200 tys. widzów
Film dokumentalny o życiu Anny Przybylskiej „Ania” w reżyserii Krystiana Kuczkowskiego i Michała Bandurskiego wszedł do kin zaledwie tydzień temu i już zgromadził w kinach 200 tys. widzów!
Zainteresowanie filmem nie słabnie, i już wkrótce zobaczą go widzowie w niemal dwudziestu krajach na całym świecie - już dziś premiera zagraniczna "Ani" w Brukseli, a potem niemal w całej Europie i w Stanach Zjednoczonych.
Jednak "Ania" to nie tylko liczby w box-office, ale przede wszystkim tysiące wzruszonych widzów, którzy swoim pozytywnymi wrażeniami i emocjami dzielą się w mediach społecznościowych.
"Cieszę się, że mogłam obejrzeć ten film, że się na to zdecydowałam. Wzruszający, ale też bardzo przejmujący. Emocje nie z tej ziemi"; "Byłam! Film który chwyta za serducho! Pełen emocji, refleksji i wzruszeń. Łzy same lecą bez opamiętania :( Cudowna kobieta i matka. Szczerze polecam."; "Obejrzałam dziś film, wróciły wspomnienia, wzruszenie przyspieszyło bicie serca, pojawiły się refleksje o życiu i przemijaniu, o tym, żeby nie czekać z mówieniem bliskim osobom, jak bardzo są dla nas ważne i kochane. Film zrobiony z wyczuciem, podkreślający wiele życiowych prawd, kto jeszcze nie obejrzał, zachęcam serdecznie" - to tylko niektóre z internetowych opinii.
Film "Ania" pełen jest poruszających wspomnień i wywołujących ciepły uśmiech anegdot o Przybylskiej, opowiadanych przez jej rodzinę, przyjaciół i współpracowników z planów filmowych. Nie wszystkie z nich znalazły się w filmie, ale już dziś możecie je zobaczyć w niepublikowanych w dokumencie fragmentach rozmów.
Znakiem rozpoznawczym Przybylskiej był zaraźliwy śmiech i wyjątkowe poczucie humoru. Dla Jarosława Bieniuka, jej partnera, jednymi z najpiękniejszych wspomnień o Ani są właśnie te, w których wspólnie się śmiali. "Najwięcej wspominam tych radosnych chwil, tego śmiechu, tych naszych 'beczek' (...) To ociepla mi serducho, kiedy wspominam jej śmiech, jej radość, te fantastyczne chwile, które przeżyliśmy." - mówi Bieniuk.
Wspomina też swoje sny, w których gości Ania. "Bardzo długo mi się nie śniła po śmierci. Pamiętam pierwszy raz jak mi się przyśniła, to powiedziałem 'w końcu przyszłaś'. To było kilka, albo kilkanaście miesięcy po śmierci. Czasami przychodzi (...) Czasami grozi palcem, czasem się śmiejemy, czasami się złościmy" - opowiada były piłkarz.
Serial "Złotopolscy", w którym Anna Przybylska zadebiutowała na małym ekranie, przyniósł jej ogromną popularność i wielką sympatię widzów, ale jak podkreśla Anna Dereszowska, pomimo gigantycznego sukcesu, Ania pozostała sobą - zwyczajną dziewczyną z sąsiedztwa, która pokochała cała Polska. "Ania nie miała w sobie takiego zadęcia, takiej chęci, żeby być ikoną (...) Ona po prostu była takim zwyczajnym człowiekiem, taką super równą babką, i myślę, że to był fenomen Ani, że po prostu wszyscy się z nim utożsamiali, bo była normalna" - opowiada aktorka.
Andrzej Piaseczny, kolega Przybylskiej z planu "Złotopolskich", nie kryje swojego ogromnego przywiązania do Ani i tego, że jest ona obecna w jego myślach bardzo często. "Był taki długi czas w moim życiu, że kiedy grałem na koncertach piosenkę z filmu 'Złotopolscy', to myślałem i mówiłem o Ance. Nie tylko o Ance. Spotkaliśmy całą masę genialnych ludzi na planie 'Złotopolskich', to był dar od losu, spotkanie z Anką, ale też z innymi aktorami" - wspomina Piaseczny.
Czytaj więcej:
Brad Pitt dusił własne dziecko? Jest odpowiedź!
Ruszył proces Kevina Spaceya. Aktor twierdzi, że jest niewinny
"Miłość na pierwszą stronę": Ja cię kocham, a ty pstryk [recenzja]