Wyjątkowa - pełna humoru i mądrej refleksji - historia Ady (Marta Żmuda Trzebiatowska) i Mikołaja (Grzegorz Małecki), którzy są udanym małżeństwem, choć 17 lat codziennych problemów odebrało im nieco radość z łączącej ich miłości. Nie na tyle jednak, by pewnej nocy - w trakcie pełnej tańców, alkoholu i zmysłowości imprezy u przyjaciela - nie pójść "na całość" jak para nieodpowiedzialnych nastolatków. Chwila zapomnienia zaowocuje dziewięć miesięcy później kolejnym dzieckiem, co spowoduje w małżeństwie Ady i Mikołaja naprawdę potężny kryzys.
Narodziny synka okażą się zresztą początkiem serii wielu wydarzeń, które niczym wybuchające co chwilę bomby wstrząsną Adą i Mikołajem. Ich 15-letnia córka Mela (Barbara Papis) - niepogodzona z narodzinami brata - zacznie im przysparzać potężnych problemów. Jakby tego było mało, źródłem kolejnych konfliktów okażą się też rodzice głównych bohaterów: nadmiernie konserwatywny Dziadek Janek (Bronisław Wrocławski) oraz nadmiernie liberalna Niebabcia (Ewa Telega). Zbliżające się Święta Bożego Narodzenia zapowiadają się zatem na potężną katastrofę, którą może uratować tylko cud. I cud się pojawia wraz ze Świętym Mikołajem (Krzysztof Gosztyła), najbardziej oryginalnym Santa Clausem w historii polskiej kinematografii. Kto wie, może to znamię naszych czasów, że magię – również magię Bożego Narodzenia - może nam zapewnić wyłącznie czarodziej z ułańską fantazją.
Po 11 latach Andrzej Saramonowicz powraca z komedią o rodzicielstwie, rodzinie i damsko-męskich rolach, a także z ostrą krytyką polskiej rzeczywistości. To nie jest najlepszy film twórcy "Testosteronu", ale pokazuje, że nadal pozostaje on niezrównany w błyskotliwych i uderzających w punkt słownych puentach.
Czytaj więcej