Fred Astaire: Jego śmierć była "końcem XX wieku"
Elegancki, niewymuszony styl i wdzięczne podejście do ruchu uczyniło Freda Astaire'a jednym z najbardziej uznanych tancerzy w historii kina. W środę 35 lat od śmierci tego amerykańskiego stepującego aktora.
"Kończcie XX wiek" - tak na wieść o śmierci Astaire'a w 1987 r. zareagował nowojorski krytyk i dziennikarz "Newsweeka", Jack Kroll. I faktycznie wraz z jego śmiercią nastał koniec pewnej ery, mimo wielu naśladowców wśród kolejnych pokoleń tancerzy, nie dostrzeżono nikogo cechującego się podobnym wyczuciem i finezją w tańcu.
Frederick Austerlitz urodzony w 1899 r. w mieście Omaha w stanie Nebraska jako syn austriacko-niemieckich emigrantów, zaczynał karierę taneczną jako sześciolatek. Matka widząc potencjał taneczny swojej córki Adele, nakłoniła również syna do pobierania nauk, przy okazji zmieniła też nazwisko na bardziej sceniczne - Astaire.
Rodzeństwo rozpoczęło karierę, występując jako duet w nowojorskim wodewilu, gdzie początkowo pierwszoplanową gwiazdą była siostra Freda. Ich występy cieszyły się popularnością na Broadwayu i w Londynie, jednak gdy Adele wyszła za mąż, porzuciła karierę, a Astaire spróbował swoich sił w Hollywood.
Zadebiutował w 1933 r. w filmie muzycznym z Joan Crawford i Clarkiem Gable w rolach głównych. W tym samym roku rozpoczął pracę w duecie z Ginger Rogers, co okazało się strzałem w dziesiątkę mimo początkowej niechęci Astaire'a do ponownego wchodzenia w jakiekolwiek stałe więzy zawodowo-taneczne.
Para Rogers-Astaire na stałe wpisała się do historii kina i tańca, dzięki kolaboracji przy takich produkcjach, jak: "Panowie w cylindrach", "Wesoła rozwódka", "Lekkoduch" oraz "Zatańczymy?".
"Ginger była najlepszą partnerką Astaire'a nie dlatego, że była najlepszą tancerką, ale dlatego, że była świetną aktorką. Miała świadomość tego, że aktorstwo nie kończy się w momencie, gdy zaczynają tańczyć" - pisał o partnerce Freda Astaire’a autor książki o najsłynniejszych musicalach, John E. Mueller.