"Księgowy 2". Miało być kino sensacyjne, wyszła komedia. I dobrze

Jon Bernthal i Ben Affleck w filmie "Księgowy 2" /Album Online/East News /East News

Pierwszy "Księgowy" z 2016 roku opowiadał o człowieku w spektrum autyzmu, który pracuje dla najgroźniejszych ludzi na Ziemi. Bohater potrafił i ukryć nielegalnie zgromadzone środki, i wyjaśnić nieporozumienia w walce wręcz lub przy pomocy każdej broni. Film nie należał do wybitnych i łatwo wylatywał z głowy, ale swoje zarobił. Mimo to byłem szczerze zdziwiony, że ktoś zdecydował się na realizację sequela po niemal dekadzie od premiery pierwszej części. Zwykle po niewyróżniającym się niczym sensacyjniaku otrzymujemy film równie nijaki. Tymczasem niespodzianka. "Księgowy 2" jest "jakiś". W dobrym i złym tego słowa znaczeniu.

Fabuła rozpoczyna się od śmierci znanego z pierwszej części Raya Kinga (J.K. Simmons), byłego szefa zajmującego się przestępstwami skarbowymi FinCENu. Jego dawna podwładna Marybeth Medina (Cynthia Addai-Robinson) podejrzewa, że zabójstwo wiązało się z prowadzonym przez niego śledztwem dotyczącym zaginionej rodziny emigrantów z Salwadoru. Zgodnie ze wskazówkami zostawionymi jej przez Kinga, prosi o pomoc Christiana Wolffa (Ben Affleck), autystycznego "księgowego" przestępców. Ten szybko zdaje sobie sprawę, że sam może nie podołać wyzwaniu. Dlatego w sprawę angażuje Braxtona (Jon Bernthal), jednego z najlepszych zabójców na świecie i swojego brata, z którym nie widział się od niemal ośmiu lat.

Reklama

"Księgowy 2". Jak wypadł Ben Affleck w roli głównej?

Być może kogoś teraz zaskoczę, ale nie uważam Afflecka za aktorskie beztalencie. Ma on ogromny potencjał, ale nie zawsze potrafi dobrze operować środkami, które posiada. By to zrobić, potrzebuje reżysera, który odpowiednio go poprowadzi. Wtedy dostajemy takie role jak w "Hollywoodland" Allena Coultera lub "Barze dobrych ludzi" George'a Clooneya. Pozbawiony dobrych rad zza kamery, Affleck zdaje się na swój instynkt. A ten podpowiada mu różne rzeczy i czasem możemy otrzymać koszmarek w rodzaju jego niedawnego występu w "Ostatnim pojedynku" Ridleya Scotta.

Na szczęście Gavin O'Connor wie, jak wykrzesać z Afflecka to, co najlepsze. To ich trzeci wspólny film. Wcześniej spotkali się na planie pierwszej części "Księgowego" oraz "Drogi powrotnej", w której aktor miał jedną z najlepszych ról w swojej karierze. Affleck nie sprawdza się za dobrze jako charyzmatyczny lider lub idol, którego wszyscy stawiają za wzór. Natomiast wypada świetnie jako postać z niewykorzystanym potencjałem, przytłoczona bagażem swych doświadczeń, a wśród innych osób wywołująca przede wszystkim uczucie niezręczności.

W "Księgowym 2" podkreślana jest właśnie nieporadność Wolffa w kontaktach społecznych. Udanie ukazuje to początkowa scena "szybkich" randek. Bohater jest w stanie rozgryźć algorytm aplikacji i dzięki temu zainteresować sobą jak najwięcej potencjalnych partnerek. Jednak gdy przychodzi do rozmowy, wypada o wiele, wiele gorzej. Przy okazji zachodzi tutaj gatunkowa wolta. Gdy otwarcie filmu z zabójstwem Kinga sugeruje nam chłodny thriller sensacyjny, wprowadzenie głównego bohatera jest rodem z niezręcznej komedii. 

W podobny sposób zostaje przedstawiony Braxton. Mimo ekstrawertycznej osobowości desperacko pragnie znaleźć sobie kogoś bliskiego. Spotykamy go  momencie stresujących przygotowań do ważnej rozmowy, ostatecznie okazującej się dotyczyć adopcji psa. Znów poważny thriller ustępuje miejsca komedii. Nie tego się spodziewałem, znając pierwszą część i zwiastuny.

"Księgowy 2". Lepsza komedia kumpelska niż poważne kino sensacyjne

O'Connor skacze między sensacyjniakiem opowiadanym z grobową miną i niezręcznym buddy comedy. Absolutnie nie potrafi tego ze sobą zszyć, a niektóre sceny pasują do siebie jak pięść do nosa. A jednak "Księgowego 2" ogląda się nader przyjemnie. Nie z racji intrygi, bo ta jest wyjęta z pulpowych  powieści, lub scen akcji, bo te nie wychodzą poza hollywoodzką normę pod względem spektakularności i choreografii. Pierwszy "Księgowy" był pod każdym względem średni do bólu, tymczasem w kontynuacji reżyser nagle odkrył niesamowitą chemię między głównymi aktorami. I wyciska z niej każdą kroplę. Najlepsze momenty to te, w których bracia przekomarzają się lub powoli zbliżają się do siebie. Zamieniłbym każdą strzelaninę w tym filmie na kolejną scenę, w której Chris z Braxtonem siedzą na dachu przyczepy i gadają o zwierzakach.

W swoim najbardziej spełnionym dziele, "Wojowniku" z 2011 roku, O'Connor opowiadał o braciach, którzy dawne waśnie rozstrzygają na ringu. Niby film o sporcie, a w rzeczywistości o tym, że chłop z chłopem potrzebują się dogadać. Tak jest i w wypadku "Księgowego 2". Mają "się strzelać" na śmierć i życie, ale tak naprawdę chodzi o miłe chwile i  nadrobienie straconego czasu. Niestety, w wypadku tego filmu obie tonacje nie grają ze sobą tak dobrze (a właściwie w ogóle). Mimo to warto dać nowemu "Księgowemu" szansę — dla wszystkich wspólnych scen Afflecka i Bernthala. Już przebąkuje się o trzeciej części. Mam nadzieję, że jeśli takowa powstanie, obaj aktorzy powrócą w niej do swych ról.

6/10

"Księgowy 2" (The Accountant 2), reż. Gavin O'Connor, USA 2025, dystrybucja: Warner Bros, premiera kinowa: 25 kwietnia 2025 roku 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Księgowy 2 | Gavin O'Connor | Ben Affleck
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy