Reklama

Władysław Hańcza: Nieznane fakty z życia odtwórcy roli Kargula

"Słuszny wzrost i ładna budowa ciała, po drugie charakterystyczny, łatwo wpadający w ucho tembr głosu, po trzecie wyrazista dykcja i wreszcie fluid męskości, zdrowej, zadowolonej ze świata i siebie" - tymi słowami opisała Władysława Hańczę legenda polskiej sceny, Nina Andrycz. Mija właśnie 45 lat od śmierci odtwórcy roli Kargula z kultowej trylogii Sylwestra Chęcińskiego.

"Słuszny wzrost i ładna budowa ciała, po drugie charakterystyczny, łatwo wpadający w ucho tembr głosu, po trzecie wyrazista dykcja i wreszcie fluid męskości, zdrowej, zadowolonej ze świata i siebie"  - tymi słowami opisała Władysława Hańczę legenda polskiej sceny, Nina Andrycz. Mija właśnie 45 lat od śmierci odtwórcy roli Kargula z kultowej trylogii Sylwestra Chęcińskiego.
Władysław Hańcza w 1976 roku /Jacek Barcz /Agencja FORUM

"Należę do tych aktorów, których prawdziwej twarzy, bez szminki, publiczność prawie nie zna, grywam bowiem role charakterystyczne i to nie tylko obecnie, ale zawsze, od początku mojej pracy aktorskiej" - powiedział Hańcza w wywiadzie dla gazety "Stolica".

Władysław Hańcza: Przyszedł na świat jako Władysław Tosik

Urodził się 18 maja 1905 roku w Łodzi. Cała jego rodzina pracowała w przemyśle włókienniczym. On również miał się kształcić w tym kierunku. Gdy nie dostał się na politechnikę w Belgii, zaczął studia na Uniwersytecie Poznańskim, gdzie studiował filozofię oraz polonistykę.

Reklama

Tam zaczął obracać się w artystycznym światku. Dzięki pisarzowi Emilowi Zegadłowiczowi postanowił związać swoje życie zawodowe z aktorstwem. Eksternistyczny egzamin aktorski zdał w 1929 roku. 

W tym samym czasie poślubił 19-letnią Helenę Chaniecką. Trzy lata później urodził im się syn, ale małżeństwo nie przetrwało. Kilka lat później ożenił z Barbarą Ludwiżanką, którą poznał w Teatrze Polskim w Poznaniu. W 1939 roku przeprowadzili się do Warszawy. Podczas wojny pracował jako magazynier i konwojent. Barbara została aresztowana i wywieziona do obozu pracy w głębi Rzeszy.

Po upadku powstania podobny los spotkał Władysława. Po wojnie odnalazł żonę i zamieszkali w Łodzi. Wrócił do aktorstwa, zmienił nazwisko z Tosik na Hańcza i grał w teatrach w Łodzi i Krakowie. W 1948 roku dostał angaż w Teatrze Polskim w Warszawie, w którym grał do końca życia. Dwa lata wcześniej zadebiutował w kinie filmem "Dwie godziny". Do premiery filmu doszło jednak dopiero w 1957 roku. W połowie lat 60. zaczynano kompletować obsadę "Samych swoich", a reszta jest już historią. Rola Kargula zapewniła mu nieśmiertelność.

Władysław Hańcza: Akcent Kargula

Nie wszyscy wiedzą, że Kargul głosem Hańczy przemówił dopiero w drugim filmie trylogii Sylwestra Chęcińskiego "Nie ma mocnych". Aktor był tak bardzo niepewny swojego kresowego akcentu, że "Samych swoich" jego rolę dubbingował Bolesław Płotnicki.

"Hańcza był przeciwwagą dla szalejącego na planie Kowalskiego. To Wacek Kowalski przekonał nas do dialektu, gdy wahaliśmy się nad koncepcją dialogów. On, niegdyś nauczyciel na Kresach, świetnie znał tamten język, jego muzykę i zaśpiewy. Władysław Hańcza nie mógł opanować tego w czasie kręcenia 'Samych swoich'. Nie wiedziałem, jak mu powiedzieć, że będę musiał podłożyć cudzy głos, bo nie chciałem go urazić. Los był dla mnie łaskawy. Gdy nagrywaliśmy postsynchrony, Hańcza się rozchorował. Dialogi Kargula przejął nieżyjący już dziś Bolesław Płotnicki" - przyznawał Chęciński.

W życiu zawodowym układało mu się bardzo dobrze, gorzej było w prywatnym. Aktor chętnie romansował z koleżankami, a żona nie pozostawała mu dłużna. Pod koniec lat 50. związał się z Elżbietą Barszczewską. Plotki podsycał fakt, ze aktor przyjaźnił się z jej mężem, Marianem Wyrzykowskim, również aktorem.

Przelotny romans nie zniszczył jednak ani małżeństwa Hańczy, ani Wyrzykowskiego, a panowie do końca życia pozostali przyjaciółmi. Żona Hańczy nawiązała romans z aktorem Jerzym Kreczmarem. Podobno była gotowa dla niego odejść od męża. Gdy jednak w 1958 roku przedwcześnie zmarł syn Kreczmara, zerwał on z Barbarą. 

Władysław Hańcza: Przepowiednia śmierci

Kilka lat później podobna tragedia spadła na Władysława Hańczę. W 1966 roku przedwcześnie zmarł jego syn z pierwszego małżeństwa. 34-latek również był aktorem, śmierć przerwała dobrze zapowiadającą się karierę. Hańcza nie miał dobrych relacji z synem, ale jego śmierć była ogromnym ciosem. 

Jeszcze długo po jego odejściu wyrzucał sobie, że nie był dobrym ojcem. Podobno w tym trudnym czasie wybrał się do wróżki. Kobieta miała mu przepowiedzieć kiedy umrze. "Moja zachłanność wynika z pośpiechu. Kto wie, co komu pisane? Przepowiedziano mi, że umrę w 72. roku życia, niewiele czasu zostało, by cieszyć się uśmiechami losu" - mówił wiele lat później. Zagrał w niezliczonej ilości ról teatralnych, filmowych i telewizyjnych.

Jego prawdziwą pasją był teatr. Jednak chętnie grał w filmach i telewizji. Nie odrzucał ról w filmie. Zdawał sobie sprawę, że przyniosły mu popularność. Widzowie telewizyjni pamiętają jego role m.in. w "Czterdziestolatku", "Nocach i dniach" czy "Karino".  

Przepowiednia wróżki spełniła się. Jesienią 1977 roku Hańcza wybrał się z żoną na wakacje na Sycylię. Nagle źle się poczuł. Zaniepokojona żona postanowiła natychmiast wrócić do kraju. Aktor trafił do szpitala i w przeciwieństwie do Barbary Ludwiżanki, zachował spokój do samego końca. 

Zmarł 19 listopada 1977 roku. Pochowano go na Starych Powązkach w Warszawie. 

Ostatnia rolą Władysława Hańczy był Matwiej w sztuce Wasilija Szukszyna "Przy pełni księżyca". Premiera przedstawienia odbyła się na scenie Teatru Polskiego 3 lipca 1977 roku, na kilka miesięcy przed śmiercią artysty.

Czytaj więcej:

Kevin Spacey: Kolejna osoba oskarżyła aktora o przestępstwa seksualne

Anne Heche: Rodzina zmarłej aktorki pozwana do sądu przez ofiarę wypadku

Hanna Englert studiowała w USA. Dlaczego wróciła do Polski?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Władysław Hańcza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy