Wielka Szóstka Luca Bessona na BellaTofifest. Ten film zapoczątkował wspaniałą karierę
Tegoroczna 23. edycja festiwalu BellaTOFIFEST dała widzom niepowtarzalną szansę zobaczenia na dużym ekranie najważniejszych filmów Luca Bessona. Wśród nich znalazł się zarówno kultowy "Leon zawodowiec", jak i nieco mniej znane, lecz bardzo ważne w dorobku reżysera "Metro".
Podczas tegorocznej edycji festiwalu BellaTOFIFEST widzowie mieli wyjątkową okazję zobaczyć na dużym ekranie Wielką Szóstkę Luca Bessona. Zaprezentowano zestaw filmów, które najlepiej definiują styl francuskiego reżysera. W sekcji filmowej, obok kultowego "Leona zawodowca" (1994), znalazły się takie tytuły jak: "Metro" (1985), "Wielki błękit" (1988), "Nikita" (1990), "Piąty element" (1997) oraz "Joanna d’Arc" (1999).
Motywem przewodnim festiwalu był antybohater o wrażliwym sercu, czyli sportretowany przez Jeana Reno tytułowy Leon. To bez wątpienia najważniejszy film w dorobku Bessona i jeden z najbardziej ikonicznych obrazów lat 90., który na trwałe zapisał się w historii kina.
Leon to samotny, wycofany płatny zabójca o surowym, lecz niepozbawionym zasad kodeksie moralnym. Jego uporządkowane życie zostaje wywrócone do góry nogami, gdy poznaje 12-letnią Mathildę (w przełomowej roli Natalie Portman). Po masakrze, dokonanej przez nieprzewidywalnego agenta DEA (genialny Gary Oldman) na jej rodzinie, dziewczynka szuka zemsty.
"Leon zawodowiec" to film, który nie tylko ugruntował pozycję Bessona na międzynarodowej scenie, ale także zapisał się jako jeden z najodważniejszych i najbardziej przejmujących portretów relacji międzyludzkich w kinie akcji. Produkcja w 1996 została nagrodzona Czeskim Lwem dla najlepszego filmu zagranicznego. Natomiast kultowe okulary lenonki, w których paradował Leon, czy roślinka Mathildy, na stałe trafiły do popkultury.
Na festiwalu zaprezentowano także jeden z najwcześniejszych filmów Luca Bessona, czyli "Metro". Główny bohater, Fred (Christopher Lambert), jest charyzmatycznym włamywaczem, który po nieudanym skoku ucieka do francuskiego podziemia. Tam spotyka ekscentrycznych muzyków, artystów i drobnych przestępców. Na pierwszy plan wysuwa się jednak jego relacja z Heleną (Isabelle Adjani), którą Fred... właśnie obrabował. Między dwojgiem bohaterów rodzi się dziwna, lecz fascynująca więź.
"Metro" wyróżnia się dynamicznym montażem oraz klaustrofobicznym, dusznym klimatem podziemi. Przez ekran przedziera się niemal namacalny brud. Aktorsko błyszczy przede wszystkim Christopher Lambert, który stworzył jedną z najbardziej charakterystycznych kreacji w swojej karierze. Towarzyszy mu młoda Isabelle Adjani, a w epizodycznej roli pojawia się także sam Jean Reno.
Nie da się jednak ukryć, że "Metro" nie dorównuje "Leonowi zawodowcowi". Fabularnie panuje chaos. Dialogi bywają przeładowane ekspozycją. Również finał filmu nie przynosi satysfakcjonującego domknięcia historii. Mimo tych mankamentów, "Metro" stanowi zapowiedź stylu, który Besson będzie rozwijał w kolejnych latach: kino rozrywkowe z artystycznym zacięciem.
Czytaj więcej: Arcydzieła francuskiego kina. Te filmy poruszyły widzów na całym świecie