Wirtualna retrospektywa filmów Andrzeja Munka w Nowym Jorku!
Wirtualna retrospektywa twórczości Andrzeja Munka potrwa w nowojorskim Lincoln Center do 10 września. Kurator wystawy, Tyler Wilson, nazwał reżysera błyskotliwym, śmiałym stylistą o niezwykle przenikliwym spojrzeniu na ludzką naturę.
Przegląd Munka trwa trzy tygodnie i obejmuje siedem filmów fabularnych i dokumentalnych. Są to „Pasażerka”, „Eroica”, „Zezowate szczęście”, „Błękitny krzyż”, „Człowiek na torze”, „Spacerek staromiejski” oraz „Kierunek-Nowa Huta”.
Kurator podkreślił, że okazją do retrospektywy była setna rocznica urodzin Munka. Ponadto jego filmy fabularne oraz kilka krótkometrażowych zostały odrestaurowane wraz z angielskimi napisami.
"Od pewnego czasu widzowie w Nowym Jorku nie mieli okazji zobaczyć żadnego z filmów Munka. Ostatnim wyświetlanym w tym mieście była 'Eroica', która w 2014 roku stała się częścią naszego cyklu Arcydzieła Polskiego Kina Martina Scorsese. Od poświęconej Munkowi retrospektywy w USA minęło jeszcze więcej czasu. Ostatnia miała miejsce chyba w 2002 roku" - przypomniał Wilson, kurator Film at Lincoln Center.
Zwrócił także uwagę, że choć zorganizowanie wirtualnej retrospektywy zrodziła konieczność, ponieważ kina jego instytucji były zamknięte w czasie rozpoczęcia pracę nad programem, stworzyło to wyjątkową okazję, by podzielić się z niedocenianymi filmami z szeroką publicznością.
"Munk był błyskotliwym, śmiałym stylistą o niezwykle przenikliwym spojrzeniu na ludzką naturę i dehumanizujące konsekwencje sprawowania władzy. Ledwie nastał wiatr przemian politycznych, zaczął kręcić filmy narracyjne, które ośmieszały idee wojennego heroizmu, rehabilitowały 'wrogów klasowych' lub w przejrzysty sposób opowiadały o niszczących, burzliwych okresach polskiej historii" - ocenił Wilson.
Jego zdaniem nawet wcześniejsze filmy dokumentalne reżysera odróżniają się od typowych dzieł z okresu sowieckiego m.in. kompozycją, co być może wynikało z jego wykształcenia architektonicznego. Nieprzemijający wpływ reżysera portretował jako tym bardziej znamienny, że pozostawił on po sobie zaledwie kilka ukończonych filmów. Za najbardziej interesujący dla amerykańskiego widza uznał "Zezowate szczęście".
"Z wspaniałymi zdjęciami Jerzego Lipmana i Krzysztofa Winiewicza, dotyka kilku kluczowych epizodów polskiej historii, z oszczędnością i poczuciem humoru, co udaje się niewielu filmom. Nawet dziś satyra brzmi prawdziwie i jest, być może, równie bolesna jak w 1960 roku. Nie mówiąc już o tym, że Bogumił Kobiela, wcielający się w postać ciapowatego bohatera, który nigdy nie nadąża za zmieniającymi się osądami na temat wojny, jest magnetyczny i przezabawny" - wskazał kurator.
Zaznaczył, że podczas retrospektywy filmem, który dotąd przykuł największą uwagę widzów była "Pasażerka", dokończona pośmiertnie przez współpracowników Munka.
"To fascynująca, przeprowadzona wcześnie medytacja nad Holocaustem, która wciela etykę dramatyzacji wydarzenia w samą jego strukturę. Charakter niedokończonego filmu zaakceptowali ci, którzy pracowali nad nim po śmierci Munka, zwłaszcza reżyser Witold Lesiewicz i scenarzysta Wiktor Woroszylski przenoszący niekompletny dramat na bardziej eksperymentalne, dokumentalne obszary" - zauważył Wilson.
Lincoln Center przygotowało retrospektywę Munka wspólnie z Polskim Instytutem Kultury w Nowym Jorku. Inicjatorem projektu był Tomek Smolarski, kurator ds. filmu i sztuk performatywnych Instytutu. Zaznaczył, że w związku z przeglądem ukazał się w magazynie "The New Yorker" tekst jednego z najważniejszych krytyków filmowych na świecie, Richarda Brody. Koncentruje się on na "Pasażerce".
"Lincoln Center jest od lat naszym partnerem w promocji polskiej kinematografii co ma dla nas bardzo duże znaczenie, gdyż jest to jedna z najważniejszych instytucji kultury w USA. Wspólnie zorganizowaliśmy tam bardzo wiele pokazów filmowych m.in. retrospektywy filmów Andrzeja Żuławskiego, Andrzeja Wajdy, Piotra Szulkina i inne" - wyszczególnił Smolarski.
Czytaj także: "Żeby nie było śladów" polskim kandydatem do Oscara 2022
Czytaj także: Czy pandemia zniszczy kino? Reżyser "Parasite" komentuje