Rola życia Joanny Moro
Urodziła się w 1984 roku na Litwie. W 2003 roku przyjechała do Polski skończyć studia. I już została. Teraz jako serialowa Anna German podbija cały świat.
Rosja, Ukraina, kraje nadbałtyckie, Niemcy, Izrael, Uzbekistan. A teraz Polska. W każdym z tych krajów serial "Anna German", w którym Joanna Moro gra tytułową rolę, jest sukcesem.
- Staram się w tym wszystkim odnaleźć - mówi aktorka, chociaż nie jest łatwo. Poprzeczka została podniesiona bardzo wysoko. Jaki będzie miało to wpływ na jej dalszą karierę?
O castingu do serialu dowiedziała się od koleżanki po fachu. Znajoma zachęcała ją do wzięcia udziału w przesłuchaniach, mówiąc: "Znasz rosyjski, może zgarniesz rolę drugoplanową".
29-letnia Joanna Moro urodziła się w Wilnie w polskiej rodzinie. Zanim zaczęła chodzić do szkoły, język rosyjski znała tylko z telewizji, z filmów dla dzieci. Na studia przyjechała już do Warszawy. Po ukończeniu Akademii Teatralnej grała niewielkie role, głównie w telenowelach. Czekała jednak na coś większego. Casting do serialu o Annie German to było to! Ale nic nie wiedziała o legendarnej piosenkarce.
- Pierwsze, na co trafiłam, to 'Człowieczy los' i od razu zakochałam się w tej piosence - wspomina. Wbrew radzie koleżanki postanowiła walczyć o główną rolę. Zapisała się na lekcje śpiewu, żeby nauczyć się sposobu interpretacji piosenek w stylu Anny German. Poprosiła też babcię, żeby przypomniała jej rosyjskie litery. Na castingu zaśpiewała oczywiście "Człowieczy los". I wygrała!
- Z pewnością liczyło się to, że urodziłam się jeszcze w Związku Radzieckim, że znam rosyjski, choć w domu mówiło się wyłącznie po polsku - mówi aktorka.
- Ale chyba decydujące było swego rodzaju 'pokrewieństwo dusz', które dostrzegli producenci, jak również podobieństwo fizyczne i mój wysoki wzrost, bo jak wiadomo, Anna German mierzyła 184 centymetry - zastanawia się.
Na marginesie: Moro ma 6 centymetrów mniej niż legendarna piosenkarka. Tyle podobieństw. A różnice?
- Jestem osobą energiczną, nawet szaloną i tutaj musiałam się stonować, bo Anna prezentowała niesamowity spokój - przyznaje Joanna Moro. - Było to ciekawe przełamanie siebie - nie ukrywa.
Kolejnym wyzwaniem była też zaawansowana nauka śpiewu i języka włoskiego. Anna German mówiła w siedmiu językach, a śpiewała w jeszcze większej liczbie, nawet po chińsku. - Nie było wyjścia, trzeba było się podszkolić - wspomina aktorka.
Zdjęcia do serialu były kręcone m.in. na Krymie, w Warszawie, we Lwowie, w Kijowie, w Bachczysaraju, we Włoszech.
- Przez osiem miesięcy byłam oderwana od rodziny - wspomina Joanna Moro. - Lataliśmy samolotami z planu na plan - dodaje. - Pracowaliśmy intensywnie z dbałością o detale. Bywało, że jedną scenę kręciliśmy przez cały dzień, co rzadko się zdarza nawet przy fabule - opowiada.
Podczas pracy nad rolą bardzo pomogły jej rozmowy z mężem Anny German, Zbigniewem Tucholskim. - Pan Zbigniew zwierzał mi się, że bardzo mu się podoba Szymon (Sędrowski - przyp. red.) w jego roli. Zastrzegł tylko, że nie jest aż tak przystojny, jak aktor - śmieje się Moro.
Cenne było też dla niej spotkanie z Mariolą Pryzwan, wielką fanką i biografką Anny German. - Pokazała mi jej rzeczy osobiste: torebki, szale.
W Rosji "Annę German" obejrzało 60 mln widzów! - Puszczano codziennie po dwa odcinki - mówi aktorka. - Po emisji serialu stałam się tam prawie tak popularna jak Barbara Brylska - śmieje się.
- Mam nadzieję, że jakieś kolejne propozycje z Rosji nadejdą. Ja w każdym razie szlifuję swój rosyjski - deklaruje. Na razie jednak większość czasu poświęca rodzinie. Trzy miesiące temu na świat przyszedł jej drugi synek (starszy Mikołaj ma 3 lata). Ale wkrótce pewnie znów o niej usłyszymy.
Marzena Juraczko
Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!