Oscary w cieniu kontrowersji. Stare wiadomości pogrążą aktorkę?
Tegoroczny wyścig o Oscara dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej to rajd od afery do afery. Ostatnia dotyczy wpisów w mediach społecznościowych Karli Sofíi Gascón sprzed kilku lat. Odtwórczyni tytułowej roli w "Emilii Pérez" wystosowała przeprosiny. Nie jest pierwszą z pięciu aktorek nominowanych w tym roku do Oscara, która musiała odnosić się do swoich przeszłych dokonań.
W serii wpisów, które Gascón opublikowała na platformie X (dawnej Twitter), aktorka komentowała między innymi sprawę śmierci George'a Floyda oraz kontrowersje na tle religijnym. Stare wiadomości przypomniała dziennikarka Sarah Hagi. Większość z nich pochodziła z lat 2020-2021.
"To szalone, że Karla Sofía Gascón wciąż trzyma te tweety na swoim profilu" - napisała Hagi, załączając zdjęcia wpisów aktorki. Zaznaczyła, że nigdy nie widziała takich wypowiedzi od osoby, która stara się o nagrodę Akademii. Gdy o aferze zrobiło się głośno, Gascón usunęła kontrowersyjne wypowiedzi ze swojego profilu.
Według komentatorów mogą one zaważyć na oscarowych szansach pierwszej transpłciowej aktorki nominowanej do nagrody Akademii. Tym bardziej że w swoich wpisach krytykowała ona także dawne ceremonie rozdania Oscarów.
Aktorka wystosowała oświadczenie. "Chcę się odnieść do dyskusji o moich dawnych wypowiedziach, które wyrządziły krzywdę. Jako osoba z marginalizowanej społeczności znam aż za dobrze ten ból i głęboko przepraszam wszystkich, którym go sprawiłam. Całe swoje życie walczyłam o lepszy świat. Wierzę, że światło zwycięży nad ciemnością" - czytamy w nim.
Nie jest to pierwsza kontrowersja w tym sezonie nagród, której bohaterką jest Gascón. Wcześniej w rozmowie dla kanału youtube'owego "Folha de Sāo Paulo" stwierdziła, że osoby związane z Fernandą Torres, jak konkurentką w wyścigu po Oscara, oraz filmem "I'm Still Here" prowadzą przeciwko niej negatywną kampanię.
"Nie podoba mi się, że w mediach społecznościowych funkcjonuje grupa, która ciężko pracuje, by zdyskredytować moją rolę i mój film. To droga donikąd" - stwierdziła wtedy Gascón. Samą Torres nazwała jednak wspaniałą kobietą i świetną artystką, która zasługuje na najwyższe uznanie.
Brazylijska aktora odniosła się do jej słów. "Nie powinniśmy czuć do siebie nienawiści. Chcę, by Karla Sofía Gascón wiedziała, że zawsze będę ją kochała. To życzliwa i utalentowana kobieta" - napisała na swoim koncie w serwisie Instagram.
Wspomniała także moment, w którym spotkała Gascón podczas jednego z przyjęć związanego z sezonem nagród. "Była dla mnie bardzo miła. Bardzo wspierająca. Przedstawiła mnie wszystkim" - wyjawiła Torres.
Z kolei Gascón sprecyzowała, że w wywiadzie dla "Folha de Sāo Paulo" odniosła się nie do swojej konkurentki, a "toksycznych i przemocowych wypowiedzi [innych osób], które, niestety, wciąż do mnie trafiają".
Także Torres była niedawno bohaterką kontrowersji. W sieci pojawiły się klipy z brazylijskiego programu rozrywkowego "Fantastico" sprzed 17 lat. W jednym ze skeczy wcieliła się w czarnoskórą kobietę, mając twarz pomalowaną czarną farbą (blackface). Praktyka ta, kiedyś często stosowana w kinie, dziś jest odbierana wyłącznie negatywnie.
Aktorka wystosowała oświadczenie, które opublikował między innymi portal "Deadline". "Bardzo mi przykro z powodu mojego występu [w 'Fantastico']. Zdecydowałam się napisać to oświadczenie, ponieważ jest dla mnie ważne, by szybko wyjaśnić tę sprawę oraz uniknąć dalszego zamieszania i bólu" - czytamy w nim.
"W tamtym czasie, pomimo starań ruchów i organizacji na rzecz równouprawnienia, wiedza o rasistowskiej historii i znaczenia blackface'a nie była jeszcze w głównym nurcie świadomości publicznej w Brazylii. [...] Dziś w naszym kraju i wszędzie poza nim jest jasne, że blackface nie jest akceptowalny" - kontynuowała.
Torres zaznaczyła, że rozmowa o równości społecznej jest ważna i musi trwać. "Jako artystka i obywatelka świata z otwartym sercem, pozostaję zaangażowana w dążenie do niezbędnych zmian, dzięki którym będziemy wolni od nierówności" - zakończyła swoje oświadczenie.
Jeszcze przed ogłoszeniem nominacji do Oscara głośno było o wypowiedzi Mikey Madison, która ma szansę na nagrodę Akademii za "Anorę". Podczas organizowanego przez "Variety" spotkania "Actors on Actors" wyznała, że razem z partnerującym jej Markiem Eydelshteynem, z którym miała kilka odważniejszych scen, zrezygnowali z pomocy koordynatora intymności. W ostatnich latach stali się oni nieodłącznymi członkami ekip filmowych, a ich obecność na planie ma służyć komfortowi psychicznemu aktorów i zachowywaniu zdrowych granic podczas zdjęć.
"Podczas prac nad naszym filmem, to był mój wybór. Twórcy zaoferowali mi obecność koordynatora intymności. Mark i ja zdecydowaliśmy, że najlepiej będzie, jeżeli zrobimy to po cichu. Moja bohaterka jest pracownicą seksualną, a ja widziałam poprzednie filmy Seana [Bakera] i wiem, jak bardzo zależy mu na autentyczności. Byłam na to gotowa. Jako aktorka, potraktowałam to, jak moją pracę" - tłumaczyła.
Jej słowa nie przypadły do gustu wielu osobom i wylała się na nią fala negatywnych komentarzy. Obecnie uważa się, że koordynatorzy intymności są ogromnym postępem w świecie filmu i powinni być postrzegani jako niezbędni na każdym planie.
Oprócz Gascón, Madison i Torres o Oscara za pierwszoplanową rolę żeńską walczą także Cynthia Erivo za "Wicked" i Demi Moore za "Substancję". W tym momencie trudno wskazać faworytkę. Ta pojawi się po galach rozdania nagród BAFTA (16 lutego) i Gildii Aktorów (24 lutego). Według redaktorów serwisu "Gold Derby", zajmującego się przewidywaniem zwycięzców nagród w branży rozrywkowej, największe szanse na wygraną ma Moore.
Zwycięzców 97. rozdania Oscarów poznamy w nocy z 3 na 4 marca 2025 roku.