Wojciech Pszoniak: Chory sen pijanego idioty
Będzie mniej o aktorstwie, a więcej o polityce. Wojciecha Pszoniaka ("Ziemia obiecana", "Austeria"), który przebywał ostatnio w Polsce w związku ze zdjęciami do serialu "Oficerowie" (w którym zagra małą rolę Pieczura), zapytaliśmy się, co sądzi o obecnej sytuacji politycznej w Polsce. W końcu to właśnie on w 2001 roku wcielił się w postać kandydata na prezydenta RP w satyrze politycznej Henryka Dederki "Bajland".
Pszoniak, który od jakiegoś czasu dzieli swój czas między Francję a Polskę, zawiedziony był jednak efektem, który reżyser Dederko uzyskał w "Bajlandzie".
- Żałuję, że jakoś ten film nie wyszedł, aczkolwiek byłem zachwycony tym scenariuszem i dlatego podjąłem się tej roli. Jednak z dobrego scenariusza można zrobić zły film i tak niestety było w tym wypadku.
- Myślałem, że będzie to lepszy film. A świat pokazany w "Bajlandzie" absolutnie odzwierciedla dzisiejszą rzeczywistość - powiedział Pszoniak w rozmowie z INTERIA.PL.
Aktor rozpoczął więc wyliczanie absurdów bieżącej sceny politycznej.
- Wszyscy dobrze widzimy, co się dzieje w polityce . To jest chory sen pijanego idioty. Myślę, że dla wszystkich ludzi którzy jeszcze trochę myślą, to co się dzieje jest nie do pomyślenia. Nikt nie przewidywał, że dojdzie do tego - do czego doszło, czyli że Lepper - z wyrokiem, bez matury, kierownik PGR-u będzie wicepremierem, a Giertych będzie ministrem edukacji. To jest przerażające - aktor nie krył oburzenia.
Pszoniak nie próbował też ukrywać swego strachu przed zaistniałą sytuacją.
- Interesuję się polityką i to co obserwuję mnie przeraża. Zaczynamy mieć do czynienia z czymś w rodzaju cenzury lub auto-cenzury. Naszemu społeczeństwu brak kultury politycznej i ludzie nie wiedzą, że nie idąc do wyborów mogą doprowadzić do takiej sytuacji, jaką mamy w tej chwili.
- Przecież to, że bliźniacy jednojajowi rządzą krajem - jakby to było plemię - to jest niewyobrażalne. Nigdzie w cywilizowanym świecie nie byłoby to możliwe. Widocznie trzeba przejść taką drogę - zakończył aktor.
Cóż, na pocieszenie trzeba dodać, że we Francji do fotelu prezydenckiego w 2007 roku szykuje się skrajny nacjonalista Jean-Marie Le Pen...