Gus van Sant: Buntownik z wyboru
W swej karierze obchodzący 70. urodziny Gus van Sant z powodzeniem łączy realizację nominowanych do Oscara hollywoodzkich hitów ("Buntownik z wyboru", "Obywatel Milk") z propozycją autorskiego kina ("Narkotykowy kowboj", "Moje własne Idaho"). Jest też laureatem Złotej Palmy za niezwykle aktualny po dziś dzień film "Słoń", nawiązujący do pamiętnej masakry w szkole w Columbine, do której doszło w 199 roku.
Artystyczne zainteresowania van Sant przejawiał już od czasów szkoły średniej. Wtedy to malował i kręcił pierwsze krótkometrażowe, w dużej mierze autobiograficzne filmy, których całkowity budżet nie przekraczał zwykle 50 dolarów. Zainteresowania te doprowadziły Van Santa do Rhode Island School of Design, gdzie miał okazję chodzić do klasy z przyszłymi członkami zespołu Talking Heads. Tu też po raz pierwszy zetknął się z twórczością takich awangardowych reżyserów, jak Stan Brakhage czy Jonas Mekas.
Zadebiutował w 1985 roku filmem "Zła noc", zrealizowanym za pieniądze zaoszczędzone przez dwa lata pracy w agencji reklamowej. Zrealizowany za kilkanaście tysięcy dolarów czarno-biały obraz stał się festiwalową rewelacją, zbierając rozliczne wyróżnienia na amerykańskich przeglądach kina niezależnego, w tym nagrodę Stowarzyszenia Krytyków Filmowych z Los Angeles. Ważna rzecz: "Zła noc" była opowieścią o zakazanej miłości dwóch homoseksualistów - temat mniejszości seksualnych cały czas był w kinie Stanów Zjednoczonych tematem tabu.
Do tematyki homoseksualistów i życiowych wykolejeńców reżyser, zdeklarowany gej, będzie jeszcze niejednokrotnie wracał. Film spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem krytyki, a "Los Angeles Time" nazwał go najlepszym niezależnym filmem roku. Docenienie reżysera przez krytykę pociągnęło za sobą zainteresowanie wytwórni filmowych. Jako pierwszy zgłosił się Universal, jednak szybko odrzucił proponowane przez twórcę pomysły.
W 1989 roku, w niezależnej wytwórni Avenue, Van Sant wyreżyserował "Narkotykowego kowboja" obraz o grupie narkomanów, którzy okradają aptekę, by zdobyć pieniądze na kolejne działki. Także i ten film spotkał się z przychylnymi opiniami krytyków, a młodemu Mattowi Dillonowi, który wcielił się w lidera narkotykowego gangu, utorował drogę do kariery.
Rok 1991 to "Moje własne Idaho", wokół którego rozszalała prawdziwa burza. Przez wiele miesięcy trwały walki z agentami i menedżerami o koncepcję scenariusza, który był uznany za "zbyt ryzykowny". W końcu Van Sant postawił na swoim i do dwóch głównych ról zajmujących się męską prostytucją Mike'a Watersa i Scotta Favora zaangażował Rivera Phoenixa i Keanu Reevesa. Film szybko zyskał miano kultowego.