Anna Cieślak: Mam swoich aniołów stróżów
Kocha radio i teatr, działa w wolontariacie, a przy sobie zawsze ma tomik poezji. - Jestem trochę staroświecka i celebruję chwile, czuję się wtedy wyjątkowo - mówi aktorka Anna Cieślak.
Anna Cieślak w 2004 roku ukończyła PWST im. Ludwika Solskiego w Krakowie. Aktorka znana z ról w takich filmach, jak "Śluby panieńskie", "Dlaczego nie!", "Piksele", "Mam na imię Justine", "Jak żyć", "Generał Nil".
W 2015 roku w duecie z Rafałem Maserakiem brała udział w czwartej edycji "Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami", ale z powodu kontuzji musiała wycofać się z programu.
Oglądaliśmy ją również m.in. w "Czasie honoru" w roli siostry Róży. Od 2003 roku w serialu "Na Wspólnej" gra Joannę Budzyńską.
Razem z Wojciechem Brzezińskim i serialowymi dziećmi tworzycie państwo w "Na Wspólnej" tzw. rodzinę patchworkową.
- Bogdan, zanim poznał Joannę, miał już trójkę dzieci. A potem ona była w ciąży z bliźniakami i straciła jedno z nich. Jestem wdzięczna, że pozwolono mi zagrać ten wątek. To temat tabu, sama znam kilka kobiet, które przeszły taką tragedię i wiem, jak ciężko było im się pozbierać. Miałam satysfakcję, bo dostałam potem kilka wzruszających listów od pań, które mają za sobą takie historie.
Powiedziała pani kiedyś: "Gdzieś na górze mam anioła stróża, który zsyła mi dobre duchy".
- Mam nawet realnych stróżów. Jednym z nich jest moja aktorska mama Ania Dymna, która nauczyła mnie współbyć i słuchać. Znajomość z Anią to jeden z największych skarbów, jakie mogłam dostać od życia. Ta jej czujność na drugiego człowieka! I jeszcze fakt, że w całej Polsce założyła Salony Poezji... Zwracam na to uwagę, bo jestem przekonana, że czytając poezję, jesteśmy lepszymi ludźmi, widzimy świat piękniej! Ja tom poezji zawsze mam przy sobie. Dziś? Proszę bardzo - Jana Twardowskiego. W wolnej chwili zawsze mogę przeczytać parę mądrych zdań.
Czy mi się wydaje, czy pani jest odrobinę staroświecka?
- Może jestem konserwą... Mama zawsze mówiła, że ważne jest, w czym pijesz rano kawę. Ona pije ją w porcelanie. Ja też! Celebruję chwile - czuję się wtedy wyjątkowo. Tę staroświeckość mam po mamie i po tacie. Jest krakusem, inżynierem budownictwa wodnego, który ileś tam lat temu z Krakowa wyjechał do Szczecina i... spotkał tam moją mamę. A dorastał wśród artystów z Piwnicy pod Baranami. Gdyby nie mój tato, nie działałabym tak aktywnie w Teatrze Polskiego Radia.
Została pani jurorką na sopockim festiwalu Telewizji Polskiej i Polskiego Radia "Dwa Teatry".
- I teraz przesłuchuję konkursowe nagrania. Ten festiwal to wspaniałe spotkania aktorskie, przygoda życia, dwukrotnie dostałam tam nagrodę. Teatr PR, wspaniały teatr wyobraźni, jest dla mnie niezwykle ważny, tam weryfikuję umiejętności, żongluję wyobraźnią słuchacza, uczę się aktorstwa od takich tuzów jak Marian Opania, Wiktor Zborowski, Magda Zawadzka czy Grażyna Barszczewska, w których głosach zakochiwałam się, słuchając radia w dzieciństwie... Ostatnio w "Trójce" uczestniczyłam w reaktywacji teatrzyku "Zielone oko".
A nic z pani udziałem nie kroi się w kinie?
- Coś tam, może... zobaczymy. Jestem aktorką spełnioną. Pracuję w pięciu teatrach. Gram w serialu. Czytam poezję. Dubbinguję filmy, bajki, gry komputerowe. Jestem też wolontariuszką fundacji "La Strada". Czego chcieć więcej?
Rozmawiała Bożena Chodyniecka