Monica Lewinsky o procesie Deppa i Heard: "Wszyscy jesteśmy winni"
Wczorajszy wyrok w procesie, jaki Johnny Depp wytoczył Amber Heard, w ciągu kilkunastu godzin skomentowało wiele znanych osób. Większość z nich wyraziło swoje zadowolenie bądź niezadowolenie z decyzji ławy przysięgłych. Inaczej na ten proces patrzy Monica Lewinsky, która przed laty była główną bohaterką niesławnej "afery rozporkowej". Jej zdaniem spór między byłymi małżonkami zmienił się w upokarzające widowisko, za co jej zdaniem winę ponoszą nie tylko Heard i Depp, ale też ludzie, którzy śledzili i komentowali ten proces. "Bez względu na decyzję przysięgłych, wszyscy jesteśmy winni" - przekonuje aktywistka.
1 czerwca zapadł wyrok w procesie o zniesławienie, który Johnny Depp wytoczył Amber Heard. Aktor utrzymywał, że jego dawna ukochana kłamała opisując samą siebie na łamach "The Washington Post" jako ofiarę przemocy domowej. Przemocy, której sprawcą był rzekomo Depp. Po ponad siedmiu tygodniach, podczas których światło dzienne ujrzało wiele intymnych i nierzadko bardzo niepokojących szczegółów burzliwego związku gwiazdorskiej pary, ława przysięgłych uznała, że Heard zniesławiła Deppa i nakazała zapłacić mu 15 mln dolarów zadośćuczynienia. Z kolei aktorka, która wniosła kontrpozew, ma dostać 2 mln dolarów odszkodowania. "Sędziowie przysięgli przywrócili mi moje życie. Jestem za to niesamowicie wdzięczny" - oświadczył po ogłoszeniu wyroku Depp.
Nazywaną "procesem dekady" batalię dawnych ukochanych skomentowała Monica Lewinsky, która przed laty była główną bohaterką niesławnej "afery rozporkowej". Gdy na jaw wyszedł jej romans z ówczesnym prezydentem USA Billem Clintonem, stała się jedną z najbardziej znienawidzonych kobiet w Ameryce. Jak wspominała po latach, wciąż zmaga się z traumą wywołaną powszechnym hejtem i publicznym upokorzeniem, które - podobnie, jak ma to miejsce w przypadku procesu Deppa i Heard - oglądał wówczas cały świat. Przez media nazywana była "nimfomanką, która zniszczyła życie i karierę żonatego mężczyzny".
W felietonie dla "Vanity Fair", który ukazał się jeszcze przed finałem sądowej walki Deppa i jego byłej żony, Lewinsky przyznała, że ich proces przywołała jej bolesne wspomnienia z jej przeszłości. Najsłynniejsza stażystka Białego Domu, która obecnie angażuje się w działania na rzecz walki z cyberprzemocą, wyznała, że z trudem obserwowała ten medialny spektakl. Jej zdaniem winę za uczynienie z sądowej walki zwaśnionych eksmałżonków upokarzającego widowiska i taniej rozrywki dla mas ponoszą nie tylko strony konfliktu. Odpowiedzialność spoczywa także na barkach odbiorców, którzy z lubością oglądali proces w telewizji niczym serial i ochoczo komentowali w sieci to, co działo się na sali rozpraw.