Mała produkcja pokonała gigantów. Triumf animacji z Łotwy
"Flow" Gintsa Zilbalodisa otrzymało Oscara dla najlepszej animacji pełnometrażowej. Niezależna produkcja z Łotwy pokonała kandydatów wystawionych przez wielkie wytwórnie. Rozmawiając z dziennikarzami, reżyser przyznał, że to, co się stało, "jest szalone", a on sam zamierza teraz "po prostu świętować".
"Flow" pokonało między innymi "Dzikiego robota" wytwórni DreamWorks oraz "W głowie się nie mieści 2" Pixara. Film Zilbalodisa nie miał wielkiego zespołu i nieskończonego budżetu. Mimo to otrzymał wcześniej między innymi Złoty Glob. Jest także nominowany do Oscara za najlepszy film międzynarodowy.
Jak przekazał Artur Zaborski, wysłannik Interii w Los Angeles, podczas rozmowy z dziennikarzami reżyser w pierwszej kolejności zaznaczył, że "Flow" powstało na darmowym oprogramowaniu Blender.
"Teraz każde dziecko ma narzędzia, których używa się do tworzenia filmów nagrodzonych Oscarem. Myślę, że zobaczymy wiele niesamowitych filmów tworzonych przez osoby, które wcześniej nie miałyby na to szansy. To świetne narzędzie, równie dobre, jak każde inne, zamierzam z niego korzystać przy moim następnym filmie" - stwierdził.
Zilbalodis usłyszał także pytanie o brak dialogów w jego filmie. "Myślę, że tak można wyrazić znacznie więcej. Niektóre emocje i idee są trudne do przekazania za pomocą słów" - wyjaśnił. "Dzięki muzyce, dźwiękowi, ruchowi i montażowi mogę powiedzieć znacznie więcej. Takie filmy i sceny są moimi ulubionymi, bo przekraczają bariery kulturowe i trafiają do odbiorców w różnym wieku na całym świecie. To uniwersalny język, który wszyscy rozumiemy".
Reżyser dodał, że pracuje już nad kolejnym dziełem. "Nie mogę się doczekać, żeby do niego wrócić. [...] Wczoraj nad nim pracowałem i jutro pewnie też będę. Jestem tym bardzo podekscytowany" - przyznał. Dodał także, że dziś zamierza po prostu świętować.
