"Drive My Car": Autostradą do własnej duszy [recenzja]

Kadr z filmu "Drive My Car" /Gutek Film /materiały prasowe

Trzygodzinny, kontemplacyjny i bardzo autorski japoński "Drive My Car" może być wyzwaniem dla widza. To kino ascetyczne, chłodne i bliższe Yasujirō Ozu niż - przystępniejszego dla zachodniego widza - Hirokazu Koreedy. Mnie jednak nagrodzone w Cannes i nominowane do czterech Oscarów dzieło Ryūsuke Hamaguchiego w żadnym momencie nie znudziło.

Film, w którym napisy początkowe pojawiają się 45 minut po rozpoczęciu, można podejrzewać o napuszenie, pretensjonalność i festiwalowe wyrachowanie. Nic z tych rzeczy.

"Drive My Car": Czy sztuka może uratować życie?

Oparty na opowiadaniu Harukiego Murakamiego z tomu "Mężczyźni bez kobiet", "Drive My Car" ma doskonale misterny scenariusz i pieczołowitą reżyserię. Hamaguchi z każdą kolejną minutą udowadnia, że nakręcił ważną opowieść o stracie, traumie i ucieczce. Ucieczce dwójki rozbitków, spotykających się w Hiroszimie - mieście, które odrodziło się z gruzów apokalipsy. Yusuke (Hidetoshi Nishijima) jest aktorem i reżyserem. Wraz z żoną, telewizyjną scenarzystką Oto (Reika Kirishima) tworzą swój specyficzny, oddzielny świat, gdzie sztuka przenika się z seksem. Orgazm ma wymiar transu, w którym Oto werbalizuje najlepsze części swoich scenariuszy. Szybko wyparowują one z jej głowy, więc Yusuke je spisuje. Pewnego dnia Oto nagle umiera. Uniwersum Yusuke się rozpada. W wymiarze osobistym, ale też artystycznym.

Reklama

Dwa lata później reżyser przenosi się do Hiroszimy, gdzie ma wystawić "Wujaszka Wanię" Czechowa. Od lat eksploatuje rosyjskiego pisarza, wystawiając go na jednej scenie w różnych dialektach i językach (również w migowym). Tym razem niespodziewanie rezygnuje z głównej roli, obsadzając w niej młodego telewizyjnego gwiazdora Koji (Masaki Okada). Yusuke podejrzewa, że mógł mieć on romans z jego żoną. Reżyser nie jest w stanie grać postaci, która zazębia się z jego własną tragedią. Chce jednak z pomocą Czechowa zmierzyć się z dręczącymi go demonami. Sztuka jest imitacją życia? Dla Yusuke nie jest to już tylko wyświechtane hasło. Czy sztuka może jednak życie uratować?

Czerwony saab 900: Azyl, świątynia i konfesjonał

Yusuka jest wożony do teatru przez szoferkę Misaki (Toko Miura). Nie chce oddawać swojego dopieszczonego, kilkunastoletniego, czerwonego saaba 900 w jej ręce, ale takie są wymagania organizatorów festiwalu, gdzie wystawiania jest jego sztuka. Yusuka ma własny rytuał pracy. Jeżdżąc samochodem, słucha nagranych na kasecie magnetofonowej przez Oto dialogów z "Wujaszka Wani". Teraz dzieli tę intymną czynność z obcą osobą. Misaki jest również życiowym rozbitkiem, z trawiącą ją tajemnicą. Oboje przemierzają Hiroszimę, słuchając głosu Oto "z zaświatów". Hiroszima to przecież miasto zbudowane z głosów, pochłoniętych przez bombę atomową duchów. Hamaguchi pokazuje je bez sentymentów.

Samochód jest nieodłączną częścią osobowości Yusuki. Jest on dla niego ucieczką przed światem. Teraz jego ster przejęła zupełnie obca młoda kobieta. Dla żyjącej z prowadzenia samochodów Misaki, czerwony (ten kolor mocno kontrastuje z resztą kolorów miasta) saab staje się również miejscem katharsis. Samochód jest ich wspólnym azylem, ale też świątynią i konfesjonałem. To przez pełen analogowych rozwiązań technicznych samochód poznajemy osobowość Yusukiego oraz - powoli wdzierającą się do jego zamkniętego świata - Misaki.

Inspirujące i przenikliwe kino

"Drive My Car" jest oparty na krótkim opowiadaniu Murakamiego, które Hamaguchi znacząco rozbudował. Odkrywanie tajemnic dwójki bohaterów, pochodzących z tak różnych społecznych klas, jest powolne i bardzo subtelne. Hamaguchi zasługuje nie tylko na Oscara za film zagraniczny, ale też za precyzyjny, podzielony na cztery akty scenariusz. Bardzo intymny i wirtuozersko rozpisany również na poboczne postacie. Dopełniają go pełne symboliki zdjęcia Hidetoshi Shinomiy, który za pomocą jednego ujęcia - wspólnego palenia papierosów we wnętrzu "uświęconego" samochodu - mówi nam więcej o rozwoju relacji bohaterów niż długie dialogi.

Obok relacji Yusukiego i Misaki rodzi się męski pojedynek między reżyserem i jego głównym aktorem. Pojedynek nie tylko artystyczny, ale też osobisty, bo dotykający pamięci po tej samej kobiecie. To, że obaj wcielają się w wujaszka Wanię w sztuce o straconych szansach, ale też zdradzie i miłości, jest kolejną płaszczyzną filmu Hamaguchiego, którą ten z mistrzowską precyzją wplątuje w resztkę wątków. "Drive My Car" jest więc też filmem o sztuce nie tylko będącej imitacją życia, ale o sztuce będącej samym życiem. Trudne, ale inspirujące i przenikliwe kino.

8/10

"Drive My Car", reż. Ryūsuke Hamaguchi, Japonia 2021, dystrybutor: Gutek Film, premiera kinowa: 11 marca 2022 roku.

Zobacz również:

"C'mon C'mon": Pogadajmy [recenzja]

"Córka": Kto tu jest tak naprawdę zagubiony? [recenzja]

"Matki równoległe": Jazda na Almodopalaczach [recenzja]

"Psie pazury": Jak Jane Campion wodzi nas za nos [recenzja]

Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Drive My Car
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy