Nie jest to żadne katechetyczne kino religijne. "Niedziele" nie przez przypadek wygrały festiwal w San Sebastián. To subtelna opowieść o dorastaniu, tolerancji i odwadze pójścia pod prąd oczekiwaniom otoczenia.
Żałuję, że nie znam twórczości reżyserki Alaudy Ruiz de Azúa, która w 2023 roku została nagrodzona Goyą za najlepszy debiut "Pięć małych wilczków". Na Netfliksie jest dostępna jej komedia romantyczna "Miłość od pierwszego pocałunku", której obejrzenie zapisałem sobie na liście. "Niedziele" mogłyby mieć podtytuł "Miłość od pierwszej modlitwy". Jest to bowiem opowieść o powołaniu. W literalnym rozumieniu tego słowa. A więc kino stricte religijne? Nie, bo sama reżyserka deklaruje się jako ateistka i podkreśla, że katolicka kultura zawsze była dla niej obca i tajemnicza. Wygląda na to, że ta tajemnica mocno ją przyciągnęła, bo "Niedziele" są jednym z najciekawszych europejskich filmów ostatnich lat, dotykających w poważny sposób duchowości.
Film opowiada historię Ainary (Blanca Soroa), uzdolnionej muzycznie nastolatki, która wraz z dwiema młodszymi siostrami jest wychowywana przez samotnego ojca Inakiego (Miguel Garcés). Ainara z pozoru jest zwyczajną nastolatką. Imprezy z rówieśnikami, pierwsze pocałunki z chłopakiem i plany związane ze studiami. Tyle że te plany są układane nie przez nią, a przez jej rodzinę. Ainara twierdzi, że ma wyjątkową więź z Bogiem i najlepiej czuje się u sióstr Betanek, do których regularnie jeździ na krótkie wizyty. W końcu oznajmia, że chce zamieszkać w zakonie w celu rozeznania swojego powołania. Ojciec ma wątpliwości, ale decyzję zostawia córce. Inną postawę przyjmuje ukochana ciotka Ainary, Maite (Patricia López Arnaiz), która w zakamuflowany sposób chce odciągnąć bratanice od decyzji, podejrzewając, że niebezpiecznie przystojny ksiądz katecheta i zakonnice manipulują dziewczyną.
Alauda Ruiz de Azúa nie ma misji ewangelizacyjnych, więc jej film nie przypomina patetycznych religijnych czytanek. Reżyserka i scenarzystka przypatruje się decyzji, której, jako ateistka, może nie rozumieć. Jednocześnie chce spojrzeć na nią oczami dziewczyny, słyszącej od każdego, że nie może decydować o swoim losie. Tym razem jest to decyzja o poświęceniu życia Bogu, ale schemat odmawiania kobiecie prawa do decyzji jest uniwersalny. "Niedziele" to film o szukaniu tożsamości i dojrzewaniu, ale przede wszystkim jest to opowieść o walce o prawo do pójścia pod prąd oczekiwaniom społecznym i rodzinnym.
"Niedziele" to również film bardzo kobiecy. Opowiada o kobietach i robi to z kobiecej perspektywy. Mężczyźni są tutaj wycofanymi statystami, co w maczystowskiej hiszpańskiej kulturze jest przecież czymś prowokacyjnym. Inaki zmaga się z problemami finansowymi i do końca nie wiemy, czy jego bierna postawa wobec wyboru córki nie ma związku z brakiem pieniędzy na studia. Natomiast partner Maite, Pablo (Juan Minujín) jest wycięty z podręczników tacierzyństwa. To on zajmuje się ich kilkuletnim dzieckiem, podczas, gdy Maite spełnia się jako tzw. "głowa rodziny".
W pewnym momencie podskórna i subtelna walka toczy się między progresywną ciotką Maitę, będącą uosobieniem współczesnego feminizmu, i Matką przełożoną Betanek (Nagore Aranburu). Maita uważa, że bratanica jest za młoda na podjęcie decyzji o wyborze życia konsekrowanego. Ciekawe czy w innych kwestiach również by odmawiała kończącej za chwilę 18 lat dziewczynie prawa do decydowania o sobie? Z drugiej strony widzimy emanującą spokojem i duchową harmonią Matkę przełożoną, która oddaje prawo do decyzji dziewczynie, o ile sama dokona duchowego rozeznania. To ciekawe odwrócenie wektorów. Przedstawicielka kościoła daje wolność wyboru, zaś co rusz podkreślająca swoje przywiązanie do tolerancji i wolności feministka szuka sposobu, by Ainarę odciągnąć od podjęcia szokującej dla niej decyzji.
Istotne jest to, że reżyserka wcale nie opowiada się po jednej ze stron. Nie demonizuje i nie uświęca ostatecznej decyzji dziewczyny oraz jej ciotki. Ona po prostu pokazuje los młodej kobiety, która chce mieć prawo do własnej drogi życiowej. Nawet jeżeli jest ona sprzeczna ze wszystkim, co modne w laickim i przepełnionym materializmem świecie. Gdyby szła do klasztoru w Tybecie kontrowersje byłyby mniejsze, prawda? Ona jednak wybiera drogę, która jest niemodna i "przestarzała", co czyni ją awangardową. A więc kino o buncie?
8/10
"Niedziele" (Los domingos), reż. Alauda Ruiz de Azúa,Hiszpania 2025, dystrybutor: Rafael Film, premiera kinowa: 26 grudnia 2025 roku.