Wiemy, ile już zarobiła epicka superprodukcja. Ta kwota robi wrażenie
30 milionów dolarów zarobił w miniony weekend w amerykańskich kinach animowany film "Kung Fu Panda 4", dzięki czemu utrzymał się na pozycji lidera tamtejszego box-office. Na świecie wciąż najlepiej radzi sobie "Diuna: Część druga". Na koncie epickiej produkcji jest już niemal pół miliarda dolarów.
30 milionów dolarów wystarczyło animacji "Kung Fu Panda 4" do zajęcia pierwszego miejsca na liście najchętniej oglądanych filmów w USA. Produkcja DreamWorks Animation, która zadebiutowała w kinach 6 marca, zarobiła już w Ameryce Północnej 108,7 mln, a w sumie na całym świecie 188,8 mln dolarów.
Po ostatnich niebezpiecznych przygodach, w których pokonał światowej klasy złoczyńców dzięki swojej niezrównanej odwadze i szalonym umiejętnościom sztuk walki, Po, Smoczy Wojownik zostaje wezwany przez przeznaczenie, aby... dać sobie już spokój. A dokładniej, ma zostać duchowym przywódcą Doliny Spokoju - tak przedstawia się zawiązanie akcji w czwartej części kultowej serii animowanej. Wiąże się z tym kilka oczywistych problemów. Po pierwsze, Po wie tyle samo o duchowym przywództwie, co o diecie paleo, a po drugie, musi szybko znaleźć i wyszkolić nowego Smoczego Wojownika, zanim będzie mógł objąć swoje nowe stanowisko. Co gorsza, do gry wkracza czarodziejka - Kameleona, maleńka jaszczurka, która może zmieniać kształt w dowolne stworzenie, duże lub małe. Po będzie potrzebował pomocy. Znajdzie ją u bystrej lisicy Zhen, której umiejętności okażą się nieocenione. W dążeniu do ochrony Doliny Spokoju przed Kameleoną, ten komediowy duet będzie musiał współpracować. PO odkryje, że przyjaciół można znaleźć w najbardziej nieoczekiwanych miejscach.
Drugie miejsce w amerykańskim box-office, z niewielką stratą wynoszącą zaledwie 900 tysięcy, zajął film "Diuna: Część druga". Produkcja doskonale radzi sobie również w innych krajach świata. W ten weekend zarobiła w nich kolejne 51,2 mln dolarów i bez problemów utrzymała się na pozycji globalnego lidera. Na koncie epickiej produkcji Denisa Villeneuve'a jest już 494,7mln dolarów, z czego z samych Stanów pochodzi ponad 200 milionów.
"Diuna: Część druga" ukazuje imponującą podróż Paula Atrydy, który zawiera sojusz z Chani i Fremenami. Jednocześnie wkracza na wojenną ścieżkę, pałając żądzą zemsty na spiskowcach, którzy doprowadzili do upadku jego rodziny. Stając przed wyborem między miłością życia a losem znanego wszechświata, Paul pragnie zapobiec tragicznej przyszłości, którą tylko on potrafi przewidzieć.
W głównej roli ponownie zobaczymy Timothee Chalameta, który w widowiskowej produkcji powtarza rolę Paula Atrydy. "W pierwszym filmie Paul Atryda był studentem. W drugim zobaczymy jak zostaje liderem" - ujawnił gwiazdor. W kontynuacji "Diuny" do swoich ról powrócą również: Zendaya, Josh Brolin, Dave Bautista, Stellan Skarsgard, Charlotte Rampling oraz Javier Bardem. Wśród nowych twarzy znajdą się m.in. Austin Butler, Florence Pugh, Christopher Walken oraz Léa Seydoux.
Zrealizowane przez Villenueve'a obie części "Diuny" są ekranizacją głośnej powieści Franka Herberta. Reżyser od razu zdecydował, że trzeba nakręcić dwa filmy, bo powieść jest zbyt obszerna, by opisane w niej wydarzenia zmieścić w jednym. Ale stało się to możliwe dopiero dzięki temu, że pierwsza część zyskała świetne oceny widzów i krytyków. Druga część produkcji jest jednym z najbardziej oczekiwanych filmów 2024 roku. Pierwotnie miała trafić do kin 3 listopada 2023 roku. W związku ze strajkami w Hollywood premiera produkcji musiała jednak zostać przesunięta.
Gorszy wynik niż się spodziewano zanotowała w premierowy weekend w amerykańskich kinach przygodowa produkcja "Mój pies Artur" z Markiem Wahlbergiem i Simu Liu w rolach głównych. Film zarobił zaledwie 7,5 miliona dolarów, ale wystarczyło to do zajęcia trzeciego miejsca w box-office.
Pierwszą piątkę uzupełniły horror "Urojenie" (5,5 mln dolarów) oraz biograficzny "Cabrini" (2,9 mln dolarów).