Reżyser Clint Bentley w filmie "Sny o pociągach" serwuje prostą, skromną, a zarazem pięknie sfotografowaną historię człowieka, który na tle wielkich społecznych przemian mierzy się z osobistymi dramatami. To zaskakująca nowość w repertuarze Netfliksa, która może okazać się "czarnym koniem" sezonu nagród.
Na Netfliksie niezbyt często przebijają się kameralne, stonowane produkcje, dlatego sukces filmu "Sny o pociągach" może wydawać się zaskakujący. Tytuł od kilku tygodni jest dostępny na platformie streamingowej, nie towarzyszyła mu wielka machina promocyjna, a mimo to był w stanie trafić do publiczności na całym świecie. Krytycy i widzowie są zgodni - to propozycja warta obejrzenia. A niektórzy wróżą mu nawet statuetki w wyścigu po nagrody.
"Sny o pociągach" są ekranizacją epickiej powieści autorstwa Denisa Johnsona. Akcja rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych w pierwszej połowie XX wieku. Główny bohater, Robert Grainier (Joel Edgerton), to prosty robotnik i drwal, który całe życie wędruje za pracą. Stabilizację odnajduje dopiero przy Gladys Olding (Felicity Jones). Para próbuje stworzyć spokojny dom, choć Robert wciąż musi ruszać tam, gdzie znajdzie zatrudnienie. Gdy na świecie pojawia się ich córka, rodzina staje się dla niego jedyną przystanią - do czasu, aż los brutalnie mu ją odbiera.
Film w reżyserii Clinta Bentleya to poruszający melodramat o prostocie życia, miłości i stracie, okraszony dopracowanymi zdjęciami, w których dominuje natura. Uczucie łączące Roberta i Gladys jest niemal namacalne, jak wyjęte z najpiękniejszego snu, a zarazem głęboko autentyczne. Obserwujemy intymne chwile pełne czułości i wydarzenia, które potrafią złamać człowieka. Gdy Robert traci to, co kocha najbardziej, nie potrafi w pełni przeżyć żałoby. Wciąż żywi nadzieję, że ukochana Gladys z córką pojawią się w drzwiach i powiedzą, że to wszystko było jedynie koszmarem. Przywiązanie do tej myśli unieruchamia go na lata, nie pozwalając ruszyć naprzód.
To także film o czasie, którego nie da się odzyskać. O momentach, które przepadły, gdy Robert wędrował za pracą. Jego osobista historia rozgrywa się na tle przemian przemysłowych i społecznych, które kształtują nową Amerykę. W pracy jest jednym z wielu robotników, ludzi niewidocznych, lecz mających realny udział w budowaniu fundamentów przyszłych Stanów Zjednoczonych.
Film "Sny o pociągach" balansuje między realizmem a poetyką. Z jednej strony pokazuje surową codzienność i ciężką pracę, z drugiej, oniryczne obrazy, wspomnienia i cichą tęsknotę. Już od pierwszych minut zachwycają zdjęcia Adolpha Veloso. Nie dziwi więc, że tak często pojawiają się porównania do twórczości Terrence’a Malicka. Tutejsza melancholia doskonale współgra z wyciszoną naturą, którą współcześnie tak łatwo pominąć lub zlekceważyć.
Ujmująca historia, przepiękne zdjęcia, wybitna rola Joela Edgertona - to bezsprzeczne atuty filmu. Co zatem nie do końca wybrzmiało? W drugiej połowie fabuła zaczyna ustępować miejsca warstwie wizualnej. Owszem, oddaje stan wewnętrzny Roberta, ale w pewnym momencie pojawia się uczucie przesytu. Zabrakło mi mocniejszego akcentu na przemiany społeczne i industrialne, które przecież stanowią ważne tło tej opowieści.
Mimo tego "Sny o pociągach" to bardzo udana nowość Netfliksa. Film bywa typowany jako "czarny koń" sezonu nagród - i słusznie. Trafił w moją wrażliwość, skłonił do refleksji i jestem pewna, że zostanie ze mną na dłużej.
7/10
"Sny o pociągach", reż. Clint Bentley, USA. Data premiery na Netfliksie: 21 listopada 2025 r.
Czytaj więcej: Śniąc o miłości. Subtelny portret pierwszego zauroczenia
