David Gordon Green: Po sukcesie "Halloween" bierze się za "Egzorcystę"
Dzięki sukcesowi filmu "Halloween" z 2018 roku David Gordon Green otrzymał niespotykaną wcześniej okazję do stworzenia kontynuacji dwóch legendarnych filmów. "Halloween" zakończył się wyreżyserowaną przez Greena trylogią, podobnie będzie z nowym "Egzorcystą", którego premiera spodziewana jest w przyszłym roku. W jednym z wywiadów twórca wytłumaczył, czym różni się reżyserowanie obydwu głośnych franczyz.
Kiedy studio Blumhouse po sukcesie "Halloween" zdecydowało się na nakręcenie nowego "Egzorcysty", David Gordon Green sięgnął po sprawdzony model działania. Jego "Halloween" z 2018 roku - trzecia część trylogii zadebiutuje w Stanach już w najbliższy piątek 14 października - był bezpośrednią kontynuacją oryginalnego filmu Johna Carpentera z 1978 roku, która ignorowała kolejne filmy tej słynnej serii. Podobnie będzie w przypadku "Egzorcysty", który kontynuować będzie wątki z legendarnego filmu Williama Friedkina z 1973 roku.
"Nie ma co porównywać obydwu projektów. 'Halloween' to horror, slasher, szaleństwo na seans o północy. Dobra rzecz do niezłej zabawy w kinie i zjedzenie popcornu. Z kolei 'Egzorcysta' to dobrze udokumentowany dramat o rzeczach takich jak duchowość, religia, zdrowie psychiczne, rodzina. Można nałożyć na siebie te dwa bardzo odległe od siebie podgatunki horroru, ale podejście techniczne i twórcze jest bardzo różne" - powiedział reżyser w rozmowie z portalem "Collider".
Podobnie jak w przypadku "Halloween", gdzie Green pracował z gwiazdą oryginału Jamie Lee Curtis, również i w "Egzorcyście" obsadził aktorkę, która wystąpiła w filmie Friedkina. Ellen Burstyn, bo o niej mowa, powtórzy rolę Chris MacNeil, matki opętanej przez demona dziewczynki granej przez Lindę Blair. Wokół postaci MacNeil zbudowana zostanie fabuła nowego "Egzorcysty".
"Podobieństwo pomiędzy dwoma franczyzami jest takie, że bierzemy Chris MacNeil 50 lat później i ponownie ją sprawdzamy. Jest częścią obsady i częścią tej podroży, w którą w rolach głównych wyruszą Leslie Odom Jr. i Ann Dowd" - wyjaśnił Green. I dodał, że Burstyn ma na planie specjalne zadanie. "Jeśli o mnie chodzi, to podoba mi się, że mamy taką kotwicę pomiędzy obydwoma filmami. Czuję, że będę pracował z postacią, która jest historią kina. Mamy tę aktorską ikonę, która grała ją 50 lat temu i jest też z nami po to, by zadawać nam pytania. Będzie wszystko oceniać, dawać mi uwagi do scenariusza. Jest moim duchowym guru, do którego udaję się po rady" - powiedział filmowiec.
Czytaj więcej:
Brad Pitt dusił własne dziecko? Jest odpowiedź!
Ruszył proces Kevina Spaceya. Aktor twierdzi, że jest niewinny
"Miłość na pierwszą stronę": Ja cię kocham, a ty pstryk [recenzja]