Magdalena Koleśnik: Dobrze jest znaleźć balans
Magdalena Koleśnik nie boi się iść pod prąd, wyłamuje się schematom i często porusza kwestie, które dla wielu są tematem tabu. Aktorka zdobyła uznanie, dzięki roli w filmie Magnusa von Horna "Sweat". Ta kreacja przyniosła jej nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego dla młodego artysty wyróżniającego się wybitną indywidualnością. Telewidzowie mogą ją oglądać w serialu "BrzydUla".
Jak się czujesz jako młoda, obiecująca gwiazda kina?
Magdalena Koleśnik: - Bardzo dziękuję Magnusowi von Hornowi, który powierzył mi opowiedzenie tej pięknej historii o tak delikatnej osobie. Muszę podziękować mojej mamie, która uwierzyła w moje marzenia. Wiem jak wiele poświęciła, żebym mogła studiować w innym mieście. Jestem bardzo wzruszona.
Czego nauczyła cię Sylwia, bohaterka filmu "Sweat" i co ty od siebie jej dałaś?
- Sylwia na pewno nauczyła mnie tego, że warto pozostawać w przyjaźni ze swoimi słabościami, że one są siłą. Podczas pracy nad tym projektem odkryłam coś bardzo pięknego - czasem rzeczy, których najbardziej się wstydzimy, są tymi, za które nasi bliscy najbardziej nas kochają. Zobaczyłam też, że w momentach, kiedy na planie najbardziej byłam sobą i zachowywałam się w swojej ocenie infantylnie, tym bardziej kamera to kochała.
Dzięki roli w filmie "Sweat" zdobyłaś uznanie nie tylko branży filmowej, ale i zagranicznych dziennikarzy. Jak ważny był to dla ciebie film?
- "Sweat" był dla mnie szalenie ważnym filmem, ponieważ - chcąc wiernie opowiedzieć tę historię - musiałam podporządkować swoje życie zadaniom, bez których nie byłabym w stanie stworzyć mojej bohaterki. Podczas pracy nad tym filmem zobaczyłam też, że można pracować w atmosferze wzajemnego szacunku, bez przemocy, manipulacji i nacisków, które przytrafiają się w każdej branży. Okazało się, że praca w komfortowych warunkach jest możliwa. W ten sposób chcę pracować i pokazywać innym, że jednak można.
Ten film pokazuje tragizm twojej bohaterki, ponieważ okazuje się, że życie jakie przedstawia swoim obserwatorom na Instagramie, wcale nie jest tak kolorowe.
- Postać Sylwii jest fantazją na temat osób pracujących w mediach społecznościowych. Ten zawód, tak jak większość, też ma swoje ciemne i jasne strony. Pracując w mediach społecznościowych, najczęściej sprzedaje się dobry nastrój i sukces, dlatego influencerzy zazwyczaj są postrzegani przez pryzmat tego co udostępniają. Przez to ich problemy nie są traktowane poważnie, bo ktoś, kto wydaje się być idealny i prowadzi tak ciekawe życie, nie ma prawa narzekać... To prowadzi do tego, że taka osoba zostaje zamknięta w klatce i nawet nie ma się komu wypłakać.
Co czułaś, grając tę postać?
- Podczas pracy nad postacią Sylwii byłam bardzo zintegrowana z rolą. Mam wrażenie, że nastąpiło nawet jakieś przesunięcie mojej osobowości. Stałam się hybrydą siebie i kogoś innego. To odczułam mocno.
Po tym filmie zmieniłaś swoje podejście do tego, co sama prezentujesz w mediach społecznościowych?
- Założyłam media społecznościowe specjalnie do tego filmu, bo wcześniej nie miałam Instagrama. Było to częścią przygotowania do roli. Bez tego nie byłabym w stanie zagrać trenerki fitness i influencerki. Teraz na pewno mam większą świadomość i empatię do osób pracujących w ten sposób. Rozumiem ich motywacje. Sama nie jestem bardzo aktywna w mediach społecznościowych, ale to czego doświadczyłam sprawiło, że przestałam się czuć w nich bezpieczna. Oprócz wspaniałych komentarzy, dostaję też mnóstwo pełnych nienawiści wpisów, co delikatnie mówiąc jest nieprzyjemne.
Przygotowując się do roli, odbyłaś bardzo wycieńczające treningi. Te doświadczenie pokazało ci, gdzie jest granica tego, co jesteś w stanie zrobić dla roli?
- Przyglądając się pojęciu granicy, dochodzę do wniosku, że jest ona iluzją. Oczywiście istnieją pewne granice, bo np. będąc do pewnego stopnia rozciągnięta zrobię szpagat tylko w określonym zakresie na jaki pozwoli mi ciało, nie więcej. Jeżeli bardzo czegoś chcesz, wtedy wykonujesz większą pracę. Wtedy w pewnym momencie pojawia się szansa na więcej i włączają się twoje nad-możliwości przez co jesteś w stanie zrobić coś, czego nie byłabyś w stanie dokonać w innych okolicznościach i w innym czasie. Granice są dla mnie płynną rzeczywistością.
Lubisz wychodzić poza schematy, pokazywać, że warto angażować się w sprawy, które są ważne. To wychodzenie ze swojej strefy komfortu ma dla ciebie duże znaczenie?
- Zastanawiałam się, kiedy ostatnio byłam dłuższy czas w swojej strefie komfortu... Jeżeli jest coś ważnego, o czym warto mówić, przekraczając pewne strefy, to myślę, że warto je przełamywać. Kiedy wyjdzie się ze strefy komfortu, często okazuje się, że poza nią wcale nie jest niekomfortowo, a samo doświadczenie może dać siłę. Idąc za moją bohaterką, która ciągle słyszy: "Bądź lepsza! Bądź większa!", może okazać się to pułapką. Dobrze jest znaleźć balans, bo w pewnych sytuacjach pozostanie w strefie komfortu może być bohaterstwem.
Rozmawiała Barbara Skrodzka/AKPA
Zobacz również:
Znana aktorka zginęła w pożarze. "Pomoc przyszła za późno"
Najsłynniejszy tatuaż w historii kina? Nie dało się go przeoczyć!
Polska koprodukcja najlepszym filmem roku!
Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film.