"Psy": Kultowy polski film ma 30 lat
30 lat temu, 20 listopada 1992 roku, na ekrany polskich kin wszedł film "Psy" Władysława Pasikowskiego. Jeden z najbardziej kasowych obrazów lat 90., dzisiaj określany mianem kultowego, wówczas wzbudził kontrowersje.
Pomysł realizacji filmu o byłych pracownikach Służby Bezpieczeństwa w okresie transformacji ustrojowej podsunął Władysławowi Pasikowskiemu Olaf Lubaszenko. Obaj spotkali się na planie "Krolla" - reżyserskiego debiutu Pasikowskiego, w którym Lubaszenko zagrał główną rolę. Podobnie miało być w "Psach", filmie, którego produkcji podjęło się kierowane przez Juliusza Machulskiego Studio Filmowe "Zebra". Obraz Pasikowskiego wszedł na ekrany polskich kin 20 listopada 1992 r i przyciągając liczną publiczność - ok. 400 tys. - stał się tym samym jednym z największych przebojów dekady lat 90.
Nie bez znaczenia dla sukcesu była znakomita obsada. Na ekranie pojawiła się czołówka polskich aktorów, m.in. Bogusław Linda (Franz Maurer), Marek Kondrat (Olo Żwirski), Cezary Pazura (Waldemar Morawiec), Janusz Gajos (Gross "Siwy"), Zbigniew Zapasiewicz (senator Wencel) oraz Maciej Kozłowski, Jan Machulski, Edward Linde-Lubaszenko czy Olaf Lubaszenko. Z myślą o ostatnim pisana była jedna z głównych ról - Ola Żwirskiego (zbieżność imion nieprzypadkowa). Lubaszenko jednak, na skutek innych filmowych zobowiązań, musiał odmówić. Ostatecznie w Ola wcielił się Kondrat, Lubaszence zaś przypadła epizodyczna rola Krzysia "Młodego". W rolę kochanki Franza i Ola Angeli Wenz wcieliła się młodziutka, 17-letnia Agnieszka Jaskółka (tu pisaliśmy, co się z nią stało).
"Psy" (1992) były jednym z największych zaskoczeń i wydarzeń 1993 roku. Choć kontrowersyjne i budzące sprzeczne emocje, zostały obsypane nagrodami na gdyńskim Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, pomimo oskarżeń przez część krytyki o nadmierną brutalność, wulgarny język, nihilizm i szarganie świętości.
Teksty Pasikowskiego: "w imię zasad...", "to zła kobieta była" czy "nie chce mi się z tobą gadać" na stałe zyskały rangę kultowych. Muzykę do "Psów", w tym słynną "Kołysankę", skomponował Michał Lorenc. Za zdjęcia odpowiadał łodzianin Paweł Edelman.
Akcja opowieści skupia się na trudnym czasie transformacji ustrojowej. Po weryfikacji dawni funkcjonariusze SB zostają policjantami. Franz, który "za komuny", dzięki małżeństwu z córką ministra robił karierę, zmuszony jest odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Kiedy staje do walki z tworzącą się w Polsce mafią, odkrywa, że tworzą ją m.in. jego dawni koledzy ze służb.
"Film Pasikowskiego był prawdopodobnie pierwszym dziełem artystycznym pokazującym koniec etosu 'Solidarności'. W otwierającej scenie Franz stwierdza, że działacz wolnych związków zawodowych w milicji był nie tylko niezrównoważony psychicznie, lecz w dodatku kierował się wyłącznie własnym interesem" - recenzował Marek Haltof w książce "Kino polskie".
Oto były funkcjonariusz znienawidzonej przez Polaków SB, w zaledwie trzy lata po upadku PRL, staje się pozytywnym bohaterem filmowym. Postacią, która budzi podziw - szczególnie wśród młodszej publiczności, której nie interesują już historyczne zaszłości.
"Pasikowski miał wiele obaw związanych z faktem, że głównym bohaterem jest były funkcjonariusz PRL-owskiej bezpieki, ale jak się okazało, publiczności to w ogóle nie przeszkadzało. "Ubek stał się bohaterem narodowym, a byłem nim ja, aktor Kieślowskiego" - powiedział po latach w rozmowie z RMF FM Bogusław Linda.
Historyk filmu i krytyk Tadeusz Lubelski zauważył: "Pierwotnie specjalnością artysty był młody buntownik, wzniosły adept poszukujący swojej życiowej drogi. Wizerunek taki objawiał się tym czyściej, że uformowany został w szlachetnych filmach opozycyjnych: od 'Człowieka z żelaza' po legendarne 'półkowniki': 'Przypadek' czy 'Matkę Królów'". Z początkiem lat 90. Linda staje się jednak symbolem tzw. twardziela. Warto zauważyć, że transformacja aktora była udana, czego świadectwem było z jednej strony uwielbienie widzów, z drugiej zaś docenienie krytyków - aktor na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni otrzymał nagrodę za najlepszą główną rolę męską.
"Psy" były postkomunistycznym kinem moralnego niepokoju, gdzie połączenie schematów amerykańskiego filmu policyjnego z polskimi realiami (komisje weryfikacyjne, palenie esbeckich teczek, rosnąca w polityczną siłę rola Kościoła) stworzyło ekranowe lustro, w którym odbiły się problemy wczesnej fazy rodzimej transformacji.
"Pasikowski obszernie czerpie z formuły amerykańskiego filmu policyjnego i gangsterskiego, cytując znaczących twórców markowych filmów akcji. Reżyseria jest ewidentnie amerykańska: nawiązania do kina amerykańskiego pojawiają się nieomal w każdej scenie. Widzimy 'amerykańskie' przestrzenie (luksusowe wnętrza, mokre od deszczu ulice, podziemne parkingi, opuszczona fabryka), brutalną przemoc, pokazywaną na zwolnionych zdjęciach, słyszymy wulgarny język i twardą mowę twardych mężczyzn. Film opiera się na akcji, a nie na dialogu, co odróżnia go od większości polskich produkcji" - zauważył Marek Haltof.
Tematyka filmu, ukazująca świat w zasadzie pozbawiony pozytywów, pełen cynizmu, moralnego brudu i okrucieństwa, wywołała gwałtowne reakcje krytyki. Za fasadą szyderstwa i antymartyrologicznych bluźnierstw kryło się jednak coś więcej - moralitet, bolesna aż do bólu diagnoza polskiej współczesności, "kino niemoralnego niepokoju"... Opinie były podzielone. Jedynie widzowie "wypowiedzieli" się jednoznacznie. Kolejki ustawiające się pod kasami kin przysporzyły "Psom" miana komercyjnego szlagieru - czytamy na stronach Internetowej Bazy Filmu Polskiego.
"Przypuszczam, że młodociana widownia w takim skupieniu ogląda ten film nie tylko dlatego, że jest on 'do oglądania'. Ten film dialoguje z doświadczeniami widzów, mówi do nich kategoriami, którymi myślimy po cichu, zaś wyzbywamy się ich, wchodząc na mównicę, bądź wypinając pierś w szeregu ideologicznego apelu starej bądź nowej władzy, starej bądź nowej opozycji" - pisał z uznaniem Piotr Szulkin w recenzji na łamach "Kina" dodając, że "ideologicznie czysty jak pupa niemowlaka pan Pasikowski (...) wyciągnął wniosek, że ludzie nie dzielą się komuchów i katolików, tylko na ludzi i ludzi".
Z dzisiejszej perspektywy ta historia o byłych esbekach, którzy próbują się odnaleźć w rzeczywistości III RP, jest jednym z najważniejszych filmów lat 90., najlepszym filmowym świadectwem czasów transformacji, w którym odbija się "szok wolności" i poczucie braku oparcia.
Widownia, która - zmęczona martyrologią i "styropianem" - w granym przez Bogusława Lindę byłym esbeku, twardzielu Franzu Maurerze, wymierzającym sprawiedliwość " W imię zasad...", zobaczyła swojego bohatera, mocnego człowieka na trudne czasy.
Nie bez powodu Andrzej Wajda, obserwując entuzjastyczne reakcje na ten film młodej widowni podczas gdyńskiego festiwalu powiedział, że ich reżyser wie o tej publiczności coś więcej. Na pewno wiedział o jej rozczarowaniu nową rzeczywistością, która okazała się nie lepsza od starej, a pod wieloma względami bardzo ją przypominała.
"Film Pasikowskiego był prawdopodobnie pierwszym dziełem artystycznym pokazującym koniec etosu 'Solidarności'. W otwierającej scenie Franz stwierdza, że działacz wolnych związków zawodowych w milicji był nie tylko niezrównoważony psychicznie, lecz w dodatku kierował się wyłącznie swoim własnym interesem. W scenie, która rozdrażniła niektórych polskich krytyków, pijani członkowie Służby Bezpieczeństwa niosą jednego ze swoich kompletnie pijanych kolegów na ramionach w kierunku kamery, śpiewając 'Janek Wiśniewski padł'. Piosenkę tę wykorzystał wcześniej Andrzej Wajda w 'Człowieku z żelaza', nawiązując do 'Solidarności' i do wydarzeń z grudnia 1970 roku. Młodej widowni 'Psów', wolnej od myślenia politycznego przeważającego w czasach komunizmu, drwiny z mitu opozycji bardzo przypadły do gustu" - pisał w książce "Kino polskie" Marek Haltof.
"Zrozumiałem, że w Polsce coś ważnego się wydarzyło, co może mieć nieobliczalne konsekwencje. Dlatego nie zdziwiły mnie wyniki późniejszych wyborów, nie mówiąc już o ostatnich, prezydenckich (chodzi o zwycięstwo Aleksandra Kwaśniewskiego, byłego członka partii komunistycznej, nad Lechem Wałęsą)" - tak Wajda skomentował tę scenę w prasowym wywiadzie z 1996 roku.
Podczas 17. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni "Psy" otrzymały wiele nagród, m.in. za reżyserię, muzykę i wspomnianą rolę męską. Rok później czasopismo "Film" nagrodziło obraz Pasikowskiego "Złotą Kaczką". Co ciekawe, pod tym samym tytułem powstała książkowa adaptacja filmowego hitu. Podjął się jej Adam Bor.
Na fali popularności produkcji w 1994 r. Pasikowski nakręcił "Psy 2. Ostatnia krew". Przez lata spekulowano o nakręceniu trzeciej części, która ostatecznie powstała w 2019 r., pt. "Psy 3. W imię zasad".