"Girls Will Be Girls": obraz dojrzewania i kobiecej siły. Ten film powinni zobaczyć wszyscy
23 maja na ekranach polskich kin pojawił się film "Girls Will Be Girls", doceniona przez publiczność na festiwalu Sundance opowieść o dojrzewaniu i odkrywaniu siebie. Pełnometrażowy debiut Shuchi Talati to jednak nie tylko intrygujące i pełne delikatności dzieło coming-of-age, ale również ważny głos kobiet w zdominowanym przez patriarchat indyjskim społeczeństwie.
Proces dojrzewania niesie ze sobą wiele emocji i przemyśleń. Choć wszyscy w pewnym momencie jesteśmy zmuszeni, by stawić mu czoła, nie w każdym miejscu ma on szansę przebiegać w ten sam sposób. "Girls Will Be Girls" z czułością nakreśla problemy związane ze wkraczaniem w dorosłość i rozumieniem własnych potrzeb. Stawiając w centrum nastoletnią Mirę (w tej roli debiutująca na ekranie Preeti Panigrahi), reżyserka równocześnie umożliwia publiczności głębsze zrozumienie statusu kobiet w Indiach i potrzeby przekraczania granic.
Akcja filmu rozgrywa się w indyjskiej szkole z internatem. Spokojne życie Miry, wzorowej, 16-letniej uczennicy zmienia się bezpowrotnie, gdy na jej drodze staje Sri (Kesav Binoy Kiron), nowy, tajemniczy licealista. Stopniowo rozwijająca się relacja z chłopakiem skłania ją do przemyśleń na temat własnego ciała i po raz pierwszy wywołuje potrzebę przekroczenia narzuconych powinności. W historii kluczowa jest również matka nastolatki, Anila (Kani Kusruti), która ma wpływ na kierunek relacji młodych.
Już otwierająca scena jasno nakreśla, że Mira przełamuje zakorzenioną w patriarchalnej wyobraźni postawę kobiety. Jest pierwszą przedstawicielką płci żeńskiej, która otrzymała szansę na objęcie funkcji przewodniczącej w szkole. Anila od razu zauważa, że za czasów jej młodości byłoby to niemożliwe. To również pierwszy raz, gdy jawnie wyraża swoje niespełnione ambicje. Jest młodą matką, która wciąż pragnie korzystać z życia. Jednak balansująca na granicy kulturowych zasad a wewnętrznych pragnień Mira początkowo nie jest w stanie tego pojąć. Dla niej zachowanie mamy wykracza poza przyjęte normy, co doprowadza do wielu nieporozumień.
Indyjska społeczność od wieków funkcjonuje według określonych zasad, które mają wpływ na regulację kobiecych zachowań. Problem ten jest złożony, a jego pełne zrozumienie wymaga głębszego wniknięcia w tamtejszą kulturę i wierzenia. Jeśli nawet nie ma się tej wiedzy przed seansem, fabuła "Girls Will Be Girls" unaocznia problem dysproporcji w możliwościach kobiet i mężczyzn.
Mira funkcjonuje w świecie, w którym dziewczęta muszą uważać na ubiór, by nie zwracać uwagi kolegów z klasy. Cielesność jest tematem tabu, a edukacja w tej materii kończy się na wytłumaczeniu uczennicom, w jaki sposób powinny chodzić po schodach, by uniknąć nieprzyjemności. W końcu to one zostaną obarczone winą, jeśli komuś stanie się krzywda.
Mimo podziału na internat męski i żeński, nauczyciele nie są w stanie powtrzymać naturalnego zainteresowania młodych płcią przeciwną. A uczniowie, którym nie zapewnia się odpowiedniego dostępu do wiedzy, zmuszeni są do poszukiwania informacji na własną rękę.
Zarówno Mira, jak i Anila poszukują czegoś więcej w życiu, swojego miejsca w tym niesprawiedliwym świecie. Choć dzieli je różnica wieku, obie pragną niezależności, która wydaje się niemożliwa. Każde nieposłuszeństwo i wyjście poza określone role społeczne może się dla nich bowiem skończyć wykluczeniem.
Tworzone przez Shuchi Talati obrazy mocno korespondują z treścią; momentom inicjacji towarzyszą dzikie, naturalne plenery, a rozmowy na temat zasad toczą się w surowych murach szkoły. Reżyserka nie serwuje jednak w swojej historii łatwych, jednoznacznych odpowiedzi. Nikogo również nie ocenia, a jedynie czule się przygląda zmaganiom, które pozwalają posiąść życiową wiedzę. I choć relacja Miry z nastolatkiem jest w filmie kluczowa, to właśnie napięcie i stopniowe tworzenie się nici porozumienia między wchodzącą w dorosły świat nastolatką i stłamszoną przez zasady matką wybija się na pierwszy plan. W tej opowieści obie mierzą się ze swoimi bolączkami; dla jednej są one buzującymi, nieznanymi dotąd pragnieniami, dla drugiej niespełnieniem i życiowym niedosytem.
Warto przy tej okazji wspomnieć, że takich osób jak Mira czy Anila jest w indyjskiej społeczności wiele, jednak ich głosy i przedstawienia w filmowych opowieściach należą do znikomych. Oczywiście, takowe produkcje powstają, na co doskonałym przykładem są tytuły, jak "Fire" (1996), "Margarita with a Straw" (2014) czy "Pink" (2016), które na wielu płaszczyznach przełamują schemat prezentowania bohaterek. Problemem jest jednak to, że kino kobiece oraz o kobietach nie odnosi w Indiach komercyjnych sukcesów i nie ma szansy na przebicie się do dużego grona widzów. A szkoda, ponieważ to państwo, w którym filmy od dekad mają ogromny wpływ na kształtowanie światopoglądu widowni.
Dzieło Shuchi Talati do tej pory zdobyło 4 wyróżnienia. Z festiwalu Sundance, na którym odbyła się jego światowa premiera, wyjechało z trzema statuetkami: Nagrodą Publiczności, wyróżnieniem za przełamywanie konwencji oraz za najlepszy występ aktorski w dramacie (Preeti Panigrahi). W 2025 roku tytuł otrzymał także Nagrodę Specjalną im. Johna Cassavetesa podczas Film Independent Spirit Awards. Wierzę, że te statuetki zachęcą widzów do eksploracji różnorodnego kina indyjskiego, a tamtejszych twórców skłonią do jeszcze częstszych rozważań na temat kobiecej wolności.
"Girls Will Be Girls" to obraz subtelny, wyważony, oryginalny i przede wszystkim potrzebny. Wędrówka Miry na drodze samopoznania może dla wielu stać się głosem nawołującym do obalenia budowanych przez świat oczekiwań. I do odwagi, by za wszelką cenę pozostać sobą.
"Girls Will Be Girls", reż. Shuchi Talati, Francja, Indie 2024, dystrybutor: Żółty Szalik, premiera kinowa: 23 maja 2025 roku.
Zobacz też: Kolejne wielkie nazwisko w adaptacji. Nowe "Opowieści z Narnii" będą zjawiskowe?