Marta Nieradkiewicz olśniewa ekranową wszechstronnością. Czym tym razem zaskoczy?
Marta Nieradkiewicz należy do grona najciekawszych aktorek swojego pokolenia. Z pewnością jednym z najlepszych występów w jej dotychczasowej karierze była rola w filmie "Dzikie róże". Zagrała w nim młodą matkę, która wdała się w romans z nastolatkiem. Od momentu premiery obrazu mija właśnie pięć lat, to dobra okazja, by wspomnieć najważniejsze momenty w karierze tej interesującej aktorki.
Najciekawszą kinową rolą Nieradkiewicz pozostaje kreacja w filmie Anny Jadowskiej "Dzikie róże". Wcieliła się w nim w matkę dwójki dzieci, która wdaje się w romans z nastolatkiem. Reżyserka przyznała, że rolę Ewy napisała specjalnie dla Nieradkiewicz.
"Dzikie róże" to historia kobiety, która musi dokonać bardzo trudnego wyboru życiowego. Jej sytuację dodatkowo komplikuje to, że żyje w małym, prowincjonalnym miasteczku, w którym bardzo trudno jest coś ukryć, a bardzo łatwo zostać osądzonym. Główna bohaterka Ewa (w tej roli Marta Nieradkiewicz) zmaga się z ogromnym poczuciem samotności. Jej życie wypełnia zajmowanie się domem i dwójką dzieci, a także czekanie na męża (Michał Żurawski), który pracując w Norwegii rzadko przyjeżdża do domu. Młoda kobieta, chcąc znowu poczuć się kochaną i adorowaną, wplątuje się w romans z nastolatkiem. Niestety za tą chwilę "zapomnienia" przyjdzie zapłacić jej wysoką cenę. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy wraca mąż. Podejrzenia, plotki i oskarżenia będą przeplatać się z inną tragedią - na plantacji dzikich róż, gdzie pracuje kobieta, zaginie jej 2-letni synek Jasio. Czy chłopiec się odnajdzie? Czy ta rodzina ma szansę przetrwać? I wreszcie, czy Ewa pogodzi rolę walczącej o małżeństwo kobiety z rolą matki, która zdecydowała się porzucić własne dziecko?
"Postać ta jest kolejną świetną kreacją Marty Nieradkiewicz, która po występach w 'Płynących wieżowcach' i 'Kamperze' okazała się najciekawszą polską aktorką swojego pokolenia. Ciężar nagromadzonych emocji jej bohaterki widać w każdej scenie - czy podczas niezręcznych rozmów z mężem, czy kłótni z oskarżającą ją o wszystko córką, czy niekoniecznie przypadkowych spotkań ze sprawcą niechcianej ciąży. Spokojnie można ją nazwać współczesną wersją bohaterek, jakie pojawiały się w kinie polskim w latach osiemdziesiątych - chociażby w 'Kobiecie samotnej' czy 'Kochankach mojej mamy'" - ocenił w 2017 roku Jakub Izdebski.
Dla młodziutkiej aktorki rola w "Barwach szczęścia" była prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Serial otworzył przed nią drzwi kariery i przysporzył popularności. Pod koniec 2010 roku Nieradkiewicz niespodziewanie odeszła z "Barw szczęścia".
"Ten serial był wielką szansą. Dzięki niemu zaistniałam jako aktorka. Wydaje mi się jednak, że dla młodego aktora związanie się z postacią serialową na tak długo może być ryzykowne. Chcę spróbować czegoś innego, grać różne postaci. Pomyślałam sobie, że jeśli kiedykolwiek mam podejmować takie decyzje, to właśnie teraz" - mówiła w wywiadzie dla "Tele Tygodnia".
W 2011 roku Nieradkiewicz wcieliła się w główną rolę w filmie "Z miłości". To opowieść o młodym małżeństwie, próbującym swych sił w amatorskich filmach dla dorosłych. Reżyserka Anna Jadowska przyznała, że to od Marty Nieradkiewicz rozpoczęła kompletowanie obsady.
"Marta Nieradkiewicz była pierwsza. Już na etapie pisania scenariusza chciałam, żeby to ona zagrała główną bohaterkę. Znałam ją ze szkoły filmowej, bardzo pasowała mi do tej roli. Cała obsada została dopasowana do jej osoby, już z nią szukałam kolejnych aktorów. Co prawda Marta ma serialowe doświadczenie, ale zależało mi na tym, żeby ci aktorzy nie mieli jakichś telewizyjnych czy kinowych konotacji. Żeby można było ich bohaterów rzeczywiście 'czytać' jak autentyczne postacie z małego miasteczka, które wybrały się do Warszawy nakręcić wideo dla dorosłych" - Jadowska mówiła z rozmowie z Interią.
Mimo że wciąż pojawiała się w telewizyjnych produkcjach (ma na koncie występy w serialach: "Na dobre i na złe", "Julia", "Instynkt", "Prawo Agaty", czy "Komisarz Alex"), nie przestawała rozwijać się zawodowo. Przy realizacyjnym debiucie Tomasza Wasilewskiego "W sypialni" pełniła funkcję drugiego reżysera.
W kolejnym filmie Wasilewskiego - "Płynących wieżowcach" - zagrała już główną rolę kobiecą. W obrazie nie zabrakło intymnych scen między jej bohaterką i postacią graną przez Mateusza Banasiuka.
"Nagrywałem [te sceny] w pierwszych dniach zdjęć. Ograniczyłem ekipę do minimum, żeby dać im jak największy komfort. Został operator, szwenkier i dźwiękowiec. Marta siedziała w bieliźnie, Mateusz w majtkach. Wiedziałem, że są zdenerwowani, ale powiedziałem: 'Dobra, to rozbierajcie się. Siadamy i gadajmy'. I oni siedzieli nadzy" - reżyser Tomasz Wasilewski mówił w rozmowie z "Nowym Dziennikiem", jak zdobywał zaufanie swych aktorów.
W filmie Tomasza Wasilewskiego "Zjednoczone stany miłości" Nieradkiewicz zagrała trenerkę fitness marzącą o karierze modelki. "Byłam na diecie i ćwiczyłam, co w moim przypadku jest, cóż, godne podziwu. To był fajny czas, bo dzięki temu budowałam tę postać nie tylko z zewnętrznej strony - to także mnie do niej zbliżało. Gdy obserwowałam, jak moje ciało się zmienia, dawało mi to satysfakcję i czułam, że jestem coraz bliżej [mojej bohaterki]" - mówiła w rozmowie z Interią. Za rolę w "Zjednoczonych stanach miłości" (oraz komedii "Kamper") aktorka otrzymała w 2016 roku Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego.
"Zachwyca zdolnością transformacji realizowaną niezwykle subtelnymi środkami. Wszechstronność i olbrzymi potencjał, wdzięk i osobowość ekranowa rokują wielkie nadzieje w przyszłych pracach" - tak jury Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego uzasadniło w 2016 roku przyznanie prestiżowego wyróżnienia właśnie Nieradkiewicz.
W latach 2017 - 2019 aktorka występowała w serialu "Ultraviolet". W ostatnim czasie pojawiła się w takich filmach jak: "Niewolnik" (2021), "Dziecko" (2022), "Kobieta na dachu" (2022), "Głupcy" (2022) oraz w serialu "Wielka woda" (2022).
Prywatnie aktorka była związana z Dawidem Ogrodnikiem, mają córkę Jaśminę, która urodziła się w 2018 roku.
Zobacz również:
Aleksandra Konieczna o przemocy w Filmówce. Marta Nieradkiewicz ofiarą?