"Szczęsny" Jamesa Poola to kolejna odsłona serii dokumentów poświęconych gwiazdom polskiej piłki. Filmowy portret pozwala nam zbliżyć się do bramkarskiej legendy, choć czyni to z wyraźną dbałością o komfort bohatera. A skupiając się na sukcesach i rodzinnych wątkach, pozostawia niewykorzystane pole na głębszą, bardziej szczerą eksplorację życia i emocji Wojtka Szczęsnego.
To już trzeci, po filmach "Lewandowski - Nieznany" Macieja Kowalczuka i "Kuba" Jana Dybusa, dokument z serii poświęconej gwiazdom polskiej piłki ostatnich dekad. Produkowana przez Papaya Films dla serwisu Prime Video seria wystartowała w 2023 roku od ociekającego lukrem i przyjętego dość chłodno portretu kapitana reprezentacji Polski, by następnie opowiedzieć przejmującą, niezwykle dramatyczną historię życia Kuby Błaszczykowskiego.
Najnowsza odsłona cyklu czyli filmowy portret bramkarza Wojtka Szczęsnego, sytuuje się gdzieś pomiędzy tymi dwiema opowieściami. Z jednej strony próbuje delikatnie odsłonić kotarę prywatności bramkarskiej legendy, z drugiej tworzy odrobinę wyidealizowany portret człowieka, który w swoim życiu osiągnął absolutnie wszystko.
"Nigdy w życiu nie dałem szczerego wywiadu. Robiąc film, mam nadzieję, że uda się powiedzieć całą prawdę o sobie, nie krzywdząc innych ludzi" - mówi w pierwszych minutach filmu Szczęsny, niejako zawieszając w powietrzu obietnicę, że dokument w reżyserii Jamesa Poola zbliży nas do jego osoby i odpowie na niektóre kwestie od dawna nurtujące piłkarskich fanów.
Jednak można odnieść wrażenie, że twórcy odhaczają kolejne elementy biografii jak po sznurku: dzieciństwo na warszawskim Grochowie, mama prowadząca synów na lekcje tańca towarzyskiego, treningi w Legii, wyjazd w wieku 14 lat do szkółki Arsenalu w Londynie, wskoczenie do pierwszego składu Kanonierów, a potem odstawienie Wojtka na boczny tor, wypożyczenie do Romy i wreszcie transfer do Juventusu.
Nie brak tu anegdot (najciekawsze opowiada angielska opiekunka młodego Wojtka - Bobbie Conway-Bick), materiałów archiwalnych, a przy tych najstarszych - rodem z taśm VHS, pewnie niejeden widz poczuje odrobinę nostalgii. "Szczęsny" to też chyba pierwszy pełny przegląd najważniejszych fauli, czerwonych kartek i karnych w karierze polskiego goalkeepera, w tym tych, które zapisały się w historii reprezentacji Polski (choć sam wątek reprezentacyjny potraktowany jest tu niezwykle skrótowo).
Całość spinają kolejne etapy relacji z piosenkarką Mariną Łuczenko: od pierwszej randki, przez ślub, narodziny dzieci i wreszcie jej wpływ na powrót Wojtka z piłkarskiej emerytury i przywdzianie trykotu Barcelony.
Ta familijna sielanka to najsłabszy element ekranowej opowieści, ale rodzinny klucz ma tu swoje drugie dno. Autorzy dokumentu próbują rzucić światło zarówno na konflikt bramkarza z jego boiskowym ojcem, trenerem Arsenem Wengerem, jak i na nieobecność w życiu Wojtka biologicznego ojca - bramkarza Macieja Szczęsnego, z którym bohater filmu 10 lat temu całkowicie zerwał kontakt. To, że udaje się ich obu skłonić do wyznań przed kamerą, należy potraktować jako sukces.
Ale choć słyszymy z ekranu opowieść o strachu przed surowym ojcem i trudnych relacjach, a także powodach ich zerwania, wątek ten nie zostaje do końca wygrany, bo, jak podkreśla bohater filmu, pokazano tyle, by mógł czuć się z tym komfortowo. Paradoksalnie film mógłby być dużo ciekawszy, gdyby zamiast dbać o dobrostan Wojtka, oddał więcej pola jego ojcu - Maciejowi. Zamiast tego mamy dokument złapany na piłkarskim wykroku. Afirmacyjną opowieść o karierze i szczęściu, zaledwie dotykająca tego, co kryje się głębiej.
Skupienie na rodzinnym portrecie odsuwa w cień także inny niezwykle ciekawy wątek: radzenie sobie ze stresem, krytyką, presją sukcesu i porażki oraz specyfiką bramkarskiego fachu. Jak pisał legendarny bramkarz Barcelony, Victor Valdes: "Bramkarz żyje w samotności i czasami bywa nierozumiany". Pod tym względem do Szczęsnego nie udaje się nam w filmie zbliżyć.
6,5/10
"Szczęsny", reż. James Poole, Polska 2025, premiera na Prime Video: 10 października 2025 roku.
