Ryan Gosling wyrasta na idealnego gwiazdora komediowego kina akcji. Ma urok, komediowy timing, sznyt i mięśnie doskonale pasujące do letniego akcyjniaka rodem z lat 90. Filmowy Ken tworzy też magnetyczny miłosny duet z Emily Blunt, który dobrze romantyzuje ten pełen adrenaliny hollywoodzki blockbuster, jakim jest "Kaskader". Sezon na popcornowe kino uważam za otwarty!
- "Kaskader" Davida Leitcha jest pełnometrażową wersją serialu telewizyjnego "Fall Guy", który był emitowany przez stację ABC w latach 1981-1986.
- Główną rolę zagrał trzykrotnie nominowany do Oscara Ryan Gosling. Aktor reklamował ten film jako "list miłosny do kaskaderów".
- W "Kaskaderze" znajdują się liczne odniesienia do innych dzieł popkultury, między innymi "Diuny", "Rocky'ego", a nawet serialu "Policjanci z Miami".
Burt Reynolds, Bruce Willis, Kurt Russell, Will Smith, Jackie Chan, Harrison Ford, Arnold Schwarzenegger, Eddie Murphy, Brad Pitt - lista najlepszych gwiazdorów kina akcji w komediowym wydaniu nie jest wcale aż tak długa. Nie każdy ikoniczny aktor filmów sensacyjnych odnalazł się w action comedy, czego dowodem są porażki w tym gatunku Clinta Eastwooda, Sylvestra Stallone'a (gorszy od niego aktorsko Arnie odnalazł się za to w tym doskonale) czy Charlesa Bronsona. Kto by pomyślał, że tak świetne wypadnie w tym rodzaju kina aktor, który przecież wyrastał z mroku "Fanatyka" i neonowo depresyjnego kina Nicolasa Windinga Refna. "Kaskader" jest kolejnym po "Nice Guys: Równych gościach" Shane'a Blacka filmem, w którym Ryan Gosling pokazuje, że mógłby być nowym Indianą Jonesem, gdyby jego starszy kumpel z "Blade Runnera 2049" odwiesił kapelusz na wieszak.
Urwisowski czar, wyrzeźbione ciało, humor i kopanie zadków z gracją godną starej hollywoodzkiej szkoły - Ryan Gosling ma to wszystko, ale aby móc w pełni pokazać walory gwiazdy kina akcji, musi mieć przy sobie fachurę od tego gatunku. Kimś takim jest David Leitch, który współreżyserował z Chadem Stahelskim pierwszego "Johna Wicka", a potem samemu już zasiadł na krześle z napisem reżyser hitów takich jak "Deadpool 2", "Szybcy i wściekli: Hobbs i Shaw" oraz "Bullet Train". W przypadku "Kaskadera" jeszcze ważniejsze jest to, że Leitch sam był kaskaderem i pracował z takimi gwiazdami kina akcji jak Jean Claude Van Damme czy Jason Statham. Zna więc fach, potrafi kręcić sceny akcji i dobrze rozumie, czym był telewizyjny serial stacji ABC "The Fall Guy" (1981-1986), w którym Lee Majors grał kaskadera i łowcę głów w jednym. Napisany przez Drew Pearce’a "The Fall Guy" (taki jest oryginalny tytuł "Kaskadera") z 2024 roku jest luźno oparty na tym formacie.
Gosling wciela się w kaskadera Colta Seaversa, który jest dublerem Toma Rydera (Aaron Taylor-Johnson), wyjątkowego pyszałka, będącego jednocześnie największą gwiazdą kina akcji na świecie. Colt jest po uszy zakochany w operatorce filmowej Jody (Emily Blunt), której ma zamiar się prawdopodobnie oświadczyć. Tyle że na planie ich wspólnego filmu doświadcza paskudnego wypadku, odcinającego go od świata i miłości jego życia. 18 miesięcy później pracujący jako parkingowy Colt dostaje telefon od producentki filmowej Gail (Hannah Weddingham), z ofertą powrotu na plan filmowy do Australii. Colt nie chce mieć nic wspólnego z biznesem, który go prawie zabił, ale tak się składa, że kręcony w krainie kangurów film jest debiutem reżyserskim Jody. Niestety, główną gwiazdą filmu jest nie kto inny jak Tom Ryder.
Gdy Colt udaje się do Sydney i trafia na nieświadomą jego pojawienia się utraconą ukochaną, dostajemy klasyczną komedię romantyczną z tradycyjnie rozłożonymi akcentami. Tyle że szybko okazuje się, iż ściągnięcie Colta ma drugie dno i wtedy Leitch wrzuca wyższy bieg, wjeżdżając z nami wprost do gatunku, jakim jest komedia kryminalna. Potem wszystko zamienia się w rasowe kino akcji rodem z "Szybkich i wściekłych" pomieszane z "Mad Maxem", bo Jody na australijskiej pustyni kręci wysokooktanowe science fiction z udającym Matthew McConaugheya kowbojem w centrum akcji. Aha, pojawi się też uroczy psiak o imieniu Jean-Claude, co jest hołdem oddanym wiadomemu Belgowi, który lubił uprawiać krwawy sport.
Duet Pearce-Leitch nie tylko doskonale czuje się w pełnym świetnej choreografii kinie akcji, ale też pokazują, że są kinofilami. Ich bohaterowie cytują całą masę filmów na czele z "Rockym" i "Ostatnim Mohikaninem". Sam Colt nosi kurtkę z jego serialu "Policjanci z Miami" i to właśnie w niej toczy bój z napakowanymi łotrami wyjętymi z kina lat 80. w rytm "Crocket’s Theme" Jana Hammera. Cieszy też, że nie tylko Quentin Tarantino oddaje hołd ekranowym chojrakom (chociaż Kurt Russell jako Mike w "Death Proof" to jednak nie Brad Pitt z "Pewnego razu... w Hollywood"), ale robi to popularne kino akcji. Ryan Gosling był już mrocznym kaskaderem w "Drive", więc teraz może pokazać jasne oblicze branży, która w czasie CGI i deep fake coraz mocniej ją wypluwa. O tym też ten film zresztą jest. Jody nie przez przypadek upiera się, by w jej debiucie wybuchy były prawdziwe, a sztuczna inteligencja nie eliminowała prawdziwych emocji aktorów.
"Kaskader" nie jest przełomem w swoim gatunku, ale wypełnia jego ramy bez kiksów i fałszywych nut. Jest to wszystko za długie o 10 minut, ale w zamian dostajemy kilka naprawdę imponujących scen akcji, które przypominają nam istotę radości na letnich akcyjniakach oglądanych na wielkich ekranach. "Kaskader" jest idealnym otwarciem sezonu blockbusterów. W ciepły majowy dzień to naprawdę wystarcza.
7,5/10
"Kaskader" (The Fall Guy), reż. David Leitch, USA 2024, dystrybucja: United International Pictures, premiera kinowa: 3 maja 2024 roku