Agent CIA Court Gentry (Ryan Gosling), znany również jako Gray Man, był niegdyś wysoko wykwalifikowanym “kupcem śmierci". Działał niepostrzeżenie, a po wykonanej akcji rozpływał się w powietrzu niczym duch. Gentry został przechwycony z federalnego więzienia i zwerbowany przez swojego opiekuna, Donalda Fitzroya (Billy Bob Thornton). Jednak tym razem sytuacja się odwraca. Gray Man natrafia na ślad międzynarodowej afery korupcyjnej i tym samym staje się celem Lloyda Hansena (Chris Evans) - byłego agenta CIA, który nie cofnie się przed niczym, by go wyeliminować. Court może liczyć jedynie na pomoc agentki Dani Mirandy (Ana de Armas), która pomagając Courtowi chce oczyścić swoje imię.
O czym tak naprawdę jest "Gray Man", można dowiedzieć się jedynie z opisu, bowiem już od samego początku bohaterowie mówią tajemnym szyfrem, który ma nadać produkcji wyjątkowego klimatu rodem z filmu szpiegowskiego, a finalnie sprawia, że widz zupełnie nie wie, o co chodzi. Czy 200 mln dolarów zostało wydane produkcję, która wypada bardzo słabo? Jedno jest pewne - film niczym nowym nie zaskakuje.
Czytaj więcej