Johnny Depp potwornym narcyzem? "Uwierzył, że oczaruje Amerykę"
Trwa proces o zniesławienie, który Johnny Depp wytoczył byłej żonie. Sądową batalię byłych małżonków widzowie mogą śledzić niczym reality show - proces transmitowany jest bowiem w telewizji. Choć prawnicy Heard sprzeciwiali się upublicznieniu jej sądowych przepychanek z eksmężem, Depp się na to zgodził. Zdaniem Howarda Sterna to niezbity dowód na to, że aktor wykazuje skłonności narcystyczne. "Sądzi, że może wywinąć się ze wszystkiego gładkimi słówkami" - stwierdził dziennikarz.
11 kwietnia ruszył proces o zniesławienie, który Johnny Depp wytoczył Amber Heard. Hollywoodzki aktor postanowił zawalczyć o odzyskanie reputacji, którą zszargały szokujące zarzuty byłej żony, która oskarżyła go o to, że się nad nią znęcał, a o doświadczeniach związanych z byciem ofiarą przemocy domowej opowiedziała w szeroko komentowanym artykule zamieszczonym w 2018 roku na łamach "The Washington Post". To właśnie ów felieton Heard był bezpośrednią przyczyną wniesienia pozwu przez Deppa, który domaga się teraz od dawnej ukochanej 50 mln dolarów zadośćuczynienia.
Sądową batalię byłych małżonków Amerykanie mogą śledzić w swoich domach, bo proces jest transmitowany przez stację telewizyjną Court TV. Obecności kamer na sali rozpraw sprzeciwiali się prawnicy Heard, ale Depp nie oponował, dlatego ostatecznie sędzia Penney Azcarate zatwierdziła decyzję o wyemitowaniu w telewizji przebiegu rozpraw. Jak dotąd zeznania świadków w znacznie bardziej niekorzystnym świetle ukazały pozwaną przez gwiazdora "Piratów z Karaibów" Heard, której prawdomówność jest nieustannie podawana w wątpliwość.
Swoją opinią na temat "procesu dekady" podzielił się tymczasem znany amerykański satyryk i dziennikarz radiowy Howard Stern. W nowym odcinku swojego autorskiego programu "The Howard Stern Show" prezenter krytycznie wypowiedział się o autorze pozwu. Jego zdaniem Deppowi zależało na telewizyjnej transmisji procesu, gdyż w ten sposób chciał uratować mocno nadszarpnięty wizerunek. Według Sterna dla gwiazdora sądowa batalia z byłą żoną to kolejny aktorski występ. Stawką w tej grze jest zaś nie kolejna filmowa nagroda, lecz wielomilionowe odszkodowanie i wybielenie się w oczach widzów, którzy dawno postawili na nim krzyżyk.
"Myślę, że celowo przesadza i wszystko wyolbrzymia dla telewizyjnej publiczności. Powód, dla którego chciał pokazać to w telewizji, jest bardzo prosty - tak postępuje każdy narcyz. Sądzi, że może wywinąć się ze wszystkiego gładkimi słówkami. Johnny Depp jest potwornym narcyzem, który myśli sobie: 'Damy to do telewizji i na pewno wszystko pójdzie po mojej myśli, bo przecież jestem tak przekonującym, mądrym i świetnym gościem'. Uwierzył w to, że oczaruje Amerykę. A prawda jest taka, że nikogo nie oczarował. To wszystko wypada bardzo źle. Oboje na tym tracą. Wyglądają jak dwoje kłócących się dzieci" - stwierdził Stern.
Dziennikarz dodał też, że brak autentyczności Deppa widoczny jest choćby w jego sposobie mówienia. "Jego trudności z mówieniem po angielsku są niebywałe. I ten akcent. (...) Johnny Depp urodził się w Kentucky. Czy tak brzmi facet z Kentucky?" - zapytał retorycznie Stern.
Zobacz również:
"Mumia": Reżyser żałuje filmu z Tomem Cruisem
Ewa Wiśniewska ma już 80 lat: Uroda przemija, nie warto się ekscytować
Carmen Electra: Królowa parodii w bikini
Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film.