Paweł Domagała: Codziennie mam walentynki
"Codziennie mam walentynki, tego się trzymajmy" - żartował Paweł Domagała w rozmowie w RMF FM. Aktor i muzyk, którego piosenki o miłości podbijają listy przebojów, zdradził w rozmowie z Robertem Mazurkiem, że lubi absurdalny humor, opowiedział o swojej żonie Zuzannie Grabowskiej, wyznał, czy chciałby być politykiem i co myśli o piosence religijnej.
Robert Mazurek: Dzień dobry państwu. Jest nadzwyczajny zupełnie dzień - walentynki. "Chłopak z gitarą byłby dla mnie parą". Do rozmowy byłby parą, więc proszę się nie obawiać, nie będzie niczego zdrożnego. Paweł Domagała, dzień dobry.
Paweł Domagała: Dzień dobry, dzień dobry.
W końcu musiałem Pawle drogi - któż częściej od ciebie śpiewa o miłości. Jak nie śpiewa, to gra w komediach romantycznych. Jesteś idealnym ekspertem.
- Od czego?
Od miłości.
- Od miłości? To bardzo miło być ekspertem od miłości, nie uważam tak do końca, ale zawsze tu miło przyjść.
Słuchaj - walentynki w niespokojnych czasach - tak sobie pomyślałem. Rzeczywiście, czasy są zupełnie niespokojne, bo nie dość, że pandemia, to jeszcze sytuacja na wschodzie taka, że ludzie często myślą, czy aby nie będzie wojna. Jak w takim czasie świętować dzień zakochanych?
- Nie wiem, chyba tym bardziej trzeba, bo nie wiadomo, co będzie w przyszłym roku. Trzeba w tym roku z pełną pompą świętować. W ogóle mam takie założenie, podchodzę tak do życia, że bardziej skupiam się na tym, na co mam wpływ, czyli na rodzinie, na swoim otoczeniu.
Masz codziennie walentynki.
- Codziennie mam walentynki, tego się trzymajmy, tak.
Gdybyś był politykiem, zrobiłbyś karierę.
- Byłbym świetnym prezydentem, oświecona monarchia, tak.
Absolutyzm. Pomyślałem tak, dlatego że ty jesteś takim wymarzonym zięciem, wymarzonym mężem - po prostu grzeczny, wierny, uśmiechnięty, nie za ładny.
- Urodę mam taką idealną do polityki. Takie hasło wyborcze byłoby genialne: "I on może być twoim zięciem. Paweł Domagała".
Mówię poważnie - co jest takiego, co ty ludziom mówisz, że oni tego chcą słuchać? Że się ludzie zabijają, żeby się dostać na twoje koncerty, nawet podobno płyty kupują.
- Tak poważnie?
Zupełnie poważnie.
- To mówię zupełnie serio, że nie wiem. Nigdy nie kalkulowałem tego. Jak wydawaliśmy pierwszą płytę z Łukaszem w 2016 roku, to wydrukowaliśmy tysiąc płyt czy dwa tysiące, poszło nagle 40 tysięcy. My naprawdę nie spodziewaliśmy się, to nie było wykalkulowane. Wydaje mi się, że chodzi o to, że po pierwsze, nawet jak piszę o miłości, to nie piszę ogólnie, tylko do konkretnej osoby, a druga rzecz, że piszę o tym, co u mnie.
Powiedziałem, że wymarzonym mężem dlatego, że wszyscy śpiewają o miłości, ale ty nie śpiewasz o tym, że kochasz kobietę, chcesz oglądać jej majteczki w kropeczki, że jej gorące uda, że kochasz ją, bo ma piękne ciało. Nie, ty ją trzymasz za rękę, ty ją tulisz, ty chcesz się przy niej zestarzeć, ty ją obejmujesz, mało tego, nawet mówisz, że chciałbyś z nią mieć dzieci. No to przecież kobieta wreszcie znalazła chłopaka, który nie chce jej wykorzystać, tylko ją kocha.
- Nie to, że chce mieć z nią dzieci, tylko już mamy dzieci.
Mało tego, nawet jest teraz pieśń specjalna na okoliczność dzieci.
- Tak, "Dzieci u dziadków". Mam jedynie takie założenie, że piszę o tym, co mnie aktualnie interesuje i też piszę do konkretnej osoby. To jest w ogóle duża presja, bo jeszcze pan redaktor mówi, że ja taki jestem wierny, to ciężko potem tak żyć. Jak ja bym odstawił teraz jakiś numer, to przerąbane, większy skandal niż w jakiejś organizacji, w której skandale się zdarzają.
Jak śpiewasz, śpiewasz rzeczywiście do konkretnej osoby. W utworze "Zuza" śpiewasz do twojej żony. "Jak chcesz, będę nosił cię nad ziemią". Porozmawiamy z Zuzą, zapytamy, czy nosisz.
- Porozmawiamy, tak. Zuza trzyma formę. Tak, że spokojnie jeszcze. To jest śmieszne z tą piosenką, bo powstała jeszcze na studiach i nie miała tytułu "Zuza" na początku. Ale na studiach zorganizowałem koncert dla Zuzy w takim barze i tam ogłosiłem, że tytuł jest "Zuza". I od tamtej pory jesteśmy razem.
Zmyśliłeś to teraz na poczekaniu?
- Nie, to jest prawda.
"Wiesz, że jesteś wszystkim, co mam, nie chcę przygód, ja ciebie mam, największą przygodę jaką zesłał mi Pan". To jest właśnie to, o czym ci mówię.
- Połączył pan redaktor dwie piosenki, czyli "Wracaj"...
Tak, połączyłem. Mogę połączyć wszystkie, to w ogóle nie ma znaczenia.
- Z "Wracaj" to jest do Boga bardziej niż do kobiety, a jeżeli chodzi o "Weź nie pytaj" to dużo cytatów z tej piosenki jest...
Mówisz o Bogu, rzeczywiście jest parę pieśni, które są wprost do Boga. "Nie chcę być Hiobem, znajdź inną drogę, chcę być jak Jonasz, chcę się przekonać, że gdzieś istnieje drugi brzeg". To jesteś ty. Tak śpiewasz przecież.
- No tak. To nie jest nic nowego, że ludzie poruszają takie tematy, nawet w popkulturze. Jestem osobą wierzącą ze swoimi wahaniami, wątpliwościami. Sfera duchowa w moim życiu, taka religijna, jest istotna. Wobec tego, że piszę teksty o tym, co u mnie, to nie mogę nie pisać, tylko dlatego, że może wyjść z tego piosenka religijna.
Czy twoja religijność jest zauważana przez fanów?
- Większość ludzi nie zwraca na to uwagi. Jest to zauważane w niektórych środowiskach. Jak zaśpiewasz piosenkę, która się ociera o tematy religijne, to od razu chcą cię zgarnąć tzw. swetry - tak nazywam te kościołkowe klimaty, których nie znoszę i od których się bardzo odcinam. A jak powiesz w wywiadzie, że jesteś antyklerykałem - bo też jestem - to od razu druga strona cię chce zapraszać.
Pandemia to jest taka rzeczywistość, które od dwóch lat zdaje się, że mocno, również tobie, musiała dać się we znaki. Tobie zawodowo, bo obostrzenia, bo trasy krótsze, bo czegoś tam nie można, bo znowu zamykają sale. Jak to przetrwałeś jako artysta?
- Jestem takim człowiekiem, który się zabezpiecza, wobec czego jakoś tak nie będę tutaj hipokrytą.
Nie, nie chodzi mi o finanse, tylko o pracę.
- O tyle też miałem szczęście, że w trakcie pandemii, jak się zaczęła, to kończyliśmy płytę, wobec tego i tak nie miałem trasy. Potem rzeczywiście premiera płyty "Wracaj" była w tym najgorszym momencie. W tym największym lockdownie i wobec tego nie mogliśmy zrobić trasy promującej płytę. Jej nie było. Rok później zaczęliśmy i rzeczywiście od czerwca do grudnia zeszłego roku zagraliśmy ponad sto koncertów. Co było takim już hardcorem dość potężnym, bo to było i fizycznie, i psychicznie wykańczające. Ale daliśmy radę i wiadomo trzeba było grać czasem dwa koncerty dziennie.
Cały wywiad można przeczytać na stronie RMF FM!
Zobacz również:
Najlepsze filmy na walentynki! Rozwiąż quiz i zobacz, co musicie obejrzeć!
Jagoda Murczyńska nie żyje. Znawczyni kina azjatyckiego miała 39 lat
"Córka": Kto tu jest tak naprawdę zagubiony? [recenzja]
"Śmierć na Nilu": Miłość i śmierć [recenzja]
"Krime Story. Love Story": Niewymuszone i spontaniczne. Sensowne? [recenzja]
Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film.