Gwiazda "Harry’ego Pottera" była udręczona pracą. "To była pułapka"
Maggie Smith zdobyła międzynarodową sławę dzięki rolom w "Harrym Potterze" i "Downton Abbey", ale nigdy nie czuła pełnej satysfakcji z pracy przed kamerą. W jednym z wywiadów aktorka wyznała, że to teatr był jej prawdziwą miłością i miejscem, w którym naprawdę rozkwitała.
27 września świat obiegła smutna informacja o śmierci Maggie Smith, jednej z najbardziej uwielbianych aktorek swojego pokolenia. Zmarła w wieku 89 lat, pozostawiając po sobie nie tylko imponujący dorobek artystyczny, ale także ogromny żal w sercach fanów. O jej odejściu poinformowali synowie Toby i Chris, podkreślając, że była nie tylko wspaniałą aktorką, ale przede wszystkim wyjątkową matką i babcią.
Smith zdobyła międzynarodową sławę dzięki rolom w "Harrym Potterze" oraz serialu "Downton Abbey". Mimo że te produkcje wyniosły ją na szczyt, sama aktorka wielokrotnie podkreślała, że nie czuła się w pełni spełniona, grając przed kamerą.
Dla wielu widzów Maggie Smith była nieodłączną częścią dzieciństwa i popkultury. Jako Minerwa McGonagall w "Harrym Potterze" stała się symbolem mądrości, surowości, ale i ciepła, które skrywała pod profesorską togą. Z kolei jako Violet Crawley, wdowa hrabina w "Downton Abbey", zachwycała ciętym humorem i elegancją.
Jednak sama Smith miała na ten temat inne zdanie. W jednym z wywiadów dla "Evening Standard" przyznała, że te kultowe role nie pozwoliły jej w pełni rozwinąć skrzydeł. "Byłam wdzięczna za te role, ale nie czułam, że faktycznie gram" - mówiła. Według niej, praca przy dużych produkcjach była bardziej mechanicznym odgrywaniem scen niż prawdziwym aktorstwem, którego szukała.
Maggie Smith zawsze miała jedno miejsce, które uważała za swój prawdziwy dom artystyczny - teatr. Już na początku kariery zdobyła uznanie na londyńskich scenach, gdzie jej talent mógł rozkwitnąć. "Teatr to przestrzeń, w której czuję się najswobodniej" - podkreślała.
Aktorka przyznała, że odgrywanie tej samej roli każdej nocy było dla niej czymś wyjątkowym. W teatrze można było poprawić się następnego dnia, spróbować czegoś nowego i dopracować każdy szczegół. "W kinie nie masz tej możliwości" - tłumaczyła.
Smith nie ukrywała, że praca na planie filmowym często wiązała się dla niej z ogromnym stresem. W rozmowie w audycji "Fresh Air" wspominała, że na planie czuła się uwięziona. "Nie masz kolejnej szansy, musisz od razu zrobić wszystko perfekcyjnie. To ogromna presja, bo jedno złe ujęcie może zadecydować o całej scenie" - wyznała.
Dla aktorki, która przywykła do teatralnych prób i możliwości poprawiania każdego występu, kino było wyzwaniem. "Nie wiedziałam, czy mogę sobie ufać" - mówiła, dodając, że nigdy nie była pewna, czy wybrała najlepsze ujęcie.
Choć praca na planie była dla niej męcząca, Maggie Smith nie mogła sobie pozwolić na całkowite odejście od kina. Wyznała, że jednym z powodów były ograniczone możliwości pracy w teatrze. "Nie było propozycji, a ja musiałam pracować" - tłumaczyła. W pewnym momencie kariery film stał się koniecznością, choć nigdy nie wyparł jej miłości do teatru.
Mimo swoich wątpliwości Maggie Smith zdobyła uznanie zarówno krytyków, jak i widzów na całym świecie. Jej role w kinie przeszły do historii, choć sama aktorka do końca życia pozostała skromna i wierna swoim teatralnym korzeniom. Jak mówiła w jednym z ostatnich wywiadów: "Gdybym mogła cofnąć czas, wróciłabym na scenę".
Zobacz też:
Ich talent to nie wszystko. Te gwiazdy mają na koncie prestiżowe wykształcenie
Od jej debiutu mija 75 lat. Ciągle nie może wybaczyć sobie jednej rzeczy
Kobieta szuka mężczyzny. Podróż bez końca. Ten film was zaskoczy!