"Gorączkę" Michaela Manna reklamowano przede wszystkim jako pierwsze ekranowe spotkanie Roberta de Niro i Ala Pacino. Udział dwóch legend zapewnił produkcji początkowy rozgłos, miejsce w sercach kinomanów zawdzięcza ona jednak ogromowi pracy, jaki włożyli w nią twórcy. Niemal dziesięciominutową strzelaninę od lat uznaje się za najlepszą w historii kina. Natomiast pełna szacunku rywalizacja między głównymi bohaterami sprawia, że wiele osób chętnie wraca do "Gorączki" i chociaż zna zakończenie, ma nadzieję, że tym razem będzie ono inne. 6 grudnia 2025 roku mija 30 lat od premiery sensacyjnego arcydzieła Michaela Manna.
Reżyser "Gorączki" wyrobił sobie nazwisko na produkcjach telewizyjnych. Zaczynał od reklam, a w latach 70. XX wieku rozpoczął pracę przy popularnych serialach, między innymi "Starskim i Hutchu". W kolejnej dekadzie był showrunnerem "Policjantów z Miami" oraz "Crime Story". W tym czasie Mann nakręcił także swoje pierwsze produkcje kinowe. Jego debiutancki "Złodziej" (1981) zachwycał stroną formalną.
W 1983 roku Mann zrealizował "Twierdzę" — jedyny film science fiction w karierze i jednocześnie swą największą porażkę finansową. Z kolei w 1986 roku wyreżyserował "Łowcę" - pierwszą adaptację "Czerwonego smoka" Thomasa Harrisa z Brianem Coxem w roli demonicznego doktora Hannibala Lectera.
Mann wpadł na pomysł "Gorączki", gdy poznał historię Chucka Adamsona. Mężczyzna wywodził się z Chicago, gdzie pracował jako detektyw. Później związał się z przemysłem rozrywkowym, gdzie szybko skrzyżowały się ścieżki jego i Manna. Adamson zagrał małą rolę w "Złodzieju", napisał scenariusze do kilku odcinków "Policjantów z Miami" i był współtwórcą "Crime Story".
W 1963 roku pracował nad sprawą złodzieja Neila McCauleya. Pewnego dnia doszło między nimi do przypadkowego spotkania. Niewiele myśląc, Adamson zaprosił przestępcę na kawę, co zaowocowało długą i szczerą rozmową. Niedługo później detektyw został wezwany do napadu. Na miejscu doszło do strzelaniny, w której zginął napastnik. Jak się okazało, był nim właśnie McCauley. Zafascynowany ich relacją Mann postanowił uczynić z niej oś swojego nowego scenariusza. Gdy ten był gotowy, próbował zainteresować nim kilku reżyserów, m.in. Waltera Hilla ("48 godzin"). Bezskutecznie.
Gdy kolejne próby realizacji projektu kończyły się niepowodzeniem, reżyser postanowił uczynić go podstawą telewizyjnego serialu. Okroił 180-stronicowy scenariusz o połowę, by ten nadawał się na odcinek pilotażowy o ograniczonym budżecie. Produkcję nakręcono w ekspresowym tempie. Została ona wyemitowana w 1989 roku pod tytułem "Wydarzyło się w Los Angeles". Stacja NBC była zainteresowana kolejnymi odcinkami, jednak nalegała na zmianę głównego aktora, na co Mann nie chciał się zgodzić. Reżyser zajął się innymi projektami. W 1990 roku otrzymał nagrodę Emmy za najlepszy miniserial jako współproducent "Wojen narkotykowych — Camarena". W 1992 roku odniósł sukces dzięki "Ostatniemu Mohikaninowi", który umożliwił mu w końcu podjęcie prac nad "Gorączką".
O projekcie zrobiło się głośno, gdy do głównych ról zostali zaangażowani Robert De Niro i Al Pacino. W tym czasie obaj byli już żywymi legendami, jednak do tej pory nie można było ich zobaczyć razem na ekranie. Co prawda zagrali w drugiej części "Ojca chrzestnego" (1974), jednak nie współdzielili wtedy nawet jednej sceny. De Niro przypadła rola złodzieja McCauleya, z kolei Pacino wcielił się w tropiącego go porucznika Vincenta Hannę. Mann skonstruował swych bohaterów jako profesjonalistów w swoim fachu. Życie zawodowe przekładało się negatywnie na ich sprawy prywatne. Chociaż na początku filmu kompani McCauleya prowadzą udane życie rodzinne, on sam nie ma bliskiej osoby i jest przerażony, gdy zaczyna mu zależeć na relacji z poznaną przypadkiem Eady (Amy Brenneman). Hanna natomiast zaniedbał z powodu pracy swoje trzecie małżeństwo i nie potrafi nawiązać relacji z zamkniętą w sobie pasierbicą (Natalie Portman).
Obaj aktorzy zagrali na zupełnie różnych nutach. McCauley przez cały film trzyma nerwy na wodzy, jest raczej chłodny i wycofany w relacjach z pozostałymi postaciami, a w czasie całego seansu uśmiecha się zaledwie pięć razy. Z kolei Pacino gra całym sobą, często znajdując się na granicy aktorskiej szarży. Po latach aktor przyznał, że w pierwszej wersji scenariusza Hanna miał problem z kokainą. Chociaż nie nakręcono żadnej sceny, w której policjant przyjmuje narkotyki, postanowił stworzyć swą postać tak, jakby przez cały czas była on pod ich wpływem.
Mannowi zależało, by ograniczyć bezpośrednią relację bohaterów de Niro i Pacino do minimum. W rezultacie McCauley i Hanna spotykają się twarzą w twarz tylko dwa razy: podczas rozmowy w kawiarni i finałowej konfrontacji. Na pierwszą scenę składały się ujęcia z dwóch kamer, skupionych na twarzach aktorów. Ponieważ w kadrze zawsze znajdował się tylko jeden z nich, szybko pojawiła się plotka, wedle której obaj nakręcili tę scenę oddzielnie. Zaprzeczyli jej sami zainteresowani i Mann. Przed realizacją De Niro zaproponował, by nie przeprowadzać żadnych prób — według niego wtedy wypadłaby ona naturalniej. Mann przystał na jego propozycję. Cała ekipa zdawała sobie sprawę, że jest to jedna z najważniejszych scen w całym filmie.
Dwadzieścia lat później reżyser wciąż pamiętał, że w filmie znalazło się ujęcie 11. "Scena wyjdzie idealnie tylko raz i chcesz, żeby stało się to przed kamerą. Po całej nocy zdjęć wiedziałem, że to mamy" - wspominał Mann w 2016 roku, podczas specjalnego wykładu w Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Obecny wtedy Pacino przyznał, że do dziś nie jest zadowolony z tej sceny i uważa, że mógł wtedy zagrać jeszcze lepiej.
Skompletowanie pozostałych członków licznej obsady poszło bardzo sprawnie. Pacino zaproponował do roli jednego z partnerujących mu detektywów Mykeltiego Williamsona, ponieważ był pod ogromnym wrażeniem postaci Bubby, którą ten wykreował w filmie "Forrest Gump". Ted Levine otrzymał propozycję zagrania Waingro, członka grupy McCauleya, którego głupota i porywczość skutkuje śmiercią trzech policjantów w otwarciu filmu. Aktor, który zagrał mordercę Buffalo Billa w "Milczeniu owiec", nie chciał znów wcielić się w antagonistę. Ostatecznie zagrał jednego z członków oddziału Hanny. W razie odmowy De Niro Mann widział w roli McCauleya Toma Sizemore’a i w końcu zaangażował go jako jednego z bandy ściganych przestępców.
Problemem okazał się udział Vala Kilmera, który równolegle grał główną rolę w "Batmanie Forever". Aktorowi udało się ustawić swój grafik w ten sposób, by w przerwach od komiksowego widowiska stawiać się na planie "Gorączki". Film stanowił także drugą produkcję w karierze Natalie Portman. Odkryta w "Leonie zawodowcu" aktorka zagrała małą rolę przybranej córki Hanny.
Z kolei Jon Voight wcielił się w Nate’a, współpracującego z McCauleyem pasera. Postać była oparta na Eddiem Bunkerze, byłym przestępcy, który w późniejszych latach był konsultantem na planach filmowych. Pojawiał się także w niewielkich rolach, na przykład Pana Niebieskiego we "Wściekłych psach" Quentina Tarantino. Bunker, prywatnie przyjaciel Manna, w "Gorączce" pracował z aktorami grającymi przestępców — miał zadbać, by byli jak najbardziej wiarygodni w rolach byłych więźniów. Voight początkowo odmówił zagrania Nate’a i podał szereg osób, które bardziej pasowałyby do tej roli. Mann uparł się jednak, bo zawsze chciał z nim pracować. Dla Voighta był to pierwszy kasowy projekt od niemal dziesięciu lat.
Konsultantem przy "Gorączce" był także Danny Trejo, również były więzień i od kilku lat aktor charakterystyczny. Pierwszego dnia Mann przedstawił go De Niro i pozostałym wykonawcom ról przestępców, którzy dyskutowali o swoich postaciach. Podczas rozmowy Trejo zrobił tak dobre wrażenie na reżyserze i obsadzie, że po jej zakończeniu otrzymał rolę kierowcy w ekipie McCauleya.
Widzowie byli pod szczególnym wrażeniem realizacji scen akcji, szczególnie ponad dziesięciominutowej sekwencji napadu na bank i następującej po nim strzelaniny. Mannowi zależało, by była ona jak najbardziej realistyczna. W tym celu biorący w niej udział aktorzy przeszli trzymiesięczny trening pod okiem byłych członków brytyjskiego Special Air Service. Choreografia sceny była wcześniej dokładnie rozpisana i przećwiczona. Mann zdecydował się także nie dogrywać dźwięków wystrzałów w postprodukcji, zamiast tego wykorzystał te z planu i pogłos po nich, tym samym potęgując wrażenie realizmu. Val Kilmer śmiał się, że całość wyszła na tyle dobrze, że swego czasu scenę pokazywano kadetom Marines jako wzorowy przykład wycofywania się podczas ostrzału.
Uroczysta premiera "Gorączki" odbyła się 6 grudnia 1995 roku, natomiast niecałe dwa tygodnie później film wszedł do ogólnokrajowej dystrybucji. Produkcja zarobiła przyzwoite 188 milionów dolarów i zebrała przychylne recenzje, została jednak zupełnie pominięta w nominacjach Oscarowych. Z czasem okazało się, że film Manna stał się on inspiracją dla innych twórców. Christopher Nolan uważa "Gorączkę" za jeden z najważniejszych filmów w historii, a początek jego "Mrocznego Rycerza" (2008) jest bezpośrednim nawiązaniem do osławionej sceny napadu na bank.
W 2016 roku Mann ogłosił, że pracuje nad książką, która przybliży wcześniejsze losy bohaterów produkcji. Napisana razem z Meg Gardiner „Gorączka 2” została wydana w 2022 roku. Skupiała się na wydarzeniach zaraz po w finale filmu z 1995 roku oraz wcześniejszymi o siedem lat, które znacząco wpłynęły na grupę McCauleya.
Zaraz po premierze książki reżyser zaczął mówić głośno o chęci przeniesienia jej na ekrany. Po wielu zwrotach akcji, problemach z budżetem, plotkach o występach gwiazd i zmianie wytwórni produkcja dostała zielone światło. "Gorączka 2" powstanie dla wytwórni United Artists, która należy do Amazon MGM Studios. Budżet wyniesie 170 milionów dolarów. Dotychczas żaden aktor nie został oficjalnie zaangażowany. Mówi się jednak o udziale Leonardo DiCaprio i Christiana Bale’a. Zdjęcia rozpoczną się w 2026 roku. Film nie ma jeszcze daty premiery.