Reklama

Marzena Trybała: Symbol seksu lat 80.? Tak rozpoczynała karierę

Była jedną z najbardziej ponętnych aktorek polskiego kina. W latach 80. i 90. XX wieku jej specjalnością były role kobiet silnych, ale też obdarzonych niezwykłym seksapilem. W filmie Laco Adamika "Mężczyzna niepotrzebny" Marzena Trybała stworzyła ekranowy duet z Jerzym Kryszakiem. Mija właśnie 40 lat od premiery obrazu.

Była jedną z najbardziej ponętnych aktorek polskiego kina. W latach 80. i 90. XX wieku jej specjalnością były role kobiet silnych, ale też obdarzonych niezwykłym seksapilem. W filmie Laco Adamika "Mężczyzna niepotrzebny" Marzena Trybała stworzyła ekranowy duet z Jerzym Kryszakiem. Mija właśnie 40 lat od premiery obrazu.
Marzena Trybała i Jerzy Kryszak w filmie "Mężczyzna niepotrzebny" /Polfilm 1 /East News

"Mężczyzna niepotrzebny" był kinowym debiutem teatralnego reżysera Laco Adamika, za który artysta otrzymał nagrodę na Koszalińskim Festiwalu Debiutów Filmowych "Młodzi i Film".

Film "Mężczyzna niepotrzebny" był historią studentki medycyny Małgosi (Jolanta Buszko), która spodziewa się dziecka z lekarzem z kliniki - Pawłem (Jerzy Kryszak). Kobieta waha się, czy usunąć ciążę. Nakłania ją do tego starsza siostra, Ewa (Elżbieta Karkoszka). Była ona kiedyś kochanką Pawła. Przerwała ciążę i teraz nie może mieć dziecka. Uważa związek Małgosi z Pawłem za absurdalny. Kiedy Małgosia dowiaduje się o związku Pawła z Ewą i jest świadkiem ich kłótni, decyduje się na zabieg... Ważną rolę w obrazie Adamika zagrałą Marzena Trybała, która wcieliła się w kochankę Pawła - Halinę.

Reklama

Marzena Trybała: Scena erotyczna i kropka

Dla Trybały rola w "Mężczyźnie niepotrzebnym" była pierwszą rolą po występie w "Przypadku" Krzysztofa Kieślowskiego. "Zaproponował rolę Werki, niepozornej, małomównej dziewczyny w 'Przypadku' u boku Bogusława Lindy. Był rok 1981, dookoła strajki, niespokojna atmosfera. Czuliśmy, że robimy ważny film" - wspominała Trybała spotkanie z Kieślowskim.

Mało brakowało, a Marzena Trybała zagrałaby główną rolę w głośnym filmie Kieślowskiego "Krótki film o miłości". "Zaproponował mi tę rolę. W tym czasie dostałam wiadomość, że wygrałam casting do dużej kostiumowej produkcji telewizyjnej w NRD, gdzie miałam być hrabiną Cosel. Spytałam Krzysztofa, co zrobić? Powiedział: 'Takich pieniędzy jak Niemcy ci nie zapewnię. Jedynie gwarantuję, że zagrasz w bardzo dobrym filmie'. Myślałam, że uda się pogodzić obie produkcje" - mówiła po latach.

Ostatecznie rolę u Kieślowskiego zagrała Grażyna Szapołowska. Obie aktorki spotkały się potem na planie filmu "Bez końca". Pisano, że rywalizowały ze sobą, żadna tego nie skomentowała.

Widzowie zapamiętali ją jako jedną z najbardziej ponętnych aktorek polskiego kina. W latach 80. i 90. XX wieku jej specjalnością były role kobiet silnych, ale też obdarzonych niezwykłym seksapilem. Tylko przypadek sprawił, że nie wcieliła się w główną bohaterkę głośnej produkcji Krzysztofa Kieślowskiego "Krótki film o miłości".  

Dla milionów polskich widzów pozostanie symbolem seksu lat 80. XX wieku. Ktoś wyliczył, że "sceny rozbierane" zagrała w 25 filmach. 

"Nagość nie jest ekscytująca, napięcie erotyczne buduje się w inny sposób, spojrzeniami, gestami. Buntowałam się przeciw bezsensownemu rozbieraniu, ale scen erotycznych w naszym kinie było sporo. Wiele tych, które zagrałam, nie podobało mi się, bo nie były porządnie wyreżyserowane. W scenariuszu często było napisane 'scena erotyczna' i kropka. Liczono na intymność i prywatne reakcje aktorów. A przecież scena erotyczna jest jak każda inna, a może jeszcze trudniejsza, i powinna być rozpisana na ruchy, gesty. Wtedy aktor koncentruje się na choreografii, znika skrępowanie, bo ma do wykonania zadanie aktorskie" - aktorka powiedziała w rozmowie z Ewą Modrzejewską, opublikowanej w 2016 roku w magazynie "Retro". 

W rozmowie z "Tele Tygodniem" dodała również, że musiało minąć trochę czasu zanim przyzwyczaiła się do narzuconej jej łatki ikony seksu lat 80. "Jako osoba dość ambitna nie lubiłam ich. Denerwowałam się, że jestem postrzegana przez pryzmat tego, czego sama nie widzę. Uważałam, że jestem aktorką bardziej dramatyczną niż erotyczną. Dopiero z czasem do tego przywykłam" - wyznała aktorka wspominając swoje pierwsze role. 

Marzena Trybała: Wybrałam właściwy zawód

Debiutowała w "Podróży za jeden uśmiech" (1971), a pierwszą główną rolę zagrała z Andrzejem Sewerynem w filmie "Roman i Magda" (1978). "Andrzej bardzo mi pomógł. Powiedział, że musimy się tak skoncentrować, by dobrze zagrać intymne sceny już za pierwszym razem, bez dubla" - wspominała w tym samym wywiadzie.

W latach 70. i 80. praktycznie nie schodziła z planów filmowych oraz desek teatrów. Zagrała w wielu głośnych polskich filmach. Wśród tych najważniejszych warto wymienić: "Widziało", "Pismak", "Miłość z listy przebojów", "C.K. Dezerterzy", "Komediantka", "Spowiedź dziecięcia wieku", "Oszołomienie", "Powrót wilczycy", "Korczak".

"Nie było momentu, gdy telefon nie dzwonił z propozycjami... Jeżeli nie dzwonił w sprawie zdjęć do filmu, to był serial, a jak nie serial, to zawsze dużo działo się w teatrze. A teatr w moim sercu gra rolę pierwszoplanową" - mówiła w jednym z wywiadów. 

"Ten czas, który przeżyłam, był fantastyczny, mam wiele ról w dorobku, ale ja do tego nie wracam. Żyję tu i teraz. Myślę, co jeszcze zagram i co przede mną. Jedno jest pewne: wybrałam właściwy zawód" - wyznała Marzena Trybała w rozmowie z Ewą Modrzejewską.

Trybała twierdzi, że w młodości eksperymentowała, bo uparcie szukała własnego miejsca w filmie i teatrze, nie chcąc - jako aktorka - zbyt szybko poczuć się... bezpiecznie. "Najbardziej niebezpieczna dla aktora, zwłaszcza aktora młodego, jest sytuacja, kiedy wydaje mu się, że znalazł sobie ciepłe miejsce. Człowiek ciągle musi się uczyć, szukać nowych doświadczeń, rozwijać się" - przyznała. Sama nie żałuje swoich wyborów. Każda rola dała jej nowe doświadczenie czy znajomości. 

Chociaż już kilka lat temu mogłaby przejść na zasłużoną emeryturę, to wcale nie zamierza zwalniać tempa. Wciąż gra w nowych produkcjach filmowych, telewizyjnych oraz teatralnych. "Wciąż drzemią we mnie tęsknoty za większą satysfakcją, za fantastycznymi rolami w fantastycznych filmach czy w teatrze. Nie przebieram w scenariuszach, ale mogę sobie pozwolić, by odmówić przyjęcia jakiejś roli. Największym moim sukcesem jest chyba to, że nie muszę grać tego, czego nie chcę grać" - mówiła w jednym z wywiadów. 

Niedawno można było ją zobaczyć m.in. w serialu "Powrót", w którym zagrała matkę głównego bohatera. Nowa produkcja Canal+ to opowieść o prowadzącym zwykłe i proste życie facecie - Janie Starosteckim - który na samym początku tej historii umiera na zawał serca, po czym... zmartwychwstaje. Początkowo euforyczny szybko odkrywa, że jego dotychczasowe życie było warte mniej, niż sądził i nikt nie przejął się jego śmiercią. Swoim udziałem w serialu Marzena Trybała kolejny raz udowodniła, że nawet z niewielkiej roli jest w stanie urządzić aktorki popis. 

Czytaj więcej:

Brad Pitt dusił własne dziecko? Jest odpowiedź!

Ruszył proces Kevina Spaceya. Aktor twierdzi, że jest niewinny

"Miłość na pierwszą stronę": Ja cię kocham, a ty pstryk [recenzja]

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Marzena Trybała
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy