Zbigniew Cybulski: Miał kilka przelotnych romansów i... jedną żonę. Z kim stanął na ślubnym kobiercu?
Zbigniew Cybulski to aktor-legenda. W latach 60. był jedną z największych gwiazd polskiego kina. Dzięki ogromnemu talentowi, ale i niezwykłej urodzie fascynował zarówno krytyków, jak i widzów. Największe wrażenie robił jednak zdecydowanie na paniach. W Cybulskim podkochiwały się nie tylko widzki, ale i wielkie gwiazdy zza granicy. Marie Laforêt, Marlena Dietrich, czy Édith Piaf to tylko kilka z nazwisk na długiej liście kobiet, którym wpadł w oko. On sam również był kochliwy i wciąż wikłał się w romanse. Romansował nawet wtedy, gdy był... żonaty. Kim była kobieta, której jako jedynej udało się skłonić go do przysięgi małżeńskiej?
Zbigniew Cybulski urodził się 3 listopada 1927 roku w majątku Kniaże k. Stanisławowa. Po maturze zaczął studia na wydziale konsularnym Szkoły Handlowej w Krakowie. Ostatecznie jednak w 1953 roku ukończył z wyróżnieniem krakowską Wyższą Szkołę Teatralną i Filmową. Później przeniósł się do Sopotu i zaczął występować w gdańskim Teatrze Wybrzeże.
Zadebiutował 10 grudnia 1953 roku. W 1954 roku wspólnie z aktorem Bogumiłem Kobielą założył legendarny studencki teatrzyk "Bim-Bom". Potem przeniósł się do warszawskiego Teatru Ateneum.
Filmem, który przyniósł mu sławę i popularność, nie tylko w Polsce, był "Popiół i diament". Wajda miał wątpliwości, by angażować Cybulskiego.
"Nie wyglądał jak chłopcy z powieści Andrzejewskiego. Na ekranie okazał się jednak tak żywy, pełen werwy, że widzowie od razu utożsamili się z graną przez niego postacią. I tak nie ideologia wygrała, ale Zbyszek" - wspominał Wajda po latach.
To Cybulski podjął decyzję o rezygnacji w filmie z kostiumów z 1945 roku. Grał w tym, w czym chodził na co dzień - dżinsach, czarnych okularach i wojskowej kurtce. Wielu młodych ludzi naśladowało ten strój.
Pomimo piętna Chełmickiego udało mu się zagrać piękne i ważne role w "Rękopisie znalezionym w Saragossie" i "Jak być kochaną" Hasa, "Do widzenia, do jutra" Morgensterna (był współautorem scenariusza), "Niewinnych czarodziejach" Wajdy czy podejmującym polemikę z jego ekranowym wizerunkiem "Salcie" Konwickiego. Pojawiał się również w kreacjach komediowych ("Giuseppe w Warszawie", "Pingwin").
Zbigniew Cybulski wniósł do polskiego kina nową aktorską jakość. Tak jak Marlon Brando rewolucyjnie wkroczył do amerykańskiego kina, tak Cybulski - grający w duchu legendarnego Actors Studio - był czymś zupełnie nowym i świeżym na mapie polskiego kina. Był też jednym z pierwszych filmowych idoli - w amerykańskim znaczeniu tego słowa. Podziwiany i wielbiony, tworzył nie tylko wyraziste filmowe postaci, ale też własną legendę.
Być może właśnie ta otoczka, w połączeniu z niezwykłym talentem i urodą aktora, sprawiły, że cieszył się niewiarygodnym wręcz powodzeniem u kobiet. On sam również był kochliwy. Jeszcze podczas studiów zabiegał o względy aktorki Ewy Lassek. Potem zapałał uczuciem do sprinterki Barbary Lerczak. Kiedy stał się sławny zawrócił w głowie wielkim gwiazdom sceny... muzycznej. Wpadł w oko m.in. Marlenie Dietrich. Édith Piaf natomiast zaprosiła go nawet do swojego domu.
Cybulski na swoją żonę nie wybrał jednak wielkiej gwiazdy. Ożenił się z absolwentką ASP - Elżbietą Chwalibóg.
Poznali się w Gdańsku, podczas pracy przy realizacji drugiego programu teatrzyku Bim-Bom. Przedstawił ich sobie Bogumił Kobiela. Cybulski i Chwalibóg szybko się sobie spodobali i razem z Kobielą tworzyli bardzo zgraną paczkę przyjaciół. Przez 1,5 roku mieszkali nawet razem w sopockim mieszkaniu. Co ciekawe, rodzice Elżbiety byli bardzo tolerancyjni i od razu zaakceptowali decyzję córki o mieszkaniu z dwoma mężczyznami.
"W kołchozie mieszkało nam się bardzo dobrze, choć nie mieliśmy w ogóle czasu na takie rzeczy, żeby bywać w domu. Była uczelnia, próby, w SPATiF-ie przesiadywaliśmy całymi dniami. Mieszkania to były sypialnie. Żyliśmy tak razem rok, może półtora" - opowiadała po latach Chwalibóg.
Uczucie między przyjaciółmi przyszło nagle, podczas jednego ze spacerów.
"Chodziliśmy tak długo, aż w końcu zostaliśmy parą. A ponieważ mieszkaliśmy już razem, to jakoś tak zostało" - wspominała.