Reklama

Poznaliśmy ją dzięki mocnej roli u boku Leonarda DiCaprio. Dziś walczy o Oscara

25-letnia Mikey Madison zachwyciła Hollywood pełną energii kreacją tytułowej bohaterki w "Anorze" Seana Bakera. Ma za nią szansę na Oscara i kto wie, czy nie skończy ze złotą statuetką. Zanim wykreowała niebiorącą jeńców dziewczynę, która nie odda swojego biletu do życia w bajce, mogliśmy ją zobaczyć między innymi u Quentina Tarantino i w piątej odsłonie serii popularnych horrorów. W czasie premiery tamtych filmów nie wiedzieliśmy jeszcze, że mamy do czynienia ze wschodzącą gwiazdą kina.

Mikey Madison namalowała Quentinowi Tarantino obraz — i dostała u niego rolę

Świat poznał Madison za sprawą roli należącej do bandy Charlesa Mansona Sadie w "Pewnego razu... w Hollywood" Quentina Tarantino. To ona wraz z trójką innych członków rodziny (w których wcielili się Austin Butler, Maya Hawke i Madisen Baety), napada w finale na dom, w którym znajdują się bohaterowie grani przez Leonardo DiCaprio i Brada Pitta.

Zanim nastoletnia wówczas Madison pojawiła się na castingu do filmu, zrobiła research dotyczący rodziny Charlesa Mansona. Gdy dowiedziała się, że jej członkowie często brali razem zakazane substancje, postanowiła postawić wszystko na jedną kartę. Namalowała obraz, jakby była pod wpływem, a następnie napisała na nim wiersz dedykowany Mansonowi. Pod koniec obcięła sobie pukiel włosów i wszyła go w płótno. Została zaproszona do biura Tarantino na kolejne czytanie. Gdy weszła do środka, zauważyła, że jej obraz wisi na ścianie. Wtedy była pewna, że zagra w "Pewnego razu... w Hollywood".

Reklama

Jej postać zabiła uwielbianego bohatera "Krzyku". Fani mieli do niej pretensje

Po roli Sadie przyszedł "Krzyk", piątą część serii popularnych horrorów. Madison zagrała Amber, koleżankę głównych bohaterek, które stają się celem psychopaty. W finale okazuje się, że to jej postać jest jedną z tych, które kryją się pod maską Ghostface'a. "Te filmy są tak bardzo samoświadome, że wszyscy doskonale wiedzą, w czym występują i mają z tego masę radochy" - mówiła w rozmowie z serwisem "Collider". 

To zagrana przez nią antagonistka odpowiadała za śmierć jednej z ulubionych postaci serii — granego przez Davida Arquette'a szeryfa Deweya. "Będę szczera i może zabrzmię naiwnie, ale gdy kręciliśmy ten film, nie byłam świadoma ogromnej rzeszy fanów cyklu [...]. Fani 'Krzyku' i horrorów są najlepsi na świecie, ale ja weszłam w to bez przygotowania" - wyznała. Odniosła się także do śmierci Deweya. "Było mi przykro, bo to świetna postać. Było mi smutno, że umarł. A później dotarło do mnie, że właśnie tak czuło się wiele innych osób".

Niektórzy fani winili ją wręcz za śmierć swojego ulubionego bohatera. "Nieznajomi podchodzili do mnie i mówili, że są wściekli z tego, co się stało. Że są wściekli na mnie. Przepraszam! Nie chciałam! To nie ja napisałam scenariusz" - śmiała się. 

Sadie i Amber kończą swoje żywoty z poważnymi poparzeniami. Aktorka odniosła się do tej zbieżności w rozmowie z "The Hollywood Reporter". "Nie wiedziałam, że pod koniec ['Krzyku'] moja postać stanie w ogniu. Tak miał zginąć bohater Jacka [Quaida], tak przynajmniej ginął w scenariuszu, który dostałam. Gdy dowiedziałam się o zmianie decyzji, pomyślałam, że to zabawny przypadek. Nie wprowadzili tego ze względu na mnie" - mówiła.

Dodała, że w najbliższym czasie nie zamierza wracać do ról psychopatek. "Dwie wystarczą" - stwierdziła ze śmiechem.

"Anora". Mikey Madison otrzymała rolę bez castingu

Przełomem w karierze Madison okazała się tytułowa rola w "Anorze" Seana Bakera. Film debiutował podczas 77. festiwalu w Cannes, gdzie nagrodzono go Złotą Palmą. Opowiada on o striptizerce z Nowego Jorku, która zostaje wynajęta przez rozpuszczonego i niezbyt lotnego syna oligarchy. Ten po krótkiej znajomości proponuje jej ślub w Las Vegas. Anora, dla przyjaciół Ani, niedługo cieszy się życiem na bogato. Gdy rodzice jej męża dowiadują się o ślubie, robią wszystko, by go unieważnić.

Madison dostała rolę bez przesłuchania. Bakerowi wystarczyło to, co zobaczył w "Pewnego razu..." i "Krzyku". Umówił się z aktorką na kawę i przedstawił jej zarys fabuły "Anory". Na koniec stwierdził, że jeśli się zgodzi, napisze dla niej scenariusz. "[Anora i ja[ różnimy się psychicznie i fizycznie, ale odnalazłam siebie w jej optymizmie" - mówiła Madison w rozmowie z "Vanity Fair". Nie ukrywała jednak, że odgrywanie stanów emocjonalnych Ani kosztowało ją masę energii. 

Mikey Madison czuła się komfortowo w swojej roli

Na potrzeby roli aktorka nauczyła się mówić po rosyjsku. Godzinami trenowała taniec na rurze, co przepłaciła kilkoma kontuzjami i bliznami. Sama była zaskoczona, jak komfortowo czuła się w czasie realizacji scen występów. Bardzo pomagała jej obecność innych tancerek.

Podczas organizowanego przez "Variety" spotkania "Actors on Actors" Madison zdradziła, że razem z partnerującym jej Markiem Eydelshteynem, z którym miała kilka odważniejszych scen, zrezygnowali z pomocy koordynatora intymności. W ostatnich latach stali się oni nieodłącznymi członkami ekip filmowych, a ich obecność na planie ma służyć komfortowi psychicznemu aktorów i zachowywaniu zdrowych granic podczas zdjęć.

"Podczas prac nad naszym filmem, to był mój wybór. Twórcy zaoferowali mi obecność koordynatora intymności. Mark i ja zdecydowaliśmy, że najlepiej będzie, jeżeli zrobimy to po cichu. Moja bohaterka jest pracownicą seksualną, a ja widziałam poprzednie filmy Seana [Bakera] i wiem, jak bardzo zależy mu na autentyczności. Byłam na to gotowa. Jako aktorka, potraktowałam to, jak moją pracę" - tłumaczyła.

Jej słowa nie przypadły do gustu wielu osobom. Na aktorkę wylała się fala negatywnych komentarzy. Obecnie uważa się, że koordynatorzy intymności są ogromnym postępem w świecie filmu i powinni być postrzegani jako niezbędni na każdym planie. Nie zmienia to jednak faktu, że krytyka Madison była w tym wypadku bezpodstawna — nie podważała ona sensu pracy koordynatorów, a jedynie stwierdziła, że świadomie nie skorzystała z ich pomocy, mimo takiej możliwości.

"Anora" przyniosła 25-letniej aktorce nominacje do najważniejszych wyróżnień — Złotego Globu, nagród Gildii Aktorów, Critics' Choice i BAFTA oraz Oscara. Czy zdobędzie nagrodę Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej? O tym przekonamy się już w nocy z 2 na 3 marca 2025 roku. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Anora | Mikey Madison | Krzyk 5 | Pewnego razu w Hollywood
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy