"Stare pryki i dziewczęta". Największe różnice wieku między filmowymi parami
Podczas niedawnej promocji filmu "Jurassic World Dominion" aktorzy z oryginalnej serii wypowiedzieli się na temat ich relacji w tamtych latach. "Różnica wieku była niestosowna" - przyznała Laura Dern. Aktorka miała wówczas 23 lata, a grający u jej boku Sam Neill 43. Nie jest to jednak największa różnica wieku, która dzieliła filmowych partnerów. Od lat w Hollywood panuje trend, w którym dojrzałym aktorom partnerują o wiele młodsze aktorki.
Niedawno pisaliśmy o panującym w świecie filmy ageizmie. Problem dyskryminacji ze względu na wiek dotyka najczęściej kobiety i jest obecny od początków kina. Młode, najczęściej dwudziestokilkuletnie, aktorki odgrywające role romantycznych partnerek aktorów w wieku ich ojców, są stałym elementem wielu filmów, nie tylko komedii romantycznych. Takie związki po angielsku nazywane są "May-December romance", czyli "majowo-grudniowe romanse". Miesiące symbolizują pory roku, przy czym wiosna reprezentuje młodość, a zima starość.
Sama różnica wieku nie jest największym problemem. Jest wiele udanych związków, w których partnerów dzieli wiele lat, często nawet dekad. Są oczywiście produkcje, które wręcz wymagają różnicy pokoleń aktorów. Idealnym przykładem są ekranizacje "Lolity", film "Elegia", w którym starszy krytyk teatralny nawiązuje romans z młodziutką studentką, "Była sobie dziewczyna" z doskonałą rolą Carey Mulligan czy kultowe już "American Beauty".
Problemem jest fakt, że w przemyśle filmowym role trafiają do młodych aktorek, chociaż napisane są dla kobiet o wiele od nich starszych. O wiele rzadziej widzi się na ekranie odwrotną sytuację. Nawet jeśli kobieta jest starsza, to zazwyczaj tylko o kilka lat. Jeśli różnica ta jest większa, najczęściej wynika to z fabuły filmu. Również w prawdziwym życiu opinia publiczna przychylniej patrzy na związki starszych mężczyzn z o wiele młodszymi partnerkami.
Skąd takie podejście? Znawcy tematu obwiniają za to "male gaze" czyli dosłownie "męskie spojrzenie". Jest to teoria sformułowana przez badaczkę i reżyserkę Laurę Mulvey, według której w kulturze wizualnej świat przedstawiany jest z perspektywy heteroseksualnego mężczyzny. Zjawisko te Mulvery po raz pierwszy opisała w eseju "Visual Pleasure and Narrative Cinema" z 1975 roku.
"Męskie spojrzenie" skupia się więc gównie na zaspokojeniu potrzeb i przyjemności mężczyzn. Od powstania kina dominuje w nim męski punk widzenia. To oni do tej pory rządzili przemysłem filmowym. Producenci latami uznawali, że znane męskie nazwiska przyciagają publiczność bardziej niż kobiece. Aktorki zbyt często sprowadzane były do roli ozdobnika. Od kilku lat zaczyna się to zmieniać i kobiety coraz częściej zajmują się reżyserią, produkcją czy pisaniem scenariuszy. Wpłynął na to również ruch Me Too, który zmienił rozkład sił w Hollywood i na nowo rozbudził dyskusje na temat "male gaze'.
Do tej pory aktorzy po pięćdziesiątce przeżywają rozkwit swoich karier, a ich rówieśniczki są za stare, by grać żony i kochanki. "Kobiety osiągają szczyt kariery w wieku 20 i 30 lat, natomiast mężczyźni później, gdy mają 40 i 50 lat. W związku z tym aktorzy chcą wyglądać w filmach młodziej (często po to, by podobać się młodszym osobom), więc chcą mieć przy sobie młodsze partnerki (...) i właśnie dlatego kobiety tak rzadko dostają role po 40-stce i 50-stce" - mówiła niedawno aktorka Geena Davis, która od lat zajmuje się tematem ageizmu.
30-latka za stara do roli? Gwiazdy walczą z kultem młodości!
W jednym z wywiadów aktorka Maggie Gyllenhaal wyznała, że mając 37 lat usłyszała, że jest za stara by zagrać partnerkę 55-letniego aktora. Do tej rozmowy odniosła się również legendarna Helen Mirren. "To jest cholernie oburzające i żenujące. Szczerze. To bardzo irytujące. I zawsze tak było. Wszyscy oglądaliśmy Jamesa Bonda. Widzieliśmy, jak staje się coraz starszy, a jego dziewczyny były coraz młodsze. To takie irytujące" - powiedziała oburzona aktorka.
W pierwszych filmach z serii agentowi 007 partnerowały aktorki od 5 do 12 lat młodsze od niego. Za to w "Żyj i pozwól umrzeć" prawie 50-letni Roger Moore uwodzi o 24 lata młodszą Jane Seymour. To właśnie za "kadencji" Moore'a Bonda i jego partnerki dzieliła największa różnica wieku. W "Zabójczym widoku" było to 28 lat, a w "Tylko dla twoich oczu" aż 30. W nowszych filmach ukochane najpopularniejszego agenta świata nie są już w wielu jego córek, ale nadal są co najmniej o 11 lat młodsze.
W pierwszych dekadach kina przepaść wiekowa między filmowymi partnerami była normą. W kultowej "Deszczowej piosence" 40-letni Gene Kelly radośnie tańcował z zaledwie 19-letnią Debbie Reynolds. "Byliśmy w bardzo różnym wieku, więc niewiele nas łączyło" - przyznała w jednym z wywiadów aktora. Prywatnie Kelly związany był z aż o 47-lat młodszą Patricią Ward Kelly.
Ulubienica widzów, Audrey Hepburn, często partnerowała starszym kolegom po fachu. W "Zabawnej buzi" oraz "Sabrinie" wiązała się kolejno z Fredem Astairem oraz Humphrey'em Bogartem, którzy byli aż o 30 lat starsi od niej. Rola w "Sabrinie" miała pierwotnie trafić do Cary'ego Granta. Podobno legendarny aktor odmówił udziału w projekcie przez 25-letnią różnicę wieku. Z tej samej przyczyny odrzucił również role w "Rzymskich wakacjach" oraz "Miłości po południu". Partnerować Hepburn zgodził się dopiero w "filmie "Szarada" z 1963 roku.
Dlaczego zmienił zdanie? Wpływ miał na to wizerunek aktorki. Ponad 30-letnia gwiazda nie grała już młodziutkich podlotków w komediach romantycznych. Miała za sobą już bardziej poważne role, w których nie była już tylko obiektem męskich westchnień. Grant miał poprosić scenarzystę Petera Stone'a o wprowadzenie zmian do scenariusza, po których to nie męski bohater "uganiał się" za kobietą, ale ona za nim. Stone dopisał również nowe dialogi typu: "Jestem dla ciebie za stary, odejdź ode mnie, mała dziewczynko". Tym samym Grant zrobił wszystko, by uniknąć wizerunku "starego pryka" uwodzącego młode dziewczyny.
Na niechlubną listę trafił za to wspomniany już Sam Neill. Wiosną razem z innymi aktorami z filmu "Park Jurajski" Spielberga, wziął udział w wywiadzie, w którym została poruszona różnica wieku między Laurą Dern i Neillem. Aktorka miała wówczas 23 lata, a Neill 43. "W tamtym czasie to była zupełnie normalna różnica wieku między protagonistą i protagonistką! Nie widziałem w tym nic dziwnego do czasu, aż otworzyłem magazyn w którym był artykuł 'Stare pryki i dziewczęta'. (...) Byłem na liście. Pomyślałem, że to nie może być prawda".
Różnica wieku między aktorami była niestosowna? Ona miała 23 lata, a on 43!
Wraz ze zmianą dynamiki w branży filmowej, zmienia się i podejście do kobiet. Kult wiecznej młodości jest coraz głośniej krytykowany. Aktorki zamiast maskować oznaki starości, zaczynają je podkreślać. Jednak nadal w wielu filmach różnice wieku między filmowymi partnerami są ogromne. W filmie "Magia w świetle księżyca" Allena, 53-letni Colin Firth romansuje z 25-letnią Emmą Stone. Olivia Wilde miała zaledwie 27 lat, gdy usłyszała, że jest zbyt "wyrafinowana", by zagrać żonę dobiegającego czterdziestki Leonardo DiCaprio. Później dowiedziała się, że tak naprawdę szukali kogoś młodszego.
Rola powędrowała ostatecznie do 22-letniej Margot Robbie. 32-letnia obecnie Australijka jest jedną z najpopularniejszych aktorek na świecie. W swoim portfolio ma kilka filmów, w których partneruje na ekranie aktorom o wiele starszym od niej. Miedzy nią a DiCaprio jest 16 lat różnicy. W "Legionie Samobójców" grała u boku o 18 lat starszego Jareda Leto, a w filmie "Focus" ją i Willa Smitha dzielą 22 lata.
Aż 39 lat dzieliły natomiast Catherinę Zetę-Jones i Seana Connery'ego w filmie "Osaczeni" z 1999 roku. Connery gra przebiegłego złodzieja specjalizującego się w kradzieży dzieł sztuki, a Zeta-Jones próbującą go przechytrzyć panią detektyw z towarzystwa ubezpieczeniowego. Film reklamowany był jako "romantyczny thriller sensacyjny". Dla wielu krytyków największą sensacją był fakt, że niespełna 30-letnia aktorka na ekranie zapałała gorącym uczuciem do prawie 70-letniego gwiazdora. Przy tej 39-letniej różnicy wieku, 25 lat dzielące walijską aktorkę i jej męża, nie robi już takiego wrażenia.