Weekend w kinie: W świecie singli
Sześć filmów wchodzi na ekrany polskich kin w drugi z rzędu listopadowy długi weekend. Najgłośniejsza z premier to z całą pewnością kontynuacja polskiej komedii romantycznej "Planeta Singli".
"Planeta Singli 2" to jeden z najbardziej wyczekiwanych filmów tego roku - kontynuacja hitu, w którym zakochały się miliony widzów. W listopadzie 2018 na kinowe ekrany jako para, której losy połączyła randkowa aplikacja powrócą Maciej Stuhr i Agnieszka Więdłocha. Związek Ani (Więdłocha) i Tomka (Stuhr) przeżywa poważny kryzys. On, showman-celebryta wcale nie ma zamiaru się ustatkować. Ona z kolei chce poważnego związku. Tymczasem na horyzoncie pojawia się Aleksander (Kamil Kula) - zauroczony Anią milioner, właściciel aplikacji Planeta Singli, przekonany, że nikt inny nie pasuje do niego bardziej niż romantyczna nauczycielka muzyki.
Skandynawski dreszczowiec "Winni" był sensacją festiwali w Sundance i Rotterdamie, gdzie zdobył nagrody publiczności. To trzymający w napięciu, pełen zwrotów akcji thriller, budujący gęstą atmosferę z oszczędnych, starannie wyważonych środków, klimatem i precyzją przywołujący na myśl "Locke’a" z Tomem Hardym. Rutynowy wieczór przy telefonie alarmowym. Operator odbierający dziś połączenia - były funkcjonariusz policji - z niecierpliwością czeka na zbliżający się koniec zmiany. Pijani imprezowicze, niedzielni kierowcy, blokujący numer żartownisie - irytacja policjanta rośnie, do momentu, kiedy odbiera telefon od spanikowanej kobiety. Została porwana, a samochód, w którym się znajduje, jedzie w nieznanym kierunku. Gdy połączenie zostanie gwałtownie przerwane, mężczyzna nie opuszczając pokoju rusza kobiecie na ratunek, polegając wyłącznie na swoim doświadczeniu, intuicji i... telefonie.
Europa, 20 tys. lat temu. Oto czas i miejsce akcji przygodowej produkcji "Alfa". Młody mężczyzna (Kodi Smit-McPhee) wspólnie ze współplemieńcami wyrusza na swoje pierwsze polowanie. Kiedy zostaje ranny, ci porzucają go, skazując na pewną śmierć. Przerażony i samotny stara się przetrwać w bezlitosnym świecie dzikiej puszczy. Z obawą próbuje okiełznać odrzuconego przez stado wilka. Z czasem zaczynają sobie ufać, co więcej, mogą na siebie liczyć, tworząc niezwykłą parę sprzymierzeńców. Wspólnie pokonują niezliczone niebezpieczeństwa i pułapki losu, próbując odnaleźć drogę do domu, zanim nadejdzie śmiertelna zima.
Jako dwunastolatek otworzył we własnym domu klub kolacyjny, któremu menu mógł pozazdrościć niejeden lokal z ambicjami. Jako szesnastoletni genialny kucharz znalazł się na okładce “The New York Timesa". Jako dziewiętnastolatek otworzył własną restaurację w Nowym Jorku. Jego specjalność, Beet Wellington, znana jest smakoszom na całym świecie. Tak - w wielkim skrócie - przedstawia się kariera Flynna Mc Gary’ego, cudownego dziecka świata kulinariów, bohatera dokumentu "Chef Flynn - najmłodszy kucharz świata" Camerona Yatesa. Byłaby to zapewne klasyczna opowieść o spełnionym - nie bez wysiłku! - amerykańskim śnie, gdyby nie intrygująca postać matki Flynna, Meg, która udostępniła twórcom przebogate domowe archiwa (sama jest reżyserką i filmowała syna od jego narodzin), i która towarzyszy Flynnowi ekranie, niczym jego cień. To dzięki niej wciągający film Yatesa zyskuje posmak trzymającego w napięciu psychologicznego thrillera, każącego nam zastanawiać się, kto tu naprawdę reżyseruje.
W domu Katrine i Madsa - głównych bohaterów duńskiego komediodramatu "Świąteczne przeboje" - trwają przygotowania do dorocznej, rodzinnej Wigilii. Podczas tego święta przy ich stole znajduje się miejsce dla wszystkich. Progi domu gospodarzy przekroczą rozwiedzeni rodzice, jej siostra Barbara (pastor) z pretensjonalnym mężem i niesfornym synem, najmłodsza siostra i jej nowy mąż z uroczą, podekscytowaną pierwszym śniegiem córką. Atmosfera powoli gęstnieje. Świąteczny nastrój może tego nie przetrwać. Humor uwydatnia się tu najdobitniej w zdolnościach rodziny do wydobywania się z najgorszych tarapatów i odnajdywania w sobie sporych pokładów czułości i lojalności.
Tytułowy bohater animacji "Klakson i spółka" jest taksówką w wielkiej metropolii zamieszkanej przez auta. Lakier ma nieco zdarty, pod maską czasem coś stuka, ale z reflektorów dobrze mu patrzy. Jak mało kto zna tutejsze ulice, wie z kim trzymać sztamę, a komu lepiej nie wjeżdżać w drogę. Gdy pewna urocza czerwona wyścigówka wpadnie w kłopoty, Klakson będzie musiał stanąć maska w maskę z hersztem gangu wielotonowych ciężarówek, które nie boją się nawet radiowozów. Klakson da z siebie pełną moc, skrzyknie wszystkich blaszanych kumpli i paląc gumy ruszy do boju. Bo gdy ma się odwagę i olej w silniku, niestraszny żaden poślizg.