"Manderlay" opowie dalsze losy Grace, bohaterki
"Dogville".
Po wymierzeniu sprawiedliwości miasteczku Dogville Grace (Bryce Dallas Howard) wraz z ojcem (Willem Dafoe) oraz jego gangsterską świtą trafiają przypadkiem do Manderlay. Jest rok 1933, a ta plantacja gdzieś pośrodku Alabamy, odgrodzona od świata żelazną kratą, jest miejscem, gdzie nadal kwitnie niewolnictwo. Pomimo tego, że zostało oficjalnie zniesione siedemdziesiąt lat wcześniej.
Po śmierci starej właścicielki Manderlay (Lauren Bacall), główna bohaterka dokonuje spóźnionego aktu wyzwolenia Murzynów. Ci jednak z początku odnoszą się do podarowanej im wolności dość nieufnie. „Tu, w Manderlay, my, niewolnicy, jedliśmy kolację o siódmej. Kiedy jedzą ludzie wolni?” – pyta jeden z nich. Grace postanawia obalić stare prawo i nauczyć byłych służących zasad funkcjonowania społeczeństwa równych ludzi.
Siła kina Larsa von Triera polega w dużej mierze na jego ideologicznej i politycznej niepoprawności. W pierwszej części filmowego cyklu mieszkańcy Dogville wykorzystywali Grace do granic możliwości. W Manderlay ta sama postać zjawia się jako oswobodzicielka grupy ciemiężonych. Jej naiwny idealizm, zbudowany na poczuciu winy białych wobec czarnych, zostaje zderzony z sarkastycznym poczuciem humoru Larsa von Triera, a idee demokracji i wyzwolenia, będące jednym z naczelnych tematów filmu, zostają na końcu zestawione z kalejdoskopem zdjęć.