Oscarowy faworyt żyje z dala od Hollywood. Niewiele wiadomo o jego życiu prywatnym
Już za chwilę poznany laureatów tegorocznych Oscarów. Jednym z faworytów jest odtwórca tytułowej roli w "Oppenheimerze" - Cillian Murphy. Swoim występem już zapisał się w historii kina. Prywatnie woli żyć z dala od Hollywood.
Dzięki tytułowej roli, którą zagrał w filmie Christophera Nolana "Oppenheimer", Cillian Murphy znalazł się w centrum zainteresowania mediów całego świata. Krytycy pisali, że to najlepszy występ w jego karierze i niemal wszyscy wróżą mu Oscara. "Oppenheimer" otrzymał w sumie 13 nominacji, najwięcej spośród wszystkich filmów walczących w tym roku o złotą statuetkę. Murphy jest faworytem w swojej kategorii. "Nigdy jeszcze nie widziałem, by ktoś poświęcił tyle dla roli, co Cillian Murphy dla ‘Oppenheimera’" - mówił o nim Nolan.
Sam aktor nie ukrywa, że rola wiele od niego wymagała. W jednym z wywiadów wyznał, że w pewnym momencie przestał jeść czym doprowadził swój organizm na skraj wytrzymałości. Irlandzki gwiazdor zdradził, że aby upodobnić się do swojego bohatera, który wyróżniał się bardzo szczupłą sylwetką, zaczął stosować wyjątkowo restrykcyjną dietę. "Oppenheimer żywił się jedynie martini i papierosami. Przezwyciężałem siebie, by sprawdzić, jak mało mogę jeść, żeby przetrwać. To nie było zdrowe. Nie polecam tego nikomu" - przyznał.
Zapytany o szczegóły swojego jadłospisu oraz liczbę utraconych kilogramów Murphy odparł, że nie zamierza o tym opowiadać z bardzo prostej przyczyny. "Nie chcę, żeby w kontekście filmu pojawiały się nagłówki w stylu: 'Cillian schudł tyle i tyle dla roli'" - skwitował. Szczegóły rygorystycznej diety aktora zdradziła za to Emily Blunt, czyli jego ekranowa żona. W rozmowie z "Extra" opowiedziała o tym, jak wyglądały jego przygotowania do roli oraz "posiłek". Gwiazdor "Oppenheimera" nie żywił się martini i papierosami, a... migdałami. "Miał przed sobą monumentalne przedsięwzięcie. A jadł dziennie jednego migdała. Był potwornie wychudzony" - wyznała Blunt.
Aktor często poświęca się dla swoich ról. Nie wszyscy jednak wiedzą, że aktorstwo nie było jego pierwszą pasją. Była nią muzyka. Cillian wraz z młodszym bratem Paidim grał w kilku zespołach i z tym wiązał swoją przyszłość. Przyszły gwiazdor uważał się za specjalistę od pisania dziwacznych teksów piosenek i solówek gitarowych. Jeden z zespołów braci Murphy - Sons of Mr. Greengenes - spodobał się przedstawicielom jednej z irlandzkich wytwórni, która zaproponowała im kontrakt na pięć albumów.
Na tę współpracę nie zgodzili się jednak rodzice chłopców. Uważali bowiem, że kariera muzyczna zaszkodzi edukacji ich młodszego syna, który chodził do liceum. Kontaktu nie podpisano także dlatego, że był dla młodych muzyków niekorzystny finansowo. Z czasem Cillian zaczął odpuszczać występy muzyczne na rzecz tych aktorskich. Jednak niewiele brakowało, a swój talent do publicznych wystąpień Cillian wykorzystywałby na... sali sądowej.
Po szkole średniej postanowił bowiem studiować prawo na University College Cork w Cork. Wybór tego kierunku bardzo podobał się jego rodzicom, zwłaszcza ojcu, który był kuratorem szkolnym. Zgłębianie tajników prawa szybko jednak znudziło Cilliana. Ciężko było mu też skupić się na kodeksach, gdy pochłaniały go muzyka i aktorstwo. Murphy pożegnał się ze studiami prawniczymi po pierwszym roku, gdy nie zaliczył egzaminów. "Gdybym pozostał przy prawie, teraz prawdopodobnie byłbym bogatszy. Ale czułbym się bardzo nieszczęśliwy" - przyznał niedawno w jednym z wywiadów.
"Myślę, że gdzieś jest taki gen, odpowiadający za występowanie. Jeżeli masz go w DNA, musi kiedyś wyjść. Jeżeli chodzi o mnie, początkowo ujawnił się w muzyce, potem przeszedł w aktorstwo" - przyznał kiedyś Murphy. Karierę aktorską rozpoczął na deskach teatrów. W 1996 roku zadebiutował w głównej roli w przedstawieniu "Disco Pigs". Pięć lat później powstał film na podstawie tej sztuki, w którym Cillian Murphy powtórzył swoją rolę. Wtedy też został dostrzeżony przez przemysł filmowy. Postanowił przeprowadzić się do Londynu, żeby być bliżej przesłuchań do brytyjskich produkcji kinowych.
Kolejnym przełomem była rola Jima w horrorze "28 dni później". W następnych latch grał dużo, ale głównie na drugim planie. W Hollywood często był obsadzany w rolach czarnych charakterów. Po charyzmatycznej kreacji w “Batman: Początek" Murphy stał się jednym z ulubieńców Christophera Nolana. W ciągu ostatnich dwóch dekad Irlandczyk wystąpił w sześciu filmach reżysera, ale zawsze role drugoplanowe. Dopiero w ich siódmym wspólnym projekcie Murphy’emu przypadła najważniejsza rola - ojca chrzestnego bomby atomowej J. Roberta Oppenheimera.
Od 2013 Cillian Murphy zaczął pojawiać się na małym ekranie, w jednej ze swoich najlepiej rozpoznawalnych ról jako Thomas Shelby, w “Peaky Blinders" produkcji BBC. Reżyser Steven Knight początkowo widział w tej roli Jasona Stathama, który bardziej pasował do jego wyobrażeń. Murphy zdołał jednak przekonać reżysera krótką wiadomością: "Pamiętaj, że jestem aktorem". Serial był wielkim hitem BBC oraz Netflixa. W 2022 roku doczekał się szóstego i finałowego sezonu. Murphy został niedawno zapytany o to, czy powstaną nowe odcinki. Aktor powiedział wprost, że nie wcieli się już w postać Thomasa Shelby'ego. Zamiast tego skupia się teraz na innych projektach.
Jego najnowszy film "Small Things Like These" w lutym otworzył tegoroczne Berlinale. Jego akcja rozgrywa się w czasie świąt Bożego Narodzenia w 1985 roku, a głównym bohaterem produkcji jest grany przez Irlandczyka sprzedawca węgla Bill Furlong, który zaczyna odkrywać mroczne sekrety miejscowego klasztoru. Film odsłania szokującą prawdę na temat azyli sióstr magdalenek - wychowawczej instytucji, prowadzonej przez katolickie zakony, do których trafiały sprawiające problemy młode dziewczyny.
Oscarowy faworyt pracuje obecnie nad kolejnym projektem dla Netflixa. "Steve" będzie adaptacją powieści Maksa Portera zatytułowanej "Shy". Film opowie o jednym dniu z życia dyrektora zakładu poprawczego. Mężczyzna stara się dbać o swoich podopiecznych, co jest tym trudniejsze, że sam zmaga się z problemami psychicznymi.
Aby przedstawić Cillianowi scenariusz do "Oppenheimera", Nolan specjalnie poleciał do Irlandii. Murphy wraz z żoną i dziećmi mieszka bowiem w Dublinie. Wrócił tam w 2015 roku po 14 latach mieszkania w Anglii, głównie w Londynie. Jednym z powodów przeprowadzki było to, że aktor i jego żona chcieli wychować swoich dwóch synów na Irlandczyków. Murphy nie miał i nadal nie ma w planach, by jego kolejnym stałym adresem stało się Los Angeles. "Czuję się Europejczykiem i Irlandczykiem. Gdybym mieszkał w Kalifornii, czułbym się trochę jak intruz. Nie wyobrażałam sobie życia tam na stałe" - powiedział w rozmowie z autorami podcastu Armchair Expert.
Ogólnie, Murphy bardzo strzeże swojej prywatności. Wiadomo, że jego żoną jest Yvonne McGuiness, irlandzka artystka wizualna. Ma 51 lat i jest o cztery lata starsza od swojego męża. Wzięli ślub w 2004 roku po wielu latach bycia parą. Murphy oświadczył jej się podczas wyprawy w irlandzkie góry. Oboje są wegetarianami. Niedawno aktor wyznał, że to właśnie żona z synami będą towarzyszyć mu podczas oscarowej gali. Zwycięzców poznamy w nocy z 10 na 11 marca.