Przegrał wyścig o Oscara. Zdradza, że... jest z tego zadowolony
Robert Downey Jr. jest faworytem w walce o Oscara w kategorii najlepsza męska rola drugoplanowa. W rozmowie w programie porannym "The View" aktor wspomniał swoją pierwszą nominację i przegraną. Zdradził, że z perspektywy czasu cieszy się, że wtedy przegrał.
Downey Jr. otrzymał w 1993 roku nominację za najlepszą męską rolę pierwszoplanową za "Chaplina" Richarda Attenborougha. Aktor był jednym z faworytów, otrzymał nawet nagrodę BAFTA. Ostatecznie przegrał z Alem Pacino, który został wyróżniony za "Zapach kobiety".
Z perspektywy czasu aktor cieszy się, że ponad trzydzieści lat temu nie otrzymał Oscara. "Byłem młody i szalony" - wspominał w rozmowie z "The View". "Gdybym wygrał, miałbym wrażenie, że wszystko idzie dobrze".
Downey Jr. określił kolejne lata jako czas "zależności, deprawacji i rozpaczy". Zwrócił się do Whoopi Goldberg, współprowadzącej program, z którą wystąpił w komedii "Babka z zakalcem". "Whoopi pamięta [w jakim byłem stanie]" - żartował. "Byliśmy razem na tej drodze" - odpowiedziała Goldberg, wskazując na swoje ówczesne kłopoty.
Przez uzależnienie i kłopoty z prawem Downey Jr. stał się w pewnym momencie osobą niemile widzianą w Hollywood. Każda próba powrotu do pierwszej ligi kończyła się tylko chwilowym sukcesem — jak jego występ w serialu "Ally McBeal", za który otrzymał Złoty Glob. Aktor pojawił się w czwartym sezonie, ale został zwolniony przed rozpoczęciem zdjęć do piątego.
Downey Jr. w końcu wyszedł z destrukcyjnego trybu życia w pierwszej dekadzie XXI wieku. Dzięki "Iron Manowi" (2008) osiągnął sukces kasowy, natomiast "Jaja w Tropikach" (2008) przyniosły mu drugą w karierze nominację do Oscara. W kolejnych latach stał się najbardziej kasowym aktorem na świecie.
W "Oppenheimerze" Christophera Nolana wcielił się w Lewisa Strauss, przewodniczącego Komisji ds. Energii Atomowej, żywiącego do tytułowego bohatera osobistą urazę. Za swą rolę otrzymał Złoty Glob oraz nominacje do najważniejszych wyróżnień, w tym Oscara. Wszystko wskazuje, że 10 marca 2024 roku odbierze statuetkę za swoją pracę.
"Jestem szczęśliwy z powodu wszystkich 13 nominacji" - mówił w "The View" o oscarowym sukcesie "Oppenheimera". Dodał także, że nie wierzy, że to "dopiero pierwsza nominacja dla Emily Blunt".