Reklama

Lekarze na ekranie

Lekarze oddani bez reszty swojemu zawodowi, cierpliwi i kompetentni pracownicy oddziałów ratunkowych, którzy czują się odpowiedzialni za zdrowie i życie pacjenta. W ostatnich tygodniach to napływ zakażonych koronawirusem sprawił, że ich praca spotkała się z uznaniem i falą ciepłych słów. Taki gest wdzięczności wydaje się naprawdę istotny i cenny, nie dziwi więc, że kino i telewizja tak często nawiązywały do życiorysów pracowników służby zdrowia. Przez lata powstało wiele produkcji o ratowaniu ludzkiego życia w gabinetach, szpitalnych salach lub na stołach operacyjnych. Oto kilka z nich.

Lekarze oddani bez reszty swojemu zawodowi, cierpliwi i kompetentni pracownicy oddziałów ratunkowych, którzy czują się odpowiedzialni za zdrowie i życie pacjenta. W ostatnich tygodniach to napływ zakażonych koronawirusem sprawił, że ich praca spotkała się z uznaniem i falą ciepłych słów. Taki gest wdzięczności wydaje się naprawdę istotny i cenny, nie dziwi więc, że kino i telewizja tak często nawiązywały do życiorysów pracowników służby zdrowia. Przez lata powstało wiele produkcji o ratowaniu ludzkiego życia w gabinetach, szpitalnych salach lub na stołach operacyjnych. Oto kilka z nich.
"Bogowie" to najpopularniejszy polski film o lekarzach ostatnich lat /materiały prasowe

"Patch Adams"

Kolorowe peruki, czerwone nosy, makijaż klauna i śmiech, który działa jak plaster lekarski - ten osobliwy rodzaj terapii zagościł na dobre w szpitalnych salach i ośrodkach medycznych w Stanach Zjednoczonych dzięki inicjatywie Huntera Cambella Adamsa. Na przełomie lat 60. i 70. rozpropagował on idee kuracji śmiechem wśród małych pacjentów, zmieniając ich nastawienie do życia, najcięższych etapów choroby i samego procesu leczenia. "Śmiech poprawia przepływ krwi do kończyn, usprawnia funkcjonowanie układu sercowo-naczyniowego. Ponadto uwalnia endorfiny, uśmierza ból, poprawia transfer tlenu i składników odżywczych do naszych narządów, wzmacnia działanie układu odpornościowego. Wygłupy, od których pękamy ze śmiechu są najlepszym lekiem na całe zło" -  zwykł mawiać światowej sławy amerykański lekarz, wielki społecznik, patron ruchu lekarzy klaunów. Nie dziwi specjalnie, że właśnie jego biografia posłużyła za kanwę nominowanego do Złotych Globów i Oscara filmu z Robinem Williamsem w roli głównej.

Reklama

"Dr House"

Jest to postać pełna sprzeczności i paradoksów. Łączy w sobie cechy utalentowanego detektywa kolekcjonującego największe i najtrudniejsze tajemnice, narcystycznego, aroganckiego i szowinistycznego mizantropa, dla którego kłamstwo stało się fundamentem relacji międzyludzkich, a przy tym nieobliczalnego i zmierzającego ku autodestrukcji lekomana, który zwykł garściami łykać Vicodin (najczęściej przepisywany na receptę lek w USA). A przy tym pozostaje specjalistą z nieomal nadludzkimi możliwościami, który uczyni wszystko, by wygrać wyścig ze śmiercią i ocalić pacjenta. "Dr House", amerykański serial medyczny produkowany dla stacji FOX od 2004 do 2012 roku, z miejsca osiągnął status dzieła kultowego i stał się wyznacznikiem rozrywki masowej. Opowieść o ekscentrycznym, budzącym ambiwalentne odczucia lekarzu ze szpitala klinicznego Princeton-Plainsboro, była wyświetlana w 66 krajach świata, zyskała rzeszę maniakalnych zwolenników, w momentach szczytowych śledziło ją ponoć 20 mln telewidzów w samych Stanach Zjednoczonych. Po ponad piętnastu latach od emisji pierwszego odcinka "Dr House" pozostaje fenomenem wciąż zaskakująco żywym.

"Bogowie"

W 1988 roku na łamach styczniowego numeru "National Geographic" ukazało się niezwykłe zdjęcie, które obiegło cały świat. Na pierwszym planie nieludzko zmęczony, zgarbiony, a przy tym głęboko zamyślony lekarz siedzi przy stole operacyjnym, na którym leży pacjent zaplątany w sieć przewodów i rurek. W rogu sali - oparty o ścianę asystent, który usnął z wycieńczenia po wielogodzinnej operacji. Fotografia powstała w nocy z 4 na 5 sierpnia 1987 roku w Wojewódzkim Centrum Kardiologii w Zabrzu, gdy zespół docenta Zbigniewa Religi dokonał pierwszego w Polsce przeszczepu serca. Ten zabieg mógł na dobre pogrzebać marzenia o rozwoju programu transplantologii klinicznej w PRL-u, albo stać się nadzieją dla tysięcy pacjentów w całym kraju i początkiem zmian w świadomości rodzimego środowiska lekarskiego. Fabuła "Bogów" Łukasza Palkowskiego koncentruje się na kilkuletnim, nieustępliwym okresie przygotowań do operacji - od walki z niewydolnym, głuchym na prośby systemem, aż po poszukiwanie odpowiedniego dawcy. To pierwszy od lat polski film, który w tak dużym stopniu przypadł do gustu krytyce i publiczności, czego niewątpliwą zasługą jest imponująca rola Tomasza Kota.

"W rękach Boga"

Zostając w temacie, nie wypada nie wspomnieć produkcji HBO "W rękach Boga" - doskonałego przykładu kina biograficznego czerpiącego z dokonań pionierów kardiologii, a więc chirurga Alfreda Blalocka oraz technika laboratoryjnego Viviena Thomasa, pracowników uniwersytetu Vanderbilt w Nashville, którzy na zawsze odmienili oblicze medycy. Pasjonująca opowieść zbudowana wokół poważnego zabiegu przeprowadzonego u małej pacjentki z wrodzoną wadą serca, jest zarazem ważnym głosem w sprawie dyskryminacji rasowej, która stawia przed czarnoskórymi obywatelami Stanów Zjednoczonych liczne szykany i ograniczenia. Film Josepha Sargenta to zatem wyraz niezgody na nietolerancję i segregację, która zamyka możliwość rozwoju i awansu społecznego przed arcyzdolnymi, czarnoskórymi lekarzami. Jednym z powodu, dla których wielu ludzi wraca do tego filmu jest godny podziwu duet aktorski Alan Rickman - Mos Def.

"Przebudzenia"

W "Przebudzeniach" poznajemy kolejną historię opartą na faktach, w lekarskim kitlu, z przewieszonym stetoskopem ponownie wybitny Robin Williams. Niewątpliwie poruszający film Penny Marshall poświęcony został działalności Oliviera Sacksa, genialnego neurologa, filozofa medycyny eksperymentalnej i autora niezliczonych publikacji, które zrewolucjonizowały myślenie o próbach przywrócenia do pełnej świadomości pogrążonych w głębokiej katatonii pacjentów. Sacks w połowie lat 60. dokonywał cudów, w które niektórym wciąż trudno uwierzyć, udało mu się bowiem na krótki czas przywrócić między żywych ludzi, którzy od 30 lat pozostawali w nieodwracalnej śpiączce. W oparciu o książkę sławnego lekarza Marsall udało się stworzyć powalającą opowieść pełną moralnych i etycznych dylematów, która zapisuje się głowie i zostaje z widzem na długo.

"Doktor Żywago"

Tym razem opowieść z iście epickim rozmachem - monumentalna, ponad trzygodzinna, chwytająca za serce epopeja, w której tragiczne losy tytułowego bohatera, Jurija Żywagi i jego ukochanej Lary Guichard krzyżują się i splatają na tle kraju, który stoi u progu rewolucji. Nagrodzoną pięcioma Oscarami adaptacja rosyjskiej powieści Borysa Pasterniaka z 1957 roku, uznaje się za jeden z największych sukcesów w historii wytwórni Metro-Goldwyn-Mayer, a jednocześnie jeden z najbardziej przejmujących i ponadczasowych love story. Zakazana przez wiele lat w sowieckiej Rosji, ale jednocześnie doceniona literacką Nagrodą Nobla powieść, została powierzona Davidowi Leanowi, który w Hollywood uchodził za specjalistę od historycznych filmowych fresków. Warto podkreślić, że słynna ekranizacja opisująca historię studenta medycyny między innymi na tle rewolucji październikowej i wojny domowej, jest silnie kojarzona również z niezapomnianą muzyką Maurice'a Jarre'a oraz przewodnim "Motywem Lary", znanym też jako "Walc Syberyjski".

"Cudowne ręce: Opowieść o Benie Carsonie"

Życie po raz kolejny podsunęło gotowy i zapięty na ostatni guzik scenariusz, tym razem za sprawą Bena Carsona - jednego z najwybitniejszych neurochirurgów w dziejach, który jako pierwszy na świecie przeprowadził udaną operację rozdzielenia bliźniąt syjamskich zrośniętych głowami. W ostatnich latach był kojarzony głównie ze światem polityki, jako jeden z kontrkandydatów, którzy walczyli z Donaldem Trumpem o prezydencką nominację w szeregach konserwatywnych Republikanów, jednak ponad dekadę temu doczekał się filmowego portretu z naciskiem położonym na wieloletnią, pełną spektakularnych sukcesów działalność medyczną. "Cudowne ręce: Opowieść o Benie Carsonie" to opowieść o wielkim innowatorze neurochirurgi, który dał wielu dzieciom szansę na życie, osiągając to w najbardziej skomplikowanych przypadkach, kiedy inni lekarze tylko załamywali ręce. Człowiek ten bez wahania przeprowadzał operacje mózgu na dzieciach przebywających jeszcze w łonie matki, jako pierwszy był w stanie skutecznie usunąć pacjentowi jedną półkulę, a nawet odbudować jego czaszkę i twarz. Legenda głosi, że przy stole operacyjnym zawsze towarzyszyła mu odtwarzana z magnetofonu muzyka klasyczna.

"M*A*S*H"

Zuchwałość, prześmiechy, groteska, ale jednocześnie chwytająca za trzewia groza okazały się w rękach Roberta Altmana kluczem do opisania codzienności chirurgów szpitala polowego podczas wojny w Korei. W jednej scenie lekarze zalecają się do pielęgniarek w kantynie, by zaraz potem na prowizorycznej sali operacyjnej amputować ręce, nogi i szyć rozprute ciała. Żaden inny filmowiec przed Altmanem w tak dosadny sposób nie opowiadał o tym, co dzieje się tuż za linią frontu, a przy tym nikt tak otwarcie nie wyzłośliwiaj się i nie szydził ze ślepej krucjaty prowadzonej przez Amerykanów na Dalekim Wschodzie, czy też ze zwolenników Partii Republikańskiej i praktyk religijnych. Ta perfidna, piekielnie inteligentna, budząca oburzenie komedia otworzyła jednak przed Altmanem wrota światowej kinematografii niczym potężny kopniak. "M.A.S.H" wywarł na krytyce piorunujące wrażenie - otrzymał Złotą Palmę w Cannes w 1970 roku, kilka miesięcy później Złoty Glob oraz Oscara za scenariusz, w którym dostrzeżono zarówno manifest antywojenny, jak i wyrafinowane odniesienie do losu amerykańskich żołnierzy, którzy ginęli wówczas w Wietnamie.

"Contagion - Epidemia strachu"

Tytuł, który w obliczu epidemii koronawirusa zyskał drugie życie i nabrał zupełnie nowego znaczenia. Wszystko dlatego, że ten katastroficzny film Stevena Soderbergha z niemal reporterską precyzją obrazuje lawinę chaosu i paniki uruchomioną przez śmiertelnie niebezpieczne drobnoustroje. W ciągu niespełna dwóch godzin poznajemy kilku niezwiązanych ze sobą bohaterów i równoległych wątków, odwiedzamy także przeciążone szpitale i laboratoria, w których grupa lekarzy (w tych rolach między innymi Laurence Fishburne i Kate Winslet) walczą o życie przybywających z dnia na dzień pacjentów. Żaden ze specjalistów nie wie, jak postępować z wymykającą się spod kontroli infekcją - zdaje się, że na rozprzestrzeniającego się wirusa nie wymyślono skutecznej szczepionki. "Pewnego dnia było sobie dwoje ludzi. Potem czworo, szesnaścioro, a po trzech miesiącach - miliard. To nas czeka" - stwierdza w pewnej chwili bohater grany przez Jude'a Law. "Contagion - Epidemia strachu" okazuje się przerażająco aktualna.

"Ostry dyżur"

Niewątpliwie za sprawą tego serialu zaszły istotne zmiany w karierze George'a Clooneya, ale zarazem w amerykańskiej telewizji. Siódmy sezon "Ostrego dyżuru" przyciągnął przed telewizory 30 milionów Amerykanów, widzowie niecierpliwie wyczekiwali kolejnych zapierających dech w piersiach historii z izby przyjęć, gdzie pędzące na sygnale karetki dowoziły pacjentów w krytycznym stanie. W gruncie rzeczy formuła serialu - w której pierwsze skrzypce grają szybkie decyzje lekarzy z oddziałów chirurgicznego, onkologicznego lub pediatrycznego, a praktycznie każdy odcinek to nowy przypadek i diagnoza - stała się istotnym punktem odniesienia dla twórców niezależnie od szerokości geograficznej. Wraz z rosnącą popularnością serialu Mimi Leder o poświęceniu i zaangażowaniu pracowników fikcyjnego szpitala miejskiego w Chicago, powstało na całym świecie kilkadziesiąt jego odpowiedników, włącznie z cieszącymi się niesłabnącym zainteresowaniem "Chirurgami", a także naszą rodzimą sagą szpitalną "Na dobre i na złe". "Ostry dyżur" pozostaje jednak dla wielu widzów niedoścignionym wzorem - przykładem serii pozwalającej do lekarzy podejść najbliżej, jak się da.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama