"Bodyguard": Największy filmowy romans lat 90.
25 listopada mija dokładnie 30 lat od premiery jednego z największych filmowych romansów lat dziewięćdziesiątych. "Bodyguard" przeszedł do historii dzięki piosenkom wykonanym przez Whitney Houston oraz niecodziennej fryzurze Kevina Costnera. Chociaż krytycy narzekali, film urzekł widzów na całym świecie.
Fabuła skupiała się na historii aktorki i piosenkarki Rachel Marron (Whitney Houston), będącej właśnie u szczytu kariery. Kobieta od pewnego czasu otrzymuje anonimy, których autor grozi jej śmiercią. Jej menadżer decyduje się zatrudnić ochroniarza Franka Farmera (Kevin Costner), uchodzącego za najlepszego w swoim fachu. Chociaż początki są trudne, piosenkarka zaczyna akceptować obecność mężczyzny w swoim życiu. Wkrótce oboje zbliżają się do siebie. Tymczasem okazuje się, że niebezpieczeństwo grożące Rachel jest jak najbardziej realne. Zabójca planuje zabić ją podczas gali rozdania Oscarów.
Historia "Bodyguarda" zaczyna się od Lawrence’a Kasdana. W latach osiemdziesiątych XX wieku był on jednym z największych nazwisk w Hollywood. Napisał scenariusze do "Poszukiwaczy zaginionej Arki" oraz "Imperium kontratakuje", które odniosły ogromny sukces kasowy. Wyreżyserował także "Żar ciała" i "Wielki chłód", które ustawiły go w jednym szeregu z najważniejszymi twórcami dekady. W 1975 roku starał się rozpocząć karierę w przemyśle filmowym, pisząc kolejne scenariusze w przerwach od pracy w agencji reklamowej. Jednym z nich był "Bodyguard". Kasdan przyznał, że w tym pomyśle było coś wyróżniającego się spośród jego pozostałych niezrealizowanych tekstów. Dzięki niemu zatrudnił swojego pierwszego agenta. Sprzedaż tekstu zajęła dwa lata.
"Bodyguardem" zainteresował się John Calley z Warner Bros., który kupił scenariusz za 20 tysięcy dolarów. Reżyserem obrazu został John Boorman, autor pamiętnego "Wybawienia". W rolach ochroniarza Kasdan widział Steve’a McQueena. Aktor odmówił jednak z powodu swojego pogarszającego się stanu zdrowia. Drugim wyborem był Ryan O’Neil, który szukał właśnie sposobu na ożywienie swej kariery. Gwiazdor "Love Story" był zachwycony i miał nawet pomysł, kto mógłby zagrać drugą główną rolę. Wskazał na Dianę Ross, swoją ówczesną dziewczynę. Ta nie była jednak przekonana do projektu. Podjęcie decyzji zajęło jej wiele tygodni. Ostatecznie scenariusz ją odrzucił. Ross nie była zadowolona z ilości przemocy i nagości. Produkcja została więc odłożona na bliżej nieokreślony czas.
"Bodyguard" wciąż chodził Kasdanowi po głowie, jednak był zajęty nowymi projektami. Podczas prac nad westernem "Silverado" w 1984 roku pokazał swój dawny scenariusz Kevinowi Costnerowi. Aktor, wtedy stawiający pierwsze kroki w Hollywood, zdecydował się wyprodukować film. Minęło jeszcze kilka lat, nim doszło do realizacji. W tym czasie Costner, dzięki "Nietykalnym" i "Tańczącemu z wilkami", za którego otrzymał dwa Oscary, stał się gwiazdą. W 1991 roku skontaktował się z Kasdanem, by w końcu nakręcić "Bodyguarda", w którym chciał zresztą zagrać główną rolę. Ten zgodził się, zaznaczył jednak, że nie chce stanąć za jego kamerą - projekt pochłonął za dużo jego czasu w przeszłości. Reżyserem został więc Mick Jackson, wcześniej odpowiedzialny za komedię romantyczną "Historia z Los Angeles" ze Steve’em Martinem. Pozostało obsadzenie głównej roli kobiecej. Costner zaproponował piosenkarkę Whitney Houston.
Ta nie była jednak przekonana do jego pomysłu. Houston myślała o rozpoczęciu kariery aktorskiej, chciała jednak zacząć od małych ról. Tymczasem jej debiutem miała się okazać główna rola w blockbusterze. Costner był jednak przekonany, że tylko ona może wcielić się w Rachel. Na jej zgodę czekał niemal rok. W końcu skontaktował się z nią i zapewnił, że w razie jakichkolwiek problemów na planie, zawsze będzie mogła liczyć na jego pomoc. Wtedy Houston przyjęła rolę. Przed rozpoczęciem zdjęć Costner i Jackson prosili ją, by zrezygnowała z lekcji aktorstwa. Uważali, że dzięki temu wypadnie naturalniej. Houston miała jednak jeden warunek - żadnej nagości. Nikt nie oponował, a liczne sceny miłosne zostały wycięte ze scenariusza lub wypadły podczas montażu.
Houston wykonała na potrzeby filmu sześć piosenek, jednak największą popularnością cieszył się jej cover "I Will Always Love You" Dolly Parton. Piosenka pierwotnie nie była uwzględniona w ścieżce dźwiękowej. Zamiast niej gwiazda miała wykonać "What Becomes of the Brokenhearted" Jimmy’ego Ruffina. Jednak uprzedził ją Paul Young, którego wersja znalazła się w "Smażonych, zielonych pomidorach" z 1991 roku. W tym wypadku twórcy musieli znaleźć zastępstwo i padło właśnie na utwór Parton. Swoje trzy grosze dołożył Costner, który zaproponował, by Houston zaśpiewała go a cappella. Jej wykonanie pojawia się od tego czasu w zestawieniach najlepszych filmowych piosenek wszechczasów. Ciepłych słów nie szczędziła jej także Parton. Przyznała, że po raz pierwszy usłyszała Houston śpiewającą "I Will Always...", jadąc autem. Była pod tak wielkim wrażeniem, że musiała zjechać na pobocze, bo nie mogła powstrzymać emocji i bała się, że spowoduje wypadek.
W pamięci widzów został także plakat, na którym bohater Costnera biegnie, trzymając w ramionach wtuloną w niego Rachel. W 2019 roku w wywiadzie dla "Entertainment Weekly" aktor zdradził, że kobieta na zdjęciu to nie Houston, tylko jej dublerka. Osobiście wybrał je mimo niezadowolenia producentów, którzy chcieli, by twarz piosenkarki reklamowała film. W czasie premiery niektórzy domniemywali, że twórcy boją się kontrowersji związanej z ukazanym w filmie międzyrasowym romansem. Podobno niektórzy rzeczywiście obawiali się reakcji publiczności i proponowali umieścić w filmie scenę, w której bohaterowie rozmawialiby o swej relacji z perspektywy kolorów skóry. Costner miał się jednak na to nie zgodzić.