Źle wspomina doświadczenia na planie. Już nigdy nie zagra podobnej roli
Florence Pugh zyskała uznanie za swoją rolę w "Midsommar. W biały dzień". Jednak oprócz zachwytów publiczności film przyniósł aktorce również sporo kłopotów emocjonalnych. "Długi czas byłam załamana" - wyznała.
"Midsommar. W biały dzień" wszedł na ekrany polskich kin 5 lipca 2019 roku i od razu porwał publiczność swoją niekonwencjonalnością. Film opowiada o młodej parze, która przeżywa kryzys. Razem z trójką znajomych udają się na wakacje do wioski położonej na północy Szwecji, gdzie ma miejsce festyn z okazji letniego przesilenia. Szybko okazuje się, że nie są przygotowani na miejscowe tradycje.
Główną rolę w produkcji odegrała Florence Pugh, która wcieliła się w postać Dani. Na ekranie towarzyszyli jej m.in. Jack Reynor, William Jackson Harper, Will Poulter, Vilhelm Blomgren i Ellora Torchia.
Amerykańsko-szwedzki horror wyreżyserował Ari Aster.
Florence Pugh już kilkukrotnie w wywiadach podkreślała, jak bardzo męcząca psychicznie i fizycznie była dla niej rola Dani. W zeszłym roku w wywiadzie dla podcastu "Off Menu" Pugh powiedziała, że "nigdy nie grała kogoś, kto tak bardzo cierpi", aż do Dani w "Midsommar".
"Z każdym dniem treść stawała się coraz dziwniejsza i trudniejsza do wykonania. Układałam sobie w głowie rzeczy, które stawały się coraz gorsze i ponure. Myślę, że pod koniec prawdopodobnie, z całą pewnością, wykorzystałam siebie, aby uzyskać taki występ" - wyjawiła aktorka.
W najnowszym wywiadzie dla podcastu "Reign with Josh Smith" również poruszyła kwestię grania tak wymagających postaci. Otwarcie przyznała, że już nigdy nie chce zagrać podobnej roli, ponieważ czuła, że to było za dużo.
"Były role, w których dałam za dużo i potem długi czas byłam załamana" - powiedziała Pugh. "Wtedy, gdy kręciłam 'Midsommar', zdecydowanie czułam, że zmuszałam się do zbyt intensywnych rzeczy".
29-latka przyznała, że przez lata nauczyła się chronić siebie jako aktorki, a częścią tego jest wiedza, kiedy po prostu nie można ponownie zagrać roli.
"Jestem naprawdę dumna z tego, czego dokonałam [...] Nie żałuję tego. Ale tak, zdecydowanie są rzeczy, które musisz w sobie szanować" - stwierdziła.
Aktorka podkreśla też, że złe doświadczenia na planie "Midsommar" są wynikiem wyłącznie jej działań i decyzji. Nie ma nic poza pochwałami dla reżysera Ariego Astera. W zeszłym roku powiedziała "The New York Times", że jest on "wyjątkowy na swój sposób szalonego geniusza".
"Kiedy zaczniesz śmiać się z jednej rzeczy, on będzie próbował cię rozśmieszyć ze wszystkich innych rzeczy. [...] wszyscy będą płakać ze śmiechu" - zdradziła Pugh.
Zobacz też: Na Złotych Globach nie ukrywali swoich czułości. Jak zaczął się ich związek?