Jak zdradził reżyser, film jest "listem miłosnym dla dziennikarzy piszących dla amerykańskiego magazynu w XX-wiecznym fikcyjnym mieście we Francji".
"The French Dispatch" to już 10. film wyreżyserowany przez Wesa Andersona. Twórcę głośnych produkcji, takich jak "Moonrise Kingdom. Kochankowie z Księżyca", "Genialny klan", "Fantastyczny pan Lis", "Grand Budapest Hotel", poznać można po charakterystycznym stylu i wizualnych smaczkach. Anderson jak zwykle napisał także scenariusz, choć historię tu zawartą wymyślił ze swoimi przyjaciółmi: filmowcem Romanem Coppolą, aktorem Jasonem Schwartzmanem oraz brytyjskim artystą i ilustratorem, Hugo Guinnessem.
Z zapowiedzi można się było domyślić - kolejny film Wesa Andersona, a więc kino "po jednej nutce". Każdy z grubsza wie, czego się po nich spodziewać. Filmy Andersona zawsze mają wyraźny znak rozpoznawczy, nie sposób pomylić ich z innymi. Ta autorska sygnatura to symetryczny reżim, kolorystyczna proporcja, zbieranina genialnych outsiderów obrysowanych grubym konturem. Ale tym razem jest nieco...
Czytaj więcej