"Obcy 3": Chrzest ognia
"Nie ma osoby, która nienawidziłaby tego filmu bardziej ode mnie" - mówił David Fincher w 2009 roku. 27 lat wcześniej był uznanym twórcą teledysków, który miał właśnie zadebiutować jako reżyser filmowy. Jego pierwszą produkcją była trzecia część serii "Obcy". Ciągłe poprawki w scenariuszu, nieustająca ingerencja wytwórni oraz inne problemy sprawiły, że autor "Siedem" wspominał ten czas jako "chrzest ognia". 19 maja 2022 roku minęło 30 lat od premiery "Obcego 3".
Akcja filmu "Obcy 3" rozpoczynała się zaraz po finale "Decydującego starcia" Jamesa Camerona. W statku, w którym ocaleli z misji na LV-426 Ellen Ripley (Sigourney Weaver), kapral Hicks, kilkuletnia Newt i android Bishop (Lance Henriksen) czekają w stanie hibernacji na powrót na Ziemię, wykluwa się jajo obcego. Kosmita doprowadza do awaryjnego lądowania pojazdu na planecie Fiorinie 161, będącej męskim więzieniem o zaostrzonym rygorze. Ellen jako jedyna przeżywa katastrofę. Szybko okazuje się, że otaczający ją więźniowie nie będą największym zagrożeniem. Wkrótce mieszkańcy kolonii stają się ofiarami dorosłego obcego. Ripley raz jeszcze przyjdzie zmierzyć się zabójczym potworem.
Wytwórnia 20th Century Fox poleciła rozpoczęcie prac nad trzecią częścią "Obcego" po sukcesie kasowym "Decydującego starcia" z 1986 roku. Producenci David Giler, Walter Hill i Gordon Carroll stwierdzili, że seria musi iść w nowym kierunku. Ich pierwotnym pomysłem była dwuczęściowa historia, przybliżająca niecne plany korporacji Weyland-Yutani, chcącej produkować obcych jako broń biologiczną. Głównym bohaterem miał być grany przez Michaela Biehna kapral Hicks, a Ripley pojawiłaby się jedynie w epizodzie. Spotkało się to z aprobatą Weaver, która wciąż nie mogła się pogodzić z decyzją wytwórni, by wyciąć z ostatecznej wersji montażowej "Decydującego starcia" sceny pogłębiające historię jej postaci.
Pierwszą wersję scenariusza napisał William Gibson, autor kultowego "Neuromancera". Jego pomysł był metaforą napięć końcowego okresu Zimnej Wojny oraz epidemii AIDS. Bohaterowie mieli trafić do bazy socjalistycznej organizacji, prowadzącej swoje badania nad obcymi. Kosmici szybko wymykają się spod kontroli, a Hicks musi walczyć o przetrwanie wraz z garstką ocalonych. W finale pozostali przy życiu decydują się działać wspólnie przeciwko wspólnemu wrogowi i zaatakować obcych w ich ojczystym świecie. Gotowy scenariusz nie zadowolił jednak producentów. Gibson odmówił wprowadzenia poprawek, powołując się na inne zobowiązania. Jego scenariusz z czasem zyskał status kultowego wśród fanów, a w 2019 roku doczekał się adaptacji w formie audiobooka. Biehn i Henriksen powrócili w nim do ról Hicksa i Bishopa.
Reżyser Renny Harlin, który pierwotnie miał stanąć za kamerą "Obcego 3", zasugerował, by scenariusz poprawił Eric Red, autor fabuły "Autostopowicza". Nowy draft był gotowy w niespełna dwa miesiące. Red proponował uśmiercenie starych bohaterów, zastąpienie ich nowymi oraz wprowadzenie różnych odmian obcego. Film miałby się kończyć w amerykańskim miasteczku, którego mieszkańcy odpieraliby atak hord kosmitów. Po latach Red wspominał pracę nad "Obcym 3" jako koszmar, podczas którego każdy patrzył mu przez ramię i dodawał coś od siebie, a terminy goniły - nie miał szans, żeby napisać cokolwiek dobrego. Producenci podziękowali mu za współpracę, a z powodu opóźnień doszli do wniosku, że kręcenie dwóch sequeli równocześnie nie ma sensu. Reda zastąpił David Twohy, który w przyszłości miał stworzyć postać Richarda Riddicka. Usunął on ze scenariusza zimnowojenne analogie oraz zaproponował przeniesienie akcji na więzienną planetę. W międzyczasie Harlin opuścił projekt, zmęczony ciągłymi zmianami i przesunięciami terminów. Scenariusz Reda trafił do Joe'ego Rotha, szefa 20th Century Fox. Ten zażądał przywrócenia postaci Ripley. Weaver dała się przekonać gażą w wysokości pięciu milionów dolarów oraz procentem z przychodów. Aktorka miała także swoje sugestie co do historii - chciała, by znalazło się w niej jak najmniej broni palnej.
Scenariusz Reda i tak zaraz trafił do kosza. Harlina zastąpił Vincent Ward, który zachwycił producentów swoim "Nawigatorem: Odyseją średniowieczną". Ten miał własny pomysł na fabułę, którą opracował razem z Johnem Fasano. Ripley miała trafić na leśną planetę. Zamieszkujący ją mnisi wzięliby jej pojawienie się za boską próbę, a obcego za wcielenie diabła. W pewnym momencie Ellen zostałaby przez nich zamknięta w kanale przypominającym labirynt, gdzie samotnie stawiłaby czoło zagrożeniu. Bohaterka miała odkryć, że sama została zainfekowana przez potwora, a w finale decydowała się poświęcić swoje życie. Producenci nie byli zadowoleni z decyzji o śmierci Ripley i domagali się alternatywnego zakończenia. Warda wsparła jednak Weaver. Zaangażowanie aktorki nie zdało się na wiele w innych kwestiach. Producenci obawiali się kosztów stworzenia leśnej planety oraz kierunku artystycznego obranego przez Warda. Proponowali, by miejscem akcji czynić wielką rafinerię, a mnichów - wedle pomysłu Reda - zamienić na więźniów. Ward nie zgodził się na żadne zmiany. Został więc zwolniony.
O przepisanie całości poproszono Larry'ego Fergusona. Jego praca została negatywnie oceniona przez ekipę filmową, przede wszystkim Weaver. "W scenariuszu Larry'ego Ripley umiera na końcu i przeżywa tylko siedmiu mnichów - jak siedmiu krasnoludków" - wspominał z przekąsem Fincher. Producenci Giler i Hill, nie mając innego wyjścia, wzięli na siebie dalsze prace scenariopisarskie. Zachowali szkielet Warda i Fasano, wplatając w niego elementy z pracy Reda i Twohy'ego. Mnichów rzeczywiście zastąpili więźniowie, ale część z nich była fanatykami religijnymi. W międzyczasie wytwórnia znalazła zastępcę Warda: niespełna trzydziestoletniego Davida Finchera, uznanego reżysera reklam i teledysków.
Młody twórca szybko natrafił na pierwsze problemy. Część scenografii była już gotowa, jednak nie przystawała ona do nowej wersji scenariusza. Konieczne były poprawki, które sprawią, że dotychczasowa praca nie pójdzie na marne. Fincher rozpoczął poprawienie scenariusza wraz z Rexem Pickettem. Ich zmiany nie przypadły do gustu Gilerowi i Hillowi. W ciągu kolejnych dwóch miesięcy dochodziło między nimi do licznych kłótni. Fincher narzekał na budżetowe ograniczenia, a Giler oskarżał władze wytwórni o "słuchanie sprzedawcy butów" (nawiązywał tak do reklam Nike zrealizowanych przez reżysera). Gdy władze Foxa opowiedziały się po stronie młodego twórcy, producenci odcięli się od produkcji. Mimo to razem z Fergusonem zostali podpisani w napisach końcowych jako twórcy scenariusza.
14 stycznia 1991 roku, gdy rozpoczynały się zdjęcia, tekst wciąż nie był gotowy, a produkcja filmu zdążyła już pochłonąć siedem milionów dolarów. Premiera została już raz przesunięta - z okresu świątecznego na maj 1992 roku. Dalsze opóźnienia były niemożliwe. Jednak codziennie dostarczano nowe strony z dialogami, a reżyser wielokrotnie ścierał się z następcami Gilera i Hilla. Jednego dnia realizowano scenę, a następnego okazywało się, że została usunięta ze scenariusza. W dodatku Fincher już wtedy był perfekcjonistą i kolejne ujęcia realizował do skutku. W rezultacie produkcja szybko dorobiła się sporych zaległości w planie pracy. Każdego dnia pracowano po osiemnaście godzin, a końca i tak nie było widać. "Kręciliśmy cały dzień, a o północy David szedł do telefonu i bronił materiału, który mieliśmy realizować następnej doby" - wspominała Weaver. - "Nie powinni zatrudniać kogoś takiego jak Fincher, jeśli chcieli go ograniczać".
Chociaż aktorka wielokrotnie broniła reżysera, początek ich współpracy nie należał do najpomyślniejszych. Pierwszego dnia zdjęć realizowano scenę, w której wydobyta z rozbitego statku Ripley jest opatrywana. Lekarze znajdują w jej włosach wszy i decydują się ogolić jej głowę. Weaver leżała nago na stole operacyjnym, przykryta tylko prześcieradłem, a z powodu soczewek prawie nic nie widziała. Fincher stwierdził, że należy położyć na jej twarzy kilka robaków. Tak też się stało. "[Robaki] zaczęły mi wchodzić do uszu i oczu, a ja, która chwaliła się pracą z gorylami, byciem dobrym żołnierzem i w ogóle, dostałam szału. Wiesz, jak to jest, gdy jesteś naga, ślepa, a ktoś zrzuca ci na twarz larwy?" - wspominała aktorka. W kolejnych dniach Fincher stopniowo zdobywał jej zaufanie. Była pod szczególnym wrażeniem, w jaki sposób poprowadził on scenę autopsji Newt.
Fincher wpadł na pomysł, że bohaterowie - w tym Ripley - powinni być łysi. Weaver była zachwycona pomysłem i zażartowała, że powinna otrzymać za to finansowy bonus. Gdy kilka miesięcy później potrzebne były dokrętki, jej żądania były jak najbardziej poważne. Aktorka chciała 40 tysięcy dolarów za ponowne ogolenie głowy. Producenci stwierdzili, że tańsze będzie stworzenie dla niej sztucznej łysiny. W tym celu zaangażowano Grega Cannoma, przyszłego zdobywcę czterech Oscarów za charakteryzację. Produkcja jednego "czepka" kosztowała wytwórnię 16 tysięcy dolarów. Gdy łysina Ripley była znów potrzebna - na rzecz zdjęć promocyjnych i nowego zakończenia - producenci ponownie zwrócili się do Cannoma.
W maju 1991 roku, gdy termin zdjęć został przekroczony o 23 dni, władze Foxa zdecydowały się powiedzieć "stop". Produkcję zatrzymano i przeniesiono z Londynu do Los Angeles. Zmontowano pierwszą wersję filmu i szybko ustalono, których scen brakuje i co trzeba nakręcić od nowa. "Obcy 3" był już wtedy obiektem plotek. Pisało się, że scenariusz jest koszmarny, a Fox musi wyłożyć przynajmniej 15 milionów dolarów na kolejne sześć tygodni zdjęć, by spróbować coś uratować. Joe Roth miał szczerze nienawidzić całego projektu. W centrum tego bałaganu znajdował się Fincher, który bardzo przeżywał kolejne batalie z producentami. "Byłem naiwny... Miałem głupie przeświadczenie, że wszyscy chcą kręcić filmy najlepiej, jak tylko można" - mówił reżyser w wywiadzie dla Guardiana w 2009 roku.
Według niego szefowie Foxa nie chcieli nakręcić dobrej produkcji, interesował ich tylko wynik finansowy. On natomiast starał się walczyć o swoją wizję, ale szybko zaczął być traktowany jak irytujący dźwięk w tle. Wytwórnia dała mu osiem dodatkowych dni zdjęć. Fincher, który za pracę przy filmie zarobił nieco ponad 250 tysięcy dolarów, następne miesiące spędził na postprodukcji. Chociaż kolejne pokazy dla władz Foxa dostawały coraz lepsze opinie (nawet od Gilera i Hilla), reżyser wciąż nie był usatysfakcjonowany. Wszędzie widział niedoróbki i wiedział, w którym momencie mógł osiągnąć lepszy efekt. Gdy na niedługo przed premierą w Los Angeles wybuchły zamieszki po uniewinnieniu czwórki policjantów oskarżonych o pobicie Rodneya Kinga, Fincher miał nadzieję, że pożar strawi budynek, w którym trzymane były negatywy z filmem.
"Obcy 3" wszedł na ekrany kin 19 maja 1992 roku. Film nie okazał się hitem kasowym, na jaki liczył Fox. Przy budżecie sięgającym 60 milionów dolarów zarobki wyniosły niecałe 160 milionów. Krytycy nie szczędzili uszczypliwości. Według nich film był pozbawiony napięcia, nudny i wtórny wobec poprzednich części cyklu. Chwalono Weaver oraz scenografię. Nie brakowało także niezadowolenia ze strony twórców, którzy pracowali przy wcześniejszych odsłonach "Obcego". James Cameron nazwał "policzkiem" decyzję o zabiciu na początku filmu stworzonych przez niego postaci. Podobne odczucia miał Michael Biehn. Gdy dowiedział się, że Hicks ma zginąć w pierwszej scenie, nie pozwolił na wykorzystanie wizerunku podczas tworzenia manekina, mającego udawać zwłoki swojego bohatera. Udzielił jedynie zgody na kilkusekundowe mignięcie swojego zdjęcia. Otrzymał za to więcej pieniędzy niż za całą swoją pracę przy "Decydującym starciu". Wcielająca się w Newt Carrie Henn zareagowała na śmierć swojej bohaterki jedynie słowami: "Cóż, życie toczy się dalej".
Porażka "Obcego 3" nie zabiła cyklu. Już w 1997 roku Jean-Pierre Jeunet zrealizował czwartą odsłonę serii o podtytule "Przebudzenie". Genezę zabójczych kosmitów poznaliśmy w "Prometeuszu" Ridleya Scotta z 2012 roku. Tymczasem Fincher myślał nad zakończeniem swojej kariery reżyserskiej. Pomogło mu wsparcie ze strony Weaver, która w wywiadach jednoznacznie opowiadała się po jego stronie, oskarżając władze Foxa o ostateczny kształt filmu. Także Cameron, który nie przegapił żadnej okazji, by skrytykować "Obcego 3", przyznał, że reżyser dostał od wytwórni "potworny bałagan na złotej tacy".
Fanem ówczesnych władz Foxa nie był także producent Arnold Kopelson, laureat Oscara za "Pluton" Olivera Stone'a. To on zaproponował Fincherowi reżyserię kultowego dziś thrillera "Siedem" z 1995 roku. Producent wkrótce sam przekonał się, że młody twórca potrafi walczyć o swoje. Kopelson chciał, by ze scenariusza wycięto pamiętną scenę z głową w pudełku. Wsparty przez Brada Pitta reżyser wywalczył pozostawienie jej w gotowym filmie - i także dzięki niej ten przeszedł do historii kina. Fincher jest dziś jednym z najbardziej uznanych amerykańskich reżyserów.
Zobacz też:
Ten film wywołał w Polsce skandal. Teraz okazuje się, że to nie koniec
Erotyczne sceny i śmiałe sesje? Tak zaczynała polska gwiazda
Był u szczytu sławy, gdy zniknął. Kariera zniszczona przez seks
Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film