Dlaczego Julia Roberts przez 20 lat nie wystąpiła w komedii romantycznej?
W rozmowie z "New York Times" Julia Roberts zdradziła, dlaczego przez 20 lat nie pojawiła się w żadnej komedii romantycznej, a także z jakiego powodu zmieniła zdanie. Ostatnio aktorka wystąpiła wraz z George'em Clooneyem w filmie "Ticket to Paradise".
Julia Roberts należy do największych gwiazd Hollywood. Od dekad z sukcesem udaje się jej pozostać na aktorskim świeczniku. Choć być może widzowie najlepiej pamiętają ją z występów w kultowych komediach romantycznych lat 90., to w rzeczywistości jej filmowe portfolio jest znacznie bogatsze.
W romantycznych odsłonach mogliśmy ją oglądać choćby w filmie "Pretty Woman" (1990), gdzie wcieliła się w prostytutkę. Vivian, zostaje zatrudniona na tydzień przez bogatego biznesmena (Richard Gere) - mieszka z nim w ekskluzywnym hotelu, uczestniczy w bankietach, balach i wytwornych spotkaniach. Wraz z upływem czasu odkrywa jednak, że z pracodawcą łączy ją coś więcej... Produkcja Garry'ego Marshalla to prowokujący do pytań film o poszukiwaniu szczęścia, które tak naprawdę często jest na wyciągnięcie ręki.
Po "Pretty Woman" Roberts została przez niektórych zaszufladkowana jako aktorka stworzona do ról w komediach romantycznych. W 1999 roku Roberts trzy razy umykała spod ołtarza w filmie "Uciekająca panna młoda". Na planie ponownie spotkała się z Richardem Gerem, który wcielał się w dziennikarza zamierzającego napisać artykuł o jej bohaterce, Maggie Carpenter. Aktorów ponownie połączył na planie twórca "Pretty Woman" - Garry Marshall.
W tym samym roku oglądaliśmy aktorkę w jeszcze jednej komedii romantycznej. W "Notting Hill" wcieliła się w... znaną amerykańską aktorkę. Jej Anna Scott jest rozkapryszona i zmęczona sławą, w związku z czym przyjeżdża do Londynu, żeby trochę odpocząć. Tu spotyka się z granym przez Hugh Granta właścicielem raczej podrzędnej księgarni, w którym się zakochuje. Dosyć niespodziewanie film Rogera Michella okazał się o wiele bardziej udaną produkcją niż prognozowana na hit "Uciekająca panna młoda" Marshalla.
Po wielu latach przerwy Julia Roberts zdecydowała się wystąpić u boku George'a Clooneya w komedii romantycznej "Ticket to Paradise". Z tej okazji udzieliła wywiadu dla "The New York Times", w którym wyjawiła, dlaczego na jej powrót do tego gatunku widzowie musieli czekać tak długo.
W "Bilecie do raju" Roberts i Clooney zagrali parę rozwodników, którzy pojechali za swoją zakochaną córką na Bali. Chcą powstrzymać ją przed błędem, który ich zdaniem sami popełnili 25 lat wcześniej.
To już piąty wspólny projekt aktorów, ale dopiero pierwsza komedia romantyczna. Ich drogi przecięły się na planach takich produkcji, jak "Ocean's Eleven: Ryzykowana gra", "Ocean's Twelve: Dogrywka", "Niebezpieczny umysł" oraz "Zakładnik z Wall Street". Prywatnie się przyjaźnią.
Julia Roberts podkreśliła, że projekt ten mógł się udać tylko z jej ekranowym partnerem. Ponoć on miał dokładnie taką samą opinię w kwestii swojej partnerki. "Jakimś cudem oboje mogliśmy w nim wystąpić jednocześnie i tak już wszystko się dalej potoczyło" - wyznała aktorka.
Gwiazda podkreśliła także, że dużą wagę w decyzjach dotyczących jej kolejnych angaży, mają kwestie rodzinne. "To sprawia, że poprzeczka jest jeszcze wyżej, bo nie tylko scenariusz musi być dobry. W grę wchodzi jeszcze praca mojego męża i szkolny kalendarz dzieci. Nie wystarczy, że pomyślę, że chciałabym w czymś zagrać. Jestem bardzo dumna z tego, że jestem w domu z rodziną i tworzę dla nas wszystkich dom" - podkreśliła.
Zobacz również:
Depp kontra Heard: Zeznania lekarza aktora. Kto tu był ofiarą?
Catherine Spaak nie żyje. Gwiazda kina miała 77 lat
Ta choroba była plagą w show-biznesie: Gwiazdy, które zmarły na AIDS
Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film