Kiedy stawką jest wszystko, liczy się tylko jedno: kto kradnie lepiej? "Vinci 2" – powrót, na który wszyscy czekali. Legenda wraca do gry. Cuma (Robert Więckiewicz), emerytowany mistrz złodziejskiego fachu, wiedzie spokojne życie na andaluzyjskim wybrzeżu Hiszpanii. Niespodziewanie dostaje propozycję kolejnego skoku. Odmawia – aż dowiaduje się, że Chudy (Mirosław Haniszewski) – dawny partner Grubego, dziś rywal – planuje największy napad w Krakowie i to bez niego. Co gorsza, z nową, młodą ekipą – szybką, pewną siebie i działającą bez sentymentów (Piotr Witkowski, Jakub Hycnar). Dla Cumy to nie tylko wyzwanie. To sprawa osobista. Wraca, żeby udowodnić, że nadal jest złodziejem numerem jeden. Żeby odzyskać szacunek. I wyrównać rachunki. Razem z dawnymi przyjaciółmi (Borys Szyc, Kamilla Baar, Jacek Król) i na nowo skompletowaną ekipą (Zofia Jastrzębska, Jan Sałasiński) Cuma wchodzi do gry na własnych zasadach. Plan? Prosty: ukraść to, co planują inni, i zrobić to lepiej. Szybko jednak wszystko zaczyna wymykać się spod kontroli. Problem w tym, że nikt nie gra tu czysto. Cuma trafia na celownik upartego gliny (Łukasz Simlat) i bezwzględnego agenta FBI, niegdyś komisarza Wilka (Marcin Dorociński), który wraca do Krakowa z nową misją i starymi porachunkami. Rozpoczyna się gra o najwyższą stawkę – pełna podstępów, zaskoczeń i mistrzowskich trików.
"Vinci 2" to błyskotliwa, pełna napięcia i humoru kontynuacja kultowego hitu Juliusza Machulskiego. Stare wygi kontra młode wilki. Styl, którego nie da się ukraść. W kinach od 25 lipca!
Nie od dziś wiadomo, że udany sequel to nie jest prosta sprawa. Zwłaszcza w przypadku filmów, które osiągnęły sukces i zyskały sympatię widzów. Taką produkcją z pewnością jest zrealizowany przez Juliusza Machulskiego ponad dwie dekady temu "Vinci". Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o pomyśle na kontynuację historii o zuchwałej kradzieży "Damy z łasiczką", byłem raczej sceptyczny. Okazuje się, że...
Czytaj więcej